| Sala balowa | |
Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Prastara istota
☆ Punkty magii : 715
☆ Liczba postów : 354
Sala balowa Sob 17 Lis - 9:34 | |
| To sala, w której co roku odbywa się słynny bal z okazji Święty Dziękczynienia. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Rodzina Vanberg
☆ Zwano mnie : Surowy dziadek
☆ Zawód : Ordynator szpitala
☆ Punkty magii : 6
☆ Wiek : 90
☆ Liczba postów : 6
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 19:01 | |
| Storyville to małe miasteczko, gdzie mimo wszystko każdy żyje swoim życiem. Jednak sytuacja zmienia się w jeden dzień do roku. Czwarty czwartek listopada to Święto Dziękczynienia, kiedy to rodziny siadają przy jednym stole, a wszystkie kłótnie przestają mieć znaczenie. W Storyville ma to troszkę inny wymiar. Tutaj to dwa zwaśnione od lat rody zapominają co ich dzieli i wspólnie organizują bal dla mieszkańców miasteczka. @Alfred Vanberg wraz z @Helen Belfrey staję ramię w ramię przed swoimi mieszkańcami, przemawiając do nich. Tego dnia wszelkie podziały tracą na znaczeniu. Miejsce zawsze jest to samo, gdyż sala balowa w hotelu Millsów posiada swój urok i jest przystosowana do tego rodzaju imprezy. Jeśli ktoś kocha wyroby pizzerii Zimmerów, to idealna okazja, żeby móc je zjeść za darmo, bo to właśnie oni zadbali o posiłkową stronę całej imprezy. Przygotowania do takiego wydarzenia to wielki wysiłek każdego. Każdy najmniejszy szczegół musi być dopracowany do końca. Alfred wraz z Helen spotkali się na miejscu wcześniej, żeby móc dokonać wyboru kto w tym roku zaczyna przemowę. Wypadło na Vanberga, który wielce się z tego ucieszył. Tuż przed godziną 19, ubrany w szykowny garnitur, wziął pod rękę Helen i razem przekroczyli próg sali, kierując się w stronę podestu z mikrofonem. Ich pojawienie się przerwało wszystkie rozmowy, ale nie oznacza to, że duża część elegancko ubranych ludzi nie schodziła się jeszcze. Kiedy wybiła godzina zero, Alfred podszedł do mikrofonu i z szerokim uśmiechem zaczął przemowę. - Mieszkańcy Storyville, serdecznie witamy was na corocznym balu z okazji Święta Dziękczynienia. W ty roku obie rodziny, Vanberg i Belfrey, dołożyły nawet większych starań niż w zeszłym roku, żeby było to przyjemne przeżycie dla każdego.- uśmiechnął się, omiatając salę wzrokiem. - To zaszczyt móc spędzić ten dzień z wami wszystkimi. To nasza tradycja, która mamy nadzieję, że będzie dalej kontynuowana. W tym roku z pomocą przyszły nam władze miasta, które zadbały o to, żeby nikt się nie nudził. Zatem zapraszam do korzystania z atrakcji, które na was czekają. - przeniósł swój wzrok na Helen, która kiwnęła głową. - Dobrej zabawy!Odszedł od mikrofonu i razem z Belfrey opuścili podest, a następnie każde z nich poszło w swoją stronę, zapewne do rodziny. Jeśli ktokolwiek chce grać z którymś z NPC należy go oznaczyć w poście przed odpowiednią komendę czyli @"NICK". Koligacje rodzinne z postaciami NPC jak najbardziej dostępne! Każda nawet Aloysius możliwy do zagrania! |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 19:18 | |
| Trixie odstrzeliła się na ten wieczór jak szczur na otwarcie kanału. Zamierzała dzisiaj upolować jakiegoś młodego chłopaka, który poleci na jej dziewiczą urodę. Spędziła tego wieczoru kilka godzin, a to wybierając odpowiedni strój, a to odpowiednie przebranie, aż w końcu dotarła do etapu nakładania makijażu. W końcu, po kilku nierównych kreskach, doprowadziła się do takiego stanu, jak chciała i wyszła z mieszkania. Jej przyjaciółka stanowczo odmówiła wyjścia i świętowania - co nieco zawiodło Trixie, ale postanowiła nikogo nie oceniać i po prostu pójść swoją ścieżką. Kiedy dotarła do hotelu, który nosił cudowną nazwę Nibylandia (cudowną dlatego, że wzbudzała w niej cudowne odczucia, po prostu w jakiś nienazwany sposób ją podniecała i zachwycała), było już nieco chłodno i skąpa suknia, którą założyła, nie zapewniła jej wystarczającej ilości ciepła. Szybko więc wkroczyła do holu budynku, który, cudownie przystrojony, zachwycał oczy. Głowa jednej z najbogatszych rodzin, Vanbergów, właśnie zaczął przemówienie, toteż Trixie niezauważenie pozostała z tyłu sali. Zgarnęła przy okazji kieliszek musującego wina, które niósł kelner, dała popis głośnych owacji, kiedy stary Alfred skończył mówić i czekała na kogoś znajomego, kto mógł pojawić się w tłumie. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 19:54 | |
| Szczerze powiedziawszy sam nie był do końca przekonany do uczestnictwa w corocznym balu z okazji Święta Dziękczynienia. Może gdyby nie szedł tam poniekąd służbowo, jego radość byłaby większa, a tak? Szedł tam w połowie z przyczyn zawodowych, żeby wszystko było pod kontrolą i nie było żadnych wpadek. Czujne oko w tłumie przede wszystkim. Bo ubrany w garniak nie rzucał się tak bardzo w oczy, jak w mundurze. Choć marna była szansa na to, by był całkowicie incognito. Był znany, chociażby zważywszy na zawód, który wykonywał. Stróż prawa. Nie byle co, być gliną. Chociaż są plusy i minusy. Ale czy nie jest tak w przypadku każdego zawodu? Kelnerki bywają molestowane, kasjerki poganiane, a panie lekkich obyczajów, trudniące się najstarszym zawodem świata, cóż... szkoda gadać. Od zawsze lubił obserwować innych. Mogło to wyglądać przerażająco. Ludzie myśleli, że to typowe zboczenie zawodowe, ale nie do końca taka była prawda. On po prostu lubił wiedzieć dużo więcej; być o krok dalej niż inni. Może dlatego właśnie tak dobrze nadawał się na gliniarza? Wszedł niemal niezauważony, niczym przyczajony tygrys i rozglądał się za kimś znajomym, aby umilić sobie wieczór. Pech chciał, że przed nim wyrosła @Trixie Bell. Dziewczyna zawsze niesamowicie działała mu na nerwy, ale nie zważał na to tego wieczoru. Była bo była. Bo dlaczego miałoby jej nie być? Wolna wola, czyż nie? Była mieszkanką Storyville, a to był bal właśnie dla mieszkańców miasteczka. Musiał liczyć się z obecnością ludzi; tych bardziej lub mniej przyjacielskich. Obrzucił ją spojrzeniem, ale nie skinął jej głową, jak to ludzie mają w przyjaznym zwyczaju. Sięgnął po komórkę, by sprawdzić która godzina i później przeniósł swój wzrok na zbierających się ludzi wokół. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 20:03 | |
| Trixie poczuła, jakby do sali balowej wbił się podmuch lodowatego wiatru. Wzdrygnęła się, jakby temperatura wewnątrz hotelu Nibylandia nagle spadła o 10 stopni, ale... okna dalej były zamknięte, klimatyzacja nie buczała, a drzwi od jakiegoś czasu uchylały się tylko o kilkadziesiąt centymetrów - tyle, ile było potrzeba, aby wszedł tam człowiek. Zaczęła błądzić spojrzeniem po sali i nagle dostrzegła detektywa @Alex Parker, który chyba wolał udać, że jej nie widzi. Ich relacje nie były łatwe - odkąd tylko pamiętała. Wielokrotne zatrzymywanie jej pod byle pretekstem, który w efekcie okazywał się być bzdurą i upokorzeniem Trixie w oczach znajomych, oskarżanie jej o jakieś banialuki... Cóż, pan Parker ewidentnie żywił do niej jakąś głęboką urazę, problem jednak w tym, że nie miał ku temu powodu. Ba, nawet prywatnie się nie znali! Trixie zamyśliła się, sącząc poncz i doszła do wniosku, że Dzień Dziękczynienia jest po to, żeby się z ludźmi pojednać, albo chociaż dać im szansę. Może pod wpływem chwili, a może los chciał, aby tak było, ale Trixie ruszyła w kierunku policjanta, zgarniając kolejny kieliszek z kelnerskiej tacy. -Dobry wieczór, detektywie - powiedziała, zdobywając się na jeden z najszczerszych uśmiechów, jakim można było kogoś obdarzyć. Miała nadzieję, że tym spotkaniem zburzy mur pomiędzy nią a panem Parkerem. -Może szampana? - zapytała, wyciągając rękę ze świeżym drinkiem. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 20:15 | |
| Z dziewczyną nie zdarzało mu się porozmawiać bez złośliwości, więc jego podejrzliwość była mocno zaogniona, gdy wyrosła tuż przed nim. W dodatku oferowała mu kieliszek szampana, a nie od dzisiaj wiadomo było, że częste morderstwa z zimnej krwi popełniane przez psychopatyczne blondynki miały swój początek w upojeniu ofiary alkoholem z trutką w środku. Pech chciał, że na blondynki reagował dość nieprzyjaźnie. Cóż zrobić? Taki pech. Jego była była blondynką i wielokrotnie pluł sobie później w brodę, że poleciał na jej wdzięki i ten zbyt grzeczny uśmieszek. Pluł sobie później w brodę, że nie ogolił jej na łyso. Choć próbował, a jakże. Niestety jego próba została przerwana jej nagłym przebudzeniem się i jego głośną ucieczką z miejsca 'zbrodni'. Cóż, czasami wpadał na absurdalne pomysły. Zwłaszcza, jeśli coś go irytowało tak bardzo, że nie mógł tego zignorować. Uśmiechu Trixie także nie potrafił zignorować. Niestety. Nie chciał być totalnym burakiem, żeby nie odezwać się do niej słowem i odwrócić tyłkiem do tak pięknie wyglądającej dziewczyny. - Dobry. To się jeszcze okaże. - uśmiechnął się krzywo, zerkając na jej kieliszek. Tak, dziękuję. - pomyślał, zanim ostatecznie odmówił. Nie napiłby się z tą śmiercionośną blondyneczką. - Nie, dziękuję. Muszę być czujny, a alkohol to zły doradca. O tym jednak powinnaś doskonale wiedzieć. - oświadczył jej, mając ochotę zabrać jej ten kieliszek z rąk i wylać wprost na buty. Ale nie zrobił tego. Jeszcze. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 20:50 | |
| Trixie zaczęła powoli sączyć swój napój i zastanawiać się, dlaczego w ogóle podeszła do tego człowieka; nie umiała tego wyjaśnić, ale miała wrażenie, że jest między nimi niewytłumaczalny fałsz i bóg wie co jeszcze. Czuła, że on cały czas ją obserwował, aby tylko znaleźć jakiś jej słaby punkt, coś, o co mógłby zahaczyć grubszą sprawę. -Tak, ma Pan rację, ale nie jesteśmy tutaj, żeby doradzać czy słuchać rad, a raczej po to, żeby dziękować i bawić się razem z innymi ludźmi - przypomniała i wzniosła kieliszek w toaście za miasteczko i mieszkańców. Wypiła również zawartość jego kieliszka i zaczęła szukać wzrokiem najbliższego kelnera, który miałby więcej alkoholu. -Cóż zatem sprowadza policjanta na bal? Czyżbyście spodziewali się zamieszek, albo innych przykrych incydentów? - zaakcentowała słowo przykrych, jakby to było słowo klucz, po którym mogła odkryć więcej tajemnic związanych z tym miejscem. |
| | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Legendy Arturiańskie
☆ Zwano mnie : Lancelot
☆ Zawód : najemnik
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 32
☆ Liczba postów : 27
☆ Nabyte przedmioty : - Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 20:51 | |
| #1Sześć miesięcy to wystarczająco dużo czasu, żeby spróbować nowego życia. Sześć miesięcy to wystarczająco dużo czasu, żeby zacząć budować coś stałego. Sześć miesięcy to wystarczająco dużo czasu, żeby zatęsknić za domem. Większość ludzi właśnie tak wykorzystałaby swoją nieobecność i możliwość przebywania w nieznanym sobie miejscu - do rozwoju, podjęcia kroków ku przyszłości, usamodzielnienia się lub po prostu korzystania z darów kolejnego dnia. Lub zawrócenia, gdy obrana wcześniej ścieżka okazywała się niewłaściwa. Jednak styl życia i praca najstarszego z męskich potomków Vanbergów różniły się od tych, którymi mogli się poszczycić inni. Sześć ostatnich miesięcy, które Lance przeżył były całkowitym zaprzeczeniem postrzegania normy szeroko pojętej i rozumianej. Nie wyjechał, żeby osiąść z daleka od Storyville; by zacząć nowe życie poza jego granicami lub by szukać swojego miejsca. Lubił nie przynależeć. Być oddzielnym od wszystkiego i wszystkich bytem, który działał na własnych zasadach. Przywiązanie i sentymenty traktował po macoszemu jako coś, co jedynie mogło przeszkadzać w robieniu tego, do czego był stworzony. A umiejętności batalistycznych nie można było mu odmówić. Zdolności te zapewniały mu pracę. Praca dawała mu pieniądze, które mógł wydawać na co tylko chciał, jednak to nie o to tak naprawdę chodziło. Czekał na kilka sekund wolności, które wyczuwał chwilę przed każdym wykonanym zadaniem, gdy wiedział, że wszystko zależało jedynie od niego. Od podjęcia decyzji, a los nie był już losem. Był przeznaczeniem, które sprowadzał. Czasami pociągnięciem za spust i to potrafiło sprowadzić na niego spełnienie. Tym razem nie było inaczej. Polowania należały do wyczerpujących, ale niezwykle satysfakcjonujących elementów jego profesji, a jako najemnik musiał pełnić przeróżne role. Łowca głów była jedną z nich. Przyznał, że zakończenie zlecenia i zbiegnięcie się świętowania w Storyville było ironią losu. Nie tęsknił, a jednak wrócił, pamiętając o wiadomości wysłanej mu przez siostrę, że kolejny raz oczekują go na Święcie Dziękczynienia. Jakby jego obecność miała cokolwiek zmienić w tym smutnym jak pizda mieście... Ciekawe za co dziadek chciałby dziękować w tym roku? Zjednoczonej rodziny? Zapewne tego właśnie by oczekiwał wbrew chęci pozostałych członków linii Vanberg. Czy jednak mógł pozbawić Alfreda swojej wyjątkowo irytującej obecności? Sam nie wiedział jak to się stało, że w typowym dla siebie, idealnie skrojonym garniturze stał przed wejściem do centrum zabawy. Neverland Hotel nigdy nie było miejscem, które zapewniłoby mu odpowiedni komfort przepychu i wygody, który tak lubił. Mimo to kilka razy wylądował tu całkiem pijany we wcześniejszych latach i jeśli tylko byłoby to gdziekolwiek indziej, uśmiechnąłby się pod nosem. Miasteczko nigdy jednak nie miało na powrót stać się dla niego czymś więcej nad przypomnieniem o hipokryzji i zaściankowości. Mijający go ludzie jedynie potwierdzali fakt, że Vanbergowie trzymali wszystkich krótko - nieobecność zostałaby uznana jako cios w twarz, a nikt nie chciał mieć wroga w głowie lekarskiej rodziny. Zawieszenie broni? Bardzo w to wątpił. Mogli twierdzić, że zebrali się pod wspólnym sztandarem, ale Lance znał swojego dziadka. Nie oddałby nikomu władzy, nawet jeśli kosztowałoby go to wyniszczenie samego siebie. Nic nie miało takiego znaczenia jak poczucie kontroli i Lance doskonale to rozumiał. Miał to samo i dlatego nie zamierzał się podporządkowywać. Wchodząc do środka sali bankietowej, omiótł znudzonym spojrzeniem wnętrze, jednak nie skupiał się za bardzo na tym, co się tam działo. Ani na nikim. Pełen zblazowanej maniery i arogancji poprawił spinki mankietów, by trafić w końcu na swój cel. Idąc ku stojącemu po przeciwnej stronie sali baru, wymijał gości, nie skupiając się na ich twarzach i ignorując ich uwagę, gdy pojawiał się obok. W końcu dotarł na miejsce i, opierając się o blat prawym łokciem, obserwował wraz z innymi zgromadzonymi pojawienie się dziadka. W międzyczasie pojawił się przed nim wyczekiwany alkohol, który Lance zaraz pochwycił i wzniósł w geście toastu za prowadzących. To zaszczyt móc spędzić ten dzień z wami wszystkimi. - Zaszczyt po mojej pierdolonej stronie - rzucił pod nosem, po czym wypił zawartość trzymanej szklanki. Bourbon miał mu posłużyć za towarzystwo, bo na trzeźwo nie mógł tego przełknąć. Dał znać kelnerowi, by nalał mu ponownie to samo. |
| | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Strażnicy Marzeń
☆ Zwano mnie : Zębową Wróżką
☆ Zawód : przedszkolanka
☆ Punkty magii : 102
☆ Wiek : 21
☆ Liczba postów : 36
☆ Nabyte przedmioty : Pierniki Baby Jagi, Zastawa Szalonego Kapelusznika Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:00 | |
| 2. #fashionBal. To taka rzadkość w tych czasach, że aż podskakiwała z radości, gdy usłyszała, że może się na niego wybrać. Niestety ze smutkiem stwierdziła, że plan dnia nie pozwalał jej na zbyt długie przygotowywanie się do balu. Tatum pomogła jej tylko z fryzurą - zaplotła ciasno włosy we francuski warkocz, dzięki czemu widać było dokładnie, że Thia miała swoje ulubione duże, turkusowe kolczyki. Nawet wysłuchanie przemowy nie osłabiło jej zapału. Miała zamiar tutaj przyjść, bawić się świetnie i choć średnio interesowało ją co ma do powiedzenia głowa rodu Vanberg (tak długo jak to nie były jakieś naprawdę fajne smaczki z życia bogatej rodziny, tego zawsze lubiła słuchać). Po uroczystym rozpoczęciu zaczęła się przechadzać. Przywitała się z ludźmi, których twarze były bardziej lub mniej znajome, jednak nie zostawała z nimi zbyt długo. Uśmiechała się ciągle uradowana. Dawno nie miała okazji zobaczyć tylu ludzi w jednym miejscu i można było już zacząć budować ploteczki o tym, które to panie założyły takie same sukienki i mają okropny wstyd na dzielni. Wyhaczyła wzrokiem z daleka kelnera z szampanem, więc postanowiła uzupełnić płyny i podeszła, zabierając jeden z kieliszków, przez co nawet nie zauważyła, ze znalazła się tuż obok osoby, którą w sumie widziała codziennie! - Alex! Ty tutaj! - powiedziała, właściwie półżartem, bo przecież doskonale wiedziała, że Parker się tu pojawi. Rozmawiali o tym. Następnie zwróciła uwagę na jego rozmówczynię i do niej też uśmiechnęła się ciepło i przywitała się ciepłym uściskiem (ze zwróceniem uwagi na kieliszki, bo alkoholu rozlewać nie wolno!) - Trixie, jak miło Cię widzieć! Wyglądasz niesamowicie.@Trixie Bell @Alex Parker |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:12 | |
| - Bawić się z innymi. Być może. Ale zawód zobowiązuje. Nie będziemy tolerować tu pijackich burd - powiedział, a w głowie, słyszał przerażający chichot, jakby wściekłego chochlika. Bo któż to mówił? Przecież to on bywał sprawcą pijackich burd; może teraz mniej, ale jednak. Grunt to wybrać kogoś słabszego od siebie i nie mieć wokół świadków. Organizując większą imprezę zawsze trzeba spodziewać się zamieszek lub przykrych incydentów. Nawet jeśli nic nie wisi w powietrzu, trzeba być przygotowanym na wszystko. - przyznał w duchu rację dziewczynie, ale ani przez moment nie chciał, aby to dostrzegła. Jeszcze zachłysnęłaby się tym, że zgadła, bo co tutaj właściwie przyszedł. Do tego był tu darmowy alkohol, więc... kto wie, może o niego też właściwie chodziło? Oczywiście w przerwie od bycia porządnym gliną, który widzi i słyszy wszystko. Od nadmiaru głosów i obrazów jego głowa pękała. W środku czuł szaleństwo, które nim targało. Miał ochotę coś rozwalić. Albo kogoś, kto stanąłby mu na drodze. A ona aż sama się prosi. Zacisnął zęby, czując przypływ gniewu i zaczął wodzić wzrokiem za tym, co ona. A ona chciała się po prostu napić; jakoś znieczulić, żeby zdzierżyć jego towarzystwo na tę chwilę. I to doprowadzało go do szału. - Nie za szybko ten szampanik? - uśmiechnął się, zmieniając nieco taktykę. Może lepiej byłoby poznać więcej jej myśli. - Ktoś może to wykorzystać i zabawić się z tobą za bardzo, a przecież chyba wolisz pozostać o trzeźwych zmysłach? - zabrzmiał, jakby co najmniej był zmartwiony jej potencjalnym upojeniem. - Żartowałem. Proszę o siebie dbać. - skinął głową uprzejmie. Wtem pojawiła się przy nich Thia, którą objął, co zapewne wprawiło w osłupienie Trixie. Bo kto by przypuszczał, że glina ma z kimś dobre relacje. - Jestem, jestem. Tak jak obiecałem. - przyznał, bo przecież poniekąd dla niej się tutaj pojawił. Obiecał, że wrzuci na luz. Może nie w stu procentach, bo jego wzrok przeszywał w dalszym ciągu tak samo. Zboczenie zawodowe. Ciut psychopatyczne zboczenie. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : PINOKIO
☆ Zwano mnie : Kotem z Pinokia
☆ Zawód : pokojówka i złodziejka
☆ Punkty magii : 158
☆ Wiek : 19
☆ Liczba postów : 33
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:23 | |
| Doroczny bal na święto dziękczynienia nie był w stylu Lacey, to było w sumie dość jasne dla każdego kto ją znał choć trochę. Jednak jako że już od sześciu lat nosiła nazwisko Belfrey, zawsze kazano jej się stawić. Nie żeby jej specjalnie zależało na słuchaniu swojej rodziny, jednak do jej decyzji dokładał się fakt, że co roku działo się coś ciekawego. W końcu sekrety zawsze wychodzą na jaw, kiedy w jednym miejscu spotykają się wszyscy, którzy się choć trochę liczą. A zamęt był zawsze bardzo miłą rzeczą, którą ciekawie się Lacey oglądało. Poza tym, w takim tłumie kradzież portfeli nie była nigdy szczególnym wyzwaniem. Albo biżuterii. Wystarczyło zaczekać aż któraś ze sztywnych, bogatych kobiet ściągnie w łazience pierścionek, aby umyć ręce, a że zwykle na tym etapie są one już po kilku kieliszkach szampana, nie sprawia to większych problemów, żeby taki pierścionek schować zręcznie i szybko do kieszeni. Później kobiety nawet nie szukają swoich zgub - głupio im się przyznać, że były na tyle wstawione, że nawet nie zauważyły, kiedy je ściągały. To były dwa powody dla których Lacey co rok się tu zjawiała, a że jeszcze przy okazji mogła od wstawionych ludzi wyciągnąć dla zabawy parę sekretów, to jeszcze lepiej. No a w tym roku na balu pojawiła się razem ze swoim najlepszym przyjacielem, którego z całego serca nie znosiła i uwielbiała. Kto wie na co ciekawego wpadną? Z całą pewnością mogło być bardzo interesująco i Lacey nie chciała za nic w świecie tego przegapić. Weszła więc do sali razem z @Alan Gale chwilę po tym gdy najstarsza Belfrey pojawiła się na scenie i rozejrzała się dookoła, ciekawa kto w tym roku się pojawił poza Belfreyami i Vanbergami. - Jak sądzisz - zwróciła się do chłopaka - kto pierwszy się upije i zacznie rozpowiadać historię czyjejś zdrady? |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:33 | |
| Trixie usłyszała jedną ze swoich ulubionych piosenek i zaczęła kiwać się w rytm muzyki, od czasu nucąc znajome słowa (głównie te, z refrenu). @Alex Parker zaczął swój wywód o braku tolerancji dla braku prawa, więc dziewczyna po prostu wzruszyła ramionami i uniosła oczy ku górze w charakterystyczny sposób. Ponownie napiła się szampana i uniosła brew, słysząc dalsze komentarze Parkera, które po chwili próbował obrócić w żart. Cyniczna szowinistyczna świnia! Trixie miała ochotę zmyć mu ten głupi uśmieszek z twarzy, na której niemal raziło spojrzeniem rozbierające wszystkich dookoła. Jeśli taki człowiek pracował w służbie miasta, to ona zaczynała bać się służb, które tutaj pracują. A może tylko próbował wywołać taki efekt i ją nastraszyć? Jeśli tak, to jest jeszcze większym psycholem, niż myślała. Zaczęła szukać ratunku w poszukiwaniu kogokolwiek, kogo mogłaby zaczepić i odejść, ale w tej chwili podeszła do nich @Thia Zimmer, która najwyraźniej była umówiona z policjantem. Przywitała się dość czule z Parkerem, co Trixie skomentowała jedynie uniesieniem brwi i jednym z tych sztucznych uśmiechów, którymi obdarza się persona non grata. -Och, witaj Thia! - powiedziała, zwracając swoje spojrzenie ku dziewczynie. Uśmiechnęła się, tym razem bardzo szczerze - zrobiło jej się miło na wzmiankę o wyglądzie. -Ty również wyglądasz szałowo! - powiedziała i postanowiła nie ignorować Alexa, z którym Thia miała się chyba spotkać; byłoby to niegrzeczne w stosunku do niej, a nie mogła mieszać innych osób w jakieś prywatne sprzeczki. -Widzę, że się znacie? - rzuciła pytanie otwierające, które miało pociągnąć ich za języki. Jednocześnie zaczęła sączyć szampana, który miał zaakcentować to, że już skończyła i czeka na ich sensacje rewelacje. Kątem oka zobaczyła @Lance Vanberg i prawie jej się nogi ugięły na widok aż tak przystojnego mężczyzny. O Boże, dlaczego jej to robisz i każesz jej cierpieć bez niego u boku, tak jakby teraz!
Ostatnio zmieniony przez Trixie Bell dnia Czw 22 Lis - 21:34, w całości zmieniany 1 raz |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Gnijąca Panna Młoda
☆ Zwano mnie : Gnijąca Panna Młoda
☆ Zawód : kelnerka i tancerka erotyczna
☆ Punkty magii : 187
☆ Wiek : 24
☆ Liczba postów : 90
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:34 | |
| #1Kirby potrzebowała takiego wyjścia. Od dawna wyrabiała nadgodziny, żeby spokojnie nie martwić się jakimś czasem, kiedy będzie musiała iść za kogoś za bar. Albo robić striptiz dla jednego ze swoich klientów. Musiała jakoś wiązać koniec z końcem, więc łapała każdą pracę. Odstrzeliła się niczym Beyonce na swój najlepszy koncert i ruszyła do hotelu. Żałowała, że jej kumpela Trixie na nią nie poczekała, ale nie miała co liczyć na nią, bo tak się pindrzyła na chacie, że to więcej niż pewne, że ruszyła na łowy. Pogoda nie rozpieszczała, dlatego Kirby szybko niczym strzała przemknęła do sali balowej, gdzie Alfred wygłaszał swoje przemówienie. Przewróciła oczami i odszukała wzrokiem swoją psiapsi, do której podeszła. Nagle obok niej zauważyła @Alex Parker oraz @Thia Zimmer. - Trixie, larwo, trzeba było na mnie poczekać. - szturchnęła @Trixie Bell w ramię, a następne spojrzała na Thię. - Siemka, co tam? - przeniosła wzrok na Alexa. - Kiedy wpadniesz do mnie do baru? Czekam na swojego ulubionego klienta.Złapała kelnera i po pierwsze wymieniła kieliszek Trixie na pełny, a dla siebie wzięła też i upiła z niego trochę. - Na szampana nigdy nie jest za wcześnie. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Dzwonnik Z Notre Dame
☆ Zwano mnie : Esmeralda
☆ Zawód : Baletnica/Barmanka w pubie
☆ Punkty magii : 139
☆ Wiek : 24
☆ Liczba postów : 10
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:40 | |
| Jak można było się spodziewać Esme wparowała na bal nieco spóźniona. Godzinami wybierała sukienkę, którą chciałaby założyć, w końcu zdecydowała się na jeden ze swoich projektów, który parę lat temu zaniosła krawcowej. Jeszcze dłużej zajęło je wybieranie makijażu, przy którym straciła poczucie czasu. Właśnie spokojnie zakładała buty, kiedy spojrzała na zegarek, żeby zobaczyć godzinę dziewiętnastą. Spanikowała i zamiast jak planowała udać się spokojnym i dostojnym krokiem w stronę hotelu, pobiegła na swoich czarnych szpilkach jak szalona. Na salę wparowała już po przemowie, akurat w chwili, kiedy wszyscy bili brawa, więc nikt nie zauważył jej zawstydzającego spóźnienia. Odetchnęła z ulgą i dołączyła się do owacji, jednocześnie rozglądając się po sali szukając towarzystwa do rozmowy lub chociaż znajomej twarzy. W oddali zobaczyła swoją przyjaciółkę @Lacey Belfrey w towarzystwie swojego nieodłącznego kompana @Alan Gale. Podeszła do nich żwawym krokiem z promiennym uśmiechem. - W końcu udało mi się przyjść! Długo się szykowałam i straciłam poczucie czasu - na swoje słowa roześmiała się. - Bardzo dużo mnie ominęło? Przemowa była choć trochę ciekawa? |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Rodzina Vanberg
☆ Zwano mnie : Surowy dziadek
☆ Zawód : Ordynator szpitala
☆ Punkty magii : 6
☆ Wiek : 90
☆ Liczba postów : 6
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:50 | |
| Alfred liczył na to, że cała impreza zakończy się bez strat ani skandali. Nie wyznawał zasady "nie ważne jak, ważne, ze gadają". Wolał, kiedy ludzie mówili najlepsze rzeczy o Vanbergach. O Belfreyach mogli mówić w najciemniejszych barwach. To mu wtedy pasowało. Po zejściu z podestu rozejrzał się w poszukiwaniu kogoś ze swojej rodziny. Spotkał tylko znajomych ze szpitala, a na swojego wnuka @Lance Vanberg nie chciał nawet patrzeć. Gówniarz śmiał mu się sprzeciwić. Bezczelny. Niestety zauważył też @Trixie Bell i @Kirby Powell a te dwie dziewczyny to kłopoty. Od razu postanowił do nich podejść i przeniósł wzrok na @Thia Zimmer oraz @Alex Parker. - Witam was wszystkich. Prosiłbym was, żebyście pilnowali te dwie. Bo narobią nam jeszcze kłopotów, a tego nikt nie chce.- spojrzał na Thię i Alexa, a potem przeniósł wzrok na Trixie i Kirby. - Ostrzegam was. Jeden zły ruch i was wywalam na zbity pysk. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 21:55 | |
| Tyle znajomych twarzy nagle go otoczyło, że nie miał pojęcia na której się skoncentrować. Z jednej Thia, która wyglądała zjawiskowo. Widział ją w każdej wersji; ba, nawet takiej, gdzie miała na sobie znoszony dres lub bieliznę. No tak, zdarzyło mu się raz czy dwa, albo może nawet z osiem ją dostrzec w takiej formie. Uroki współlokatorstwa. Uśmiechnął się do niej i na widok Trixie, która najwyraźniej nie sądziła, że ci się znają, odparł: - Mieszkamy razem. Trudno, byśmy się nie znali. - posłał jej uśmiech jeszcze szerszy niżeli wcześniej. Od zawsze był zmienny w nastrojach. W jednej chwili na jego twarzy mogła przetoczyć się każda emocja. Od śmiechu, po łzy lub mordercze spojrzenie. Tym razem nastąpiła mieszanka wybuchowa. Zwłaszcza, gdy dostrzegł przy ich towarzystwie @Kirby Powell, która poprzednim razem rozpaliła go do czerwoności. Widok wijącego się ciała tej młodej dziewczyny za każdym razem doprowadzał go do szaleństwa. A nie mógł sobie pozwolić na to w tej chwili, choć było to niewątpliwie trudne, gdyż była tutaj. Obok. Z kieliszkiem szampana w ręce. Wyglądając oszałamiająco. Cóż z tego, że ubrana. Nakręcało go to jeszcze bardziej. Była jak ładnie zapakowany prezent, który chciał otworzyć niczym dzieciak przed pierwszą gwiazdką. Mimo, że ich znajomość opierała się jedynie na obserwowaniu jej, było w tym coś totalnie nieprzyzwoitego. - Powinienem wpaść za niedługo. - odparł wymijająco, uśmiechając się delikatnie. Musiał udawać, że panuje nad tą nieustanną gonitwą myśli na jej temat. Może dlatego wtem spojrzał na @Trixie Bell. Ona nie wywoływała tylu emocji oraz myśli, co brunetka stojąca tuż obok; na wyciągnięcie jego dłoni. A jej ciało było niczym ogień. Im bliżej była, tym gorącej było. Wyrwany z zamyślenia, spojrzał na @Alfred Vanberg. Och, jak gość się mylił. To nie one mogły uczynić zły ruch. Alex nie był święty, a swoje miał za uszami. Cieszył się jednak, że cieszył się dobrą opinią. Był bezpieczny i wciąż mógł bawić się w grzecznego glinę. - Jasne. Będę je pilnował. - skinął głową, potwierdzająco. |
| | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Strażnicy Marzeń
☆ Zwano mnie : Jack Frost
☆ Zawód : Uczeń
☆ Punkty magii : 51
☆ Wiek : 18
☆ Liczba postów : 11
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:01 | |
| [2] Gdyby Felix nie pojawił się na tym balu, prawdopodobnie już spałby pod mostem. Co jak co, ale po ostatnich wybrykach musiał słuchać ojca, więc w ubrany w najlepszy garnitur jaki udało mu się dostać, do Hotelu Nibylandia. Nieco spóźniony poprawił swoją marynarkę i dumnym krokiem wszedł do środka. Och ileż on miał pomysłów jak Vanbergowi popsuć humor, w końcu płynęła w nim krew Belfreyów, a żaden szanujący się Belfrey nie przepuści takiej okazji. Gdy dotarł na całe zgromadzenie chciał jak najszybciej dostać się do babci. Ta sędziwa kobieta w całym jego życiu władowała w niego tyle ciastek, że witanie się z nią to już czysta przyjemność. @Helen Belfrey, była tą cudowną kobietą, która chyba kochała wszystkie swoje wnuki jednakowo (chociaż Felix uważał, że jednak to on jest najukochańszym wnuczkiem babuni i za nic nie dał sobie przegadać, że mogłoby być inaczej). Kiedy szedł pod podest, minął Alfreda i tylko się uśmiechnął. - Cześć babciu! Wyglądasz świetnie! Spóźniłem się mocno? - zapytał kobietę od razu, bo jednak chcąc nie chcąc, chciał odwalić swoją robotę i zwiać zanim policja się skapnie, że to on. Co jak co, ale kartoteka w wieku 18 lat mu się nie widziała. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Aladyn
☆ Zwano mnie : Aladyn
☆ Zawód : Boy hotelowy
☆ Punkty magii : 133
☆ Wiek : 22
☆ Liczba postów : 12
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:02 | |
| No jak wszyscy się odstawiali, to wszyscy. Alan nie chciał być wyjątkiem, więc założył garniak, który choć trochę pasował do bogatych strojów pozostałych gości. Ostatni raz wbił się w taki... nigdy. To był pierwszy bal, na który kiedykolwiek przyszedł. Musiał, bo nie był na głupiej czekoladzie z dżemem i należało odpokutować swoją winę. Nawet poczesał swoje kudły, ale nie zamierzał nic więcej z nimi robić. Kilkudniowego zarostu już nie zdążył zgolić, ale podobno był w modzie, więc jakoś dopasował się do tych wszystkich strojnisiów. Trochę dziwnie się czuł, że dziś nie musi nikomu usługiwać a kelner nawet usłużnie podsunął mu i Lacey tacę z alkoholem. Ali skorzystał, bo jak to tak. Powinien chyba zabronić przyjaciółce, ale to tylko szampan! Niech ją rodzice pilnują. - Dobrej zabawy! - Powtórzył za staruszkiem i uśmiechnął się szeroko. Od razu wypił alkohol z wąskiego kieliszka, zdziwiony niewielką ilością jaka w nim była. Zrobił wymowną minę, na pewno rozumianą przez rudzielca i wzruszył ramionami. No niech im będzie tak dawkować alkohol. - Na pewno nie Vanberg. Serducho by mu padło. - Popatrzył na mężczyznę i odłożył pusty kieliszek na jakiś rzeźbiony stoliczek pod ścianą. Chyba własnie po to go tam postawiono. - Lacey, ale nie będziemy tańczyć, nie? - Wystraszył się nagle i spojrzał na przyjaciółkę. Wyglądał jakby był gotowy czmychnąć czym prędzej. Bo Alan mógł wbić się w garnitur i udawać wielkiego gościa, ale do tańca nikt go nie namówi! - Cześć Esme! Pięknie wyglądasz - Zarzucił komplement z rozbrajającym uśmiechem. Zapomniał powiedzieć tego Lacey, ale może ona tez zapomniała, że zapomniał. - Niewiele, nawet szampana żałują.@Lacey Belfrey @Esme Riccardo |
| | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Strażnicy Marzeń
☆ Zwano mnie : Zębową Wróżką
☆ Zawód : przedszkolanka
☆ Punkty magii : 102
☆ Wiek : 21
☆ Liczba postów : 36
☆ Nabyte przedmioty : Pierniki Baby Jagi, Zastawa Szalonego Kapelusznika Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:09 | |
| Thia zerkała kątem oka na Alexa, który właściwie nie mógł już odwrócić wzroku kiedy tylko w okolicy pojawiła się @Kirby Powell. Przewróciła na to oczami z rozbawieniem. Typowo. - Łał, też niesamowicie wyglądasz. Raaany, następnym razem muszę przyjść do was się szykować, może zdradzicie mi jakieś fajne triki!Odwróciła się teraz do @Trixie Bell. - Tak, zgarnęłam go biednego z ulicy do ciepłego mieszkanka. - powiedziała rozbawiona i upiła trochę szampana ze swojego kieliszka. Nagle okazało się, że była już tylko połowa, co się dzieje...? - Musicie kiedyś wpaść do nas na jakąś domówkę, tyle razy zapraszałam! Dziewczyna naburmuszyła lekko policzki, ale po chwili uśmiechnęła się z rozbawieniem. Nie było jej jednak tak do śmiechu, kiedy podszedł do nich Alfred. Oczywiście uśmiechnęła się cieplutko do gospodarza, potaknęła ładnie, ale kiedy odszedł, odetchnęła, jakby musiała wypuścić z siebie jakiś straszny ciężar. - A mu co odbiło? - prychnęła pod nosem i pokręciła lekko głową. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:24 | |
| Ludzi na sali cały czas przybywało, a atmosfera jakby trochę zgęstniała. Dookoła przechodzili ludzie, których ledwo znała, albo kojarzyła jedynie z widzenia, bo nigdy nie miała okazji poznać ich lepiej. Zaczęła nerwowo przydreptywać z nogi na nogę; nienawidziła dużych zgromadzeń i przebywania w tłumach, szczególnie tu, w Storyville. Miała wrażenie, że wszystko są do niej wrogo nastawieni i że wszędzie unosi się atmosfera fałszu, ale nie umiała tego w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy @Kirby Powell podeszła do ich małego kółeczka i również wtrąciła swoje trzy grosze. Kirby była jedną z osób, które lubiła najbardziej, dodatkowo dziewczyna rzadko zadawała jej głupie pytania i często wykazywała sporą dozę taktu, i sama wychodziła z różnymi inicjatywami. Trixie bardzo rozbawił fakt, że @Alex Parker niemalże rozbierał ją wzrokiem psychopaty i mimowolnie prychnęła sobie do kieliszka. Skutecznie ukryła to tym, że policjant poinformował właśnie, że mieszka z @Thia Zimmer. Ta wiadomość nie zrobiła na niej takiego wrażenia, ale doskonale odwróciła uwagę od zniesmaczenia jego postawą. Skupiła się więc na zaproszeniu dziewczyny i uśmiechnęła szeroko. -Dziękuję Ci bardzo! Na pewno wpadniemy z Kirby, prawda? - powiedziała, patrząc na dziewczynę znacząco. Znacząco, czyli jak ten szowinistyczny typ przeniesie się na inny kontynent. Te dywagacje przerwało wejście miłego jak zawsze @ALFRED VANBERG, który wyskoczył jak Filip z konopii i próbował zrobić szoł wokół swojej osoby. -Nie wiem, co ma pan na myśli, ale to chyba impreza otwarta, nie prywatna i wyrzucić to sobie może Pan worek ze śmieciami - wypaliła, zanim dotarło do niej, że mówi do bardzo wpływowej w tym mieście osoby. Z drugiej strony - była tylko kelnerką, czym taki człowiek mógł jej zagrozić? Poczuła się nieco lepiej i obrzuciła go krytycznym spojrzeniem. -Chodź, Kirby, bo pan Vanberg czuje się niebezpiecznie. Zostawmy go w towarzystwie policji, żeby żadna kobieta nie zagroziła jego kieszeniom - powiedziała do dziewczyny i ruszyła w kierunku drugiego końca sali. Miała ochotę zmienić towarzystwo - przede wszystkim stary Vanberg był jej wybitnie nie na rękę. Nie miała ochotę na sceny z jednym z ważniejszych gości. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : PINOKIO
☆ Zwano mnie : Kotem z Pinokia
☆ Zawód : pokojówka i złodziejka
☆ Punkty magii : 158
☆ Wiek : 19
☆ Liczba postów : 33
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:34 | |
| Lacey się specjalnie nie stroiła. Ubrała tylko wygodny sweter i czarne dżinsy, żeby udawać, że to jakieś bardziej eleganckie spodnie. Nie miała zamiaru ubierać przecież sukienki. Kim ona niby była, księżną Storyville? Jasne, że była niezwykle ważna, ale nie w ten sposób, kiedy to trzeba się stroić dla innych w stylu polityków. Ona po prostu była fajna. I tyle. A @Alan Gale powinien być wdzięczny za to, że go tutaj zaprowadziła. To była jedyna taka okazja, a zapowiadało się, że może być całkiem ciekawie! Co prawda z @Esme Riccardo w pobliżu mogło być dość ciężko coś ukraść, bo przecież nie chciała niewinnej dziewczyny w to wciągać (no dobra, nie chciała po prostu żeby ją kiedyś wydała, nawet jeśli miałoby być to przypadkiem). Była jednak pewna, że coś się wymyśli. Im większe wyzwanie, tym lepiej i ciekawiej, a o to chodzi w życiu, żeby było ciekawie! - No prawda - zgodziła się z przyjacielem - Chociaż to by było legendarne, wielki Vanberg został zdradzony, upił się, powiedział o tym wszystkim. Ach, moja rodzina byłaby dumna - dodała z przekąsem, bo w sumie średnio ją obchodziło czy jej adoptowana rodzina byłaby dumna, czy nie. Po chwili zjawiła się Esme, a Lacey uśmiechnęła się do niej. - No, w końcu! Ile można się przygotowywać? Jak wychodziłam z domu miałaś inną sukienkę. Ile zdążyłaś przymierzyć po drodze? Alan, jak myślisz? Ja stawiam na cztery! - wyszczerzyła się i upiła łyka szampana, który wcześniej chwyciła. Nie przepadała zbytnio za alkoholem, ale lubiła posmak jaki zostawał po wypiciu napoju. Wolałaby się napić czekolady. No ale czekolady nie było. Szkoda, mogła wnieść trochę. Chciałaby zobaczyć miny jej rodziny, gdyby zobaczyli jak niepoważnie się zachowuje. Dobre show. - Tfu, jasne że nie, za kogo mnie masz, Ali - skrzywiła się, choć miało to w sumie więcej wspólnego z kolejnym łykiem szampana, niż z tańcem. - Znaczy, bez urazu Es. Nie chodzi o taki taniec, jak twój, tylko o nudne przytańcówki w stylu naszych dziadków. Takich nie chcemy.Alan uznał, że szampana było mało, a Lacey pokiwała głową, chociaż zostało jej jeszcze sporo. - Widać, że nam żałują. To pewnie moja babcia. Boi się o moralność młodszych pokoleń, czy coś. Albo to po prostu Vanberga nie stać i udaje, że jest to wyrafinowane żałować innym szampana. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Gnijąca Panna Młoda
☆ Zwano mnie : Gnijąca Panna Młoda
☆ Zawód : kelnerka i tancerka erotyczna
☆ Punkty magii : 187
☆ Wiek : 24
☆ Liczba postów : 90
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:48 | |
| Kirby bardzo lubiła Alexa. Nawet więcej niż lubiła, bo w sumie to podobało jej się to, że ten aż tak lubił na nią patrzeć, a ona działała na niego w ten sposób. Z reguły trzepała nawet dobry hajs ze swoich kocich ruchów, ale od Parkera mogła tej kasy nie brać. Ta czerwoność chyba działała na ich korzyść, bo to właśnie na ten dzień Powell zostawiła sobie czerwoną, obcisłą sukienkę. Idealnie opinającą jej ciało. Spojrzała na Trixie, która też była jedną z jej ulubionych osób. Do rzadko kogo Kirby miała więcej niż niechęć. Do Bell miała miłość, ale taką czysto przyjacielską i nigdy nie oceniała dziewczyny, bo sama nie lubi być oceniana. Ich cała trójka, która mieszkała sobie na chacie to zdecydowanie dobry team. Praca z nimi nad czymkolwiek to coś niesamowitego. #potwierdzoneinfoThia to była jej zdecydowanie dobra ziomóweczka po fachu. Znaczy się obie były barmankami, a ten dodatkowy zawód to raczej tylko Kirby sobie uprawia po godzinach, hehe. Przytaknęła szybko, kiedy wypłynął temat imprezki. - Jasne, że wpadnę. Pozwiedzam wasze zakamarki.- przygryzła wargę, patrząc na Alexa. - Czekam z niecierpliwością.Nagle oczywiście podszedł do nich Vanberg. Stary dziad, który miał problem, a one nic nie zrobiły. Nawet źle stopy nie postawiły, ale cóż, z opowiadań Zacka wiedziała, że Alfred do wrzód na dupie każdego w rodzinie. - Alfi, izi pizi. Nic się nie dzieję, ziomuś, więc wypuść powietrze z ust i baw się.- zaśmiała się, patrząc na jego minę, a następnie przybliżyła się do @Alex Parker i szepnęła mu na ucho. - Złapiemy się potem. Może sami.Pomachała Thii łapką i poszła za Trixie, która gdzieś ją pociągnęła. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Dzwonnik Z Notre Dame
☆ Zwano mnie : Esmeralda
☆ Zawód : Baletnica/Barmanka w pubie
☆ Punkty magii : 139
☆ Wiek : 24
☆ Liczba postów : 10
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 22:59 | |
| - Dziękuję Alanie, to bardzo miłe z twojej strony - uśmiechnęła się do chłopaka. Nieco ją zasmuciło, kiedy jej dzisiejsi kompani wspomnieli, że nie mają zamiaru tańczyć. Ona uwielbiała to robić solo, a jeszcze bardziej w towarzystwie. Nawet jeśli jej partnerzy nie mieli w sobie grama gracji ona i tak czerpała z tego radość. - Oh, nie martw się Lacey, nie uraziłaś mnie. Chociaż uważam, że tak zwane "nudne potańcówki" też mogą być całkiem zabawne. Ruszanie się w tym samym rytmie z innymi ludźmi ma w sobie taką niesamowitą energię, która łączy nas wszystkich. Nie trzeba umieć świetnie tańczyć, żeby poczuć tą wyjątkową jedność z tłumem! - Jej rozmówcy nie wydawali się zachwyceni jej odpowiedzią. Trudno, będzie musiała znaleźć kogoś innego na dzisiejszy turniej taneczny. Kilka sekund przed słowami Alana do Esme dotarła naprawdę straszna rzecz - Nie trzymała w ręce szampana! Przecież to było niedopuszczalne, jakim cudem go nie dostała? Prawdopodobnie przez swoje spóźnienie, ale nie zmienia to fakty, że mogli jej coś zostawić. Rozejrzała się po sali, jednak nie zauważyła żadnych wypełnionych kieliszków. Liczyła na to, że może schowali gdzieś jej ulubione czerwone wino, oddałaby wszystko, żeby się go teraz napić, w końcu przybiegła tu w szpilkach! Zasłużyła na odrobinę przyjemności. -Macie rację, szampana jest okropnie mało. A orientujecie się może czy schował ktoś gdzieś czerwone wino? Miło by było napić się czegoś dobrego, skoro przez moje spóźnienie nie dostałam szampana. Będę to chyba przeżywać cały wieczór haha - wciąż rozglądała się po sali w poszukiwaniu butelek z ulubionym napojem. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Rodzina Belfrey
☆ Zwano mnie : Babunia Helen
☆ Zawód : Honorowy członek zarządu banku
☆ Punkty magii : 3
☆ Wiek : 89
☆ Liczba postów : 3
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 23:03 | |
| Helen była tym rodzajem babci, które rozpieszczają. Zdecydowanie była osobą, do której wnuczki latały po kłótniach z rodzicami. Nie mogła nic na to poradzić, przecież taki jest #kodekskażdejbabci. Ona jakoś zobojętniała na tych Vanbergów. Na stare lata chciała trochę odpocząć albo posłuchać nowych plotek, ale ta ciągła rywalizacja między ich rodami ją męczyła. Nie mogła jednak nikomu nic przemówić, więc odpuściła. Ten dzień był dla niej ważny. To pokazywało, że można się zebrać mimo jakiś podziałów i działać razem. Zresztą, kochała swoje wnuki i lubiła mieć je w jednym miejscu. Po oficjalnym rozpoczęciu sądziła, że ktoś do niej z rodziny podejdzie i pojawił się @Felix Belfrey. Spóźnił się, a tego Belfrey no nie chciała. Jednak nie umiała sie na niego długo gniewać. Za bardzo go kochała. - Felix, prosiłam, żebyś był punktualnie. Dziecko, czemu masz wygniecioną koszulę? Znowu ci matka nie wyprasowała? Trzeba było przyjść do babci. Dostałbyś też ciasteczka.- dotknęła jego policzka, uśmiechając się. - Alfred wygłosił ładną mowę. Na przyszły rok to my będzie przemawiać. Bądź przyszykowany lepiej. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Sala balowa Czw 22 Lis - 23:10 | |
| Nie znał chyba w swoim 28-letnim życiu bardziej podniecającej i kokietującej dziewczyny od @Kirby Powell. Nie musiała zbyt wiele robić, a jego wyobraźnia szalała. A ona ubrała się jeszcze tak wyzywająco, dając mu w pewien sposób zielone światło. Nie mógł się skoncentrować. Jego wzrok szalał. Nie mógł go uspokoić mimo najszczerszych chęci i zdawał sobie, że wygląda jak szczeniak, który widzi kość. - Jasne, wpadajcie. Coś się zorganizuje. - stuknął ramieniem o ramię współlokatorki. Ta, przygarnęła go pod swój dach mimo niezbyt najlepszego początku. Był dla niej dość ostrym gliną i nachodził przy każdej możliwej okazji, by wręczyć upomnienie bądź mandat. Na początku robił to z poczucia obowiązku. Potem jednak polubił ją dręczyć i nie musiała zachowywać się w głośny sposób, by ją odwiedził w mieszkaniu, gdzie niekoniecznie trwała dzika impreza. Traktował to jak dobrą zabawę. Droczenie się z nią było całkiem zabawne; każdorazowa mina, kiedy ją upominał była jego słodkim triumfem. Nagle brunetka w ognisto czerwonej sukience przysunęła się do niego i wyszeptała mu kilka słów na ucho. Ku jego zaskoczeniu, bo wcale się tego nie spodziewał. Nieświadomie oblizał wargi, spoglądając na nią. Jednak nie trwało to zbyt długo. Jego euforia szybko zniknęła. Spochmurniał, kiedy dostrzegł, że ta świruska @Trixie Bell porywa ją gdzieś z dala od niego. Miał ochotę udusić blondynę gołymi rękami, a chwilę później uściskać gdzie indziej niżeli szyja. Uratowała go od niej. Był święcie przekonany, że jeszcze chwila, a rzuciłby się na Powell; zdarłby tą piękną sukienkę z jej wdzięcznego ciała i... Pokręcił głową na tę myśl. Przeniósł wzrok na @Thia Zimmer i przewrócił oczami, gdyż domyślał się, jak ona odbiera całą tę sytuację. - Zrobiło się gorąco. - zaśmiał się pod nosem, mierzwiąc włosy i jeszcze raz spojrzał na oddalającą się brunetkę. Pokręcił głową ze śmiechem. - Spłoszyłem ci koleżanki. Albo raczej hmmm... Dziadek Mróz Ci je spłoszył. - szeptem wyraził się o dziadku Alfredzie, który siał postrach tam, gdzie nie trzeba było. - Co robimy? Czy chcesz do nich dołączyć? Tylko nie spij się, bo przetrzepie ci tyłek. I skończy się dobry policjant Alex Parker. - wyszczerzył ząbki w uśmiechu. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |