Start
Dawno dawno temu... a właściwie to wcale nie tak dawno, bo tylko 10 lat temu, wydarzyło się coś, co miało zmienić bieg historii wszystkich bajek i opowieści, które miały miejsce w Świecie Magii. Wyobraźcie sobie tylko, że kiedy wszystkie bajki, które znamy, dobiegły końca, a bohaterowie wreszcie spędzali swoje długie i szczęśliwe życie na tym, co najlepsze - nagle zniknęli ze swoich pałaców, lasów i przytulnych domków, a ich życie zmieniło się jak za dotknięciem różdżki. Puf, od tak. Wszystkiemu winna jest pewna mała wróżka, która stwierdziła, że te wszystkie walki , krew i ludzka zawiść są już nie do zniesienia. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach: z nawet dobrych intencji, może zadziać się całkiem sporo złego. A jak na takie małe stworzonko, to okazało się, że Dzwoneczek miała całkiem wielki plan dla świata. I to niestety zły plan. Ale zanim o tym, to cofnijmy się kilka lat wstecz. Zanim bohaterowie musieli oderwać się od swojego szczęśliwego życia, a złoczyńcom przerwano knucie w ciemnych piwnicach, działy się rzeczy wspaniałe. Wielkie wojny, wielkie romanse, przyjaźnie na wieki, widowiskowe bitwy, śmiechom i płaczom nie było końca, piosenki wybrzmiewały w najmniej spodziewanych momentach, a na koniec wszyscy biegali. Jeżeli już się zorientowaliście, to wszystkie powyższe historie Autor zapisał w książkach o baśniach, które bawią dziś dzieci i dorosłych. A więc, Dawno, dawno temu... Istniały bajkowe krainy. Każda z nich była wyjątkowa i należała do innego uniwersum. Żeby w żadnej z nich nie zapanował chaos, wyznaczono na opiekunów Strażników. Każdy z nich przybrał wygląd pasujący do danej krainy, dzięki czemu byli nie do rozpoznania przez jej mieszkańców. Kolejne lata mijały, a Strażnicy odgrywali swoje role z cierpliwością i zrozumieniem. Ale czy wszyscy? Jedna ze Strażniczek w pewnym momencie zrozumiała, że nie może dalej patrzeć na nieustanne wojny i dążenie do władzy. Trudno się jej dziwić, chyba nikt normalny nie dałby rady oglądać tego wszystkiego i stać z boku. Niby przypisana do roli Strażniczki, ale nie potrafiła być obojętna. Ona, uwielbiana przez wszystkich, filigranowa blondynka o ogromnym sercu. Mówią, że tylko wariaci są czegoś warci, ale nikt kto padł jej ofiarą nie przyznałby racji. Ogrom czasu spędzony wśród ludzi i innych bajkowych postaci sprawił, że zatrzymała się gdzieś na granicy obłędu. Zamroczona z miłości, bądź złości, doprowadziła, że szala jej działań przechyliła się na złą stronę. Dzwoneczek powtarzała sobie, że chce naprawić skrzywdzone światy, oczyścić je z trujących postaci. Gromadziła coraz więcej siły, zabijała kolejnych strażników, by tylko posiąść ich moce. Nie wiedziała jeszcze, że ta potęga ją niszczy. Na koncie miała już romans ze śmiertelnikiem i dziecko. W połowie człowieka, w połowie istotę nadprzyrodzoną. Ona jedyna w przyszłości mogła równać się z jej mocą. To jednak nie trapiło Dzwoneczka. Zjednywała sobie równocześnie popleczników i zagorzałych przeciwników. Istniał jednak problem. Aby baśniowa kraina istniała, nie mógł zginąć ostatni strażnik. Dzwoneczek myślała sobie: okej, będę ostatnia. Ale kiedy przyszedł czas śmierci ostatniego strażnika, ten okazał się sprytniejszy od Dzwoneczka. Dał jej wybór. Jego śmierć i moc albo córka. Wybrała siłę, tym samym ostatecznie przekreśliła dobroć swojego serca. To był szok, ale nie było czasu do stracenia. Dzwoneczek już gotowa przejąć władzę absolutną, cieszyła się chwilą i śmiała niczym największy złoczyńca, ale wtedy stało się coś, czego nie przewidziała. Gdy wybiła jego godzina, ostatni Strażnik, uciekł do świata nie magicznego, po prostu rozpływając się w powietrzu. Tym samym Dzwoneczek stracił szansę na przejęcie absolutnej władzy. Rozwścieczony do granic możliwości, pałając żądzą władzy, w ostatnim akcie desperacji postanowiła rzucić klątwę, która miała przenieść wszystkich mieszkańców do świata bez magii. Zamroczona tak bliską możliwością osiągnięcia tego czego najbardziej chciała, nie zwracała uwagi na otoczenie i wtedy komuś udało się pokrzyżować jej plany. Została wciągnięta przez portal i kiedy pojawiła się w słonecznej Kalifornii została pozbawiona wszystkich wspomnień. Tak samo jak wszystkie bajkowe postaci, które razem z nią pojawiły się w słonecznym Storyville. I tak oto nasi bohaterzy od 10 lat robią w kółko to samo: idą do pracy, uśmiechają się do siebie na ulicy. Czasami nawet miną się w sklepie z miłością swojego życia, której już nie pamiętają. Niektórzy mieszkają ze swoim największym wrogiem. Inni od lat są w toksycznych związkach z postaciami nie swojej bajki. Co więc im zostało? Smażenie naleśników co ranek, przyjęcia barbeque u sąsiadów? A może coś więcej. Może w końcu któreś z nich przypomni sobie o postaci zwanej “Millie Fleming”. Niby każdemu coś w głowie zakołacze, kiedy usłyszy to imię, ale nikt nie wie kim jest. I co ważniejsze, gdzie jest. Millie to córka Dzwoneczka A wszyscy, którzy zostali w bajkowym świecie, wierzą, że posiada moc, którą może unieszkodliwić Dzwoneczka. Tylko jak ją znaleźć?