| Dżungla | Dżungla Nie 10 Sty - 20:21 | |
| |
| | Re: Dżungla Pon 18 Sty - 21:46 | |
| Zachód słońca, cóż za magiczna pora. Moment w którym światło miesza się z ciemnością, jeśliby ująć to w metaforyczną otoczkę lub jak to Cukierek woli nazywać, metafizyczne dyrdymały z książek dla nie do końca dorosłych marzycielek, psst, chodzi o romanse. Patetyczne, złe postacie nazwałyby go triumfem mroku nad jasnością. Przecież jedno ustępuje drugiemu, prawda? Nie ma to jak nadmierne ego oraz niewyleczone kompleksy, hm? Na szczęście nasz świetlisty bohater nie zaliczał się do żadnej z tych kategorii, ani jakiejkolwiek innej, dziwnej bandy pomyleńców, co to dorabiają teorie do wszystkiego, co zobaczą ich zwodnicze ślepia. Ładne kolorki, słońce się chowa, na niebo wychodzi księżyc, wielkie mi halo. Tak, księżyc, małą literą, dlatego że nie jest to ta ożywiona wersja, co to wypala wiadomości na kamieniach. Dokładnie, zdarzają się takie przypadki. Nie mnie oceniać dziwność magicznych bytów z innych planet. Ten nasz na szczęście nie gada, nie wysyła żadnych, świetlnych sygnałów, ani nie podgląda cie, kiedy przebierasz się w swym małym drzewnym domku czy gdziekolwiek byś nie żył. W sumie to dużego wyboru nie ma, żyjemy w Nibylandii. Trzeba się zadowolić chatką na drzewie oraz towarzystwem obdartusów Pana, przemakającym namiotem u Indian czy... Nie, raczej znikoma liczba osób zmieściłoby się do domku wróżki, prawda? Ach, te przepiękne, lecz zarazem dziwaczne wędrówki po niebieskim umyśle wróżki. Po brzegi wypełnione dygresjami oraz bezproduktywnymi myślami. Wracając do faktów, tych bardzo przyziemnych, bo przecież informacje o chociażby księżycu są faktami, prawda? To nie tak, że pomyślał sobie, iż to bardzo niemiły planeto-dziwno-satelito-coś, który ma brzydki nawyk podglądania ludzi oraz innych... istot, nie bądźmy gatunkistami. Tak, tak, schodzimy na ziemię. Dżungla, o nie, znowu się zaczyna. Gdzie przetrwają tylko najsilniejsi, najszybsi, najbardziej niebiescy... Naprawdę? Skrócę wam cierpień i przeskoczę do akcji, której jest zaskakująco mało. Co? Jak bardzo barwnie można opisywać zwykłą przechadzkę po lesie. Oczywiście, mówiąc przechadzka mam na myśli wycieczkę lotną. Ciężko chodzi się bez nóg. Że noc się zbliża? Że ciemno? Proszę cie, kto by zaatakował słodką wróżkę, wróżka, który potrafi... Wiele, bardzo pożytecznych rzeczy! A jedną z nich jest naturalny blask, który dostarcza magiczny pyłek, naprawdę, ogrom zastosowań, nawet pranie za was zrobi!, oraz magiczno-eteryczne ciało, które wygląda, jakby zostało stworzone z brokatu. Świecącego brokatu, trzeba to podkreślić. Nie jakiś tam byle brokat, pierwszy lepszy zgarnięty z bazaru, o nie! On się błyszczy, on się mieni, on się świeci, ha! Brokatu, który swym blaskiem przypomina o pięknie gwiaździstego nieba, bla, bla... I tak dalej. Znacie tą gadkę. Lata, rozgląda się, nieuważnie, ale jednak! Cóż można tu zmajstrować? Och, proszę, nie zawiedźcie błękitnej, inwencji twórczej. |
| | Re: Dżungla Pon 18 Sty - 22:53 | |
| Każdy krok, każdy wdech następujący po wydechu wzbudzał w Wandzie rozdrażnienie. Czuła się niesamowicie bezsilna. Dlaczego, pewnie spytacie, przecież była wolna? Mhm, wolna... Czy wolność oznacza bycie osamotnioną osiemnastolatką w wielkiej dżungli, razem z obawami i przygniatającą troską o braci? Otóż odpowiem wam, nie. To się nie nazywa wolność. Jeśli zaś chodzi o jej rodzeństwo, które jak zwykle było oczkiem w głowie naszej Wendy... Przecież nawet nie miała pojęcia co się teraz z nimi dzieje, choć posiadała nadzieję, iż Piotr ich nie skrzywdził. Zresztą nie miałby powodu, aby to robić, w końcu chce uczynić z nich Zagubionych Chłopców. Po moim trupie- pomyślała Darling krocząc dziarsko przez las. W swoich dłoniach dumnie dzierżyła scyzoryk, który zabrała do Nibylandii. Całe szczęście Pan się nie zorientował, iż posiada coś takiego. Pewnie gdyby wiedział, już dawno zostałaby pozbawiona swojej jedynej rzeczy do obrony. W pewnej chwili zatrzymała się nad małym wodospadem. Spojrzała na niego niechętnie, wciąż niezadowolona, iż w Neverlandzie nie mają gorącej wody w strumykach. Rozebrała się ze swojej niebieskiej sukienki. Postanowiła zmyć z siebie brud. W końcu była w dżungli, trochę trudno się tutaj nie ubrudzić. Zanim jednak weszła do wody zanurzyła w niej swoje paluszki u stopy, aby tylko utwierdzić się w fakcie, że nie spędzi zbyt wiele czasu pod owym wodospadem. Kilka razy oglądnęła się wokół siebie sprawdzając czy nikt nie patrzy by potem wplusnąć do wody i się umyć. Kilka minut później już miała na sobie nowe wdzianko przygotowane do dalszej wyprawy. Składało się z koszulki jej młodszego brata, oraz spodni, które przycięła jeszcze będąc w obozowisku Piotrusia. Nie było to wszakże najcieplejsze ubranie, ale musiało starczyć. W końcu to lepsze, niż błękitna sukienka, która już chyba w każdym miejscu miała dziurę. Spakowała owe pozostałości po niebieskim ubraniu do plecaka, w którym było jeszcze mnóstwo mniej i bardziej potrzebnych rzeczy. Dobrze, że się spakowała do tej Nibylandii, bo inaczej byłoby zdecydowanie po niej. Szła tak jeszcze z trzy godziny, w między czasie jedząc owoce, które dał jej jeden z Zagubionych Chłopców przed ucieczką. Zapadał zmrok, a sama Wanda była coraz bardziej zmęczona. Wróciła znów myślami do braci. Pewnie sobie teraz smacznie śpią, nie to co ona... Przystanęła na chwilę i postanowiła poszukać miejsca na rozpalenie jakiegoś ogniska. Podczas przebywania w towarzystwie Zagubionych Chłopców nauczyła się jak z krzemieni wzniecać ogień. Nie minęła chwila, a stos z niewielkich gałązek był przygotowany. Wiedziała, że rozpalając ogień może bardzo łatwo naprowadzić oprawców na swoje położenie, dlatego rozpaliła go w jednej z płytkich jaskiń, która była wbudowana w jakieś strome zbocze. Niespodziewanie, kiedy już prawie przysnęła, w oddali zobaczyła błękitne światło, które powoli się do niej zbliżało. Ożywiona Darling sięgnęła po scyzoryk, jednak póki co nie atakowała. W końcu nie była pewna czy są to jej wrogowie. - K-kim jesteś?- spytała swoim charakterystycznym dziewczęcym głosem. |
| | Re: Dżungla Pon 1 Lut - 1:26 | |
| W Nibylandii nie istniało coś takiego jak dziwne widoki. Chyba tylko Wonderland potrafił przewyższyć w tej dziedzinie ów krainę. Ilekroć Toothiana się tu pojawiała, za każdym razem była zadziwiona mnogością odmienności. Czas zatrzymał się tutaj dla dziecięcej wyobraźni – przez to miała wrażenie, że jest jakaś silniejsza. Od dzieci w końcu była zależna. Przynajmniej pośród tych wszystkich dziwnych stworzeń niespecjalnie zwracała na siebie uwagę, mimo wręcz uderzającego dziwactwa. Bo niby to człowiek, niby ptak, a niby owad... A jednak wróżka! Pokręcone to jak włosy Odważnej Meridy. Wątpiła jednak, jakby ktokolwiek miał się jej przestraszyć... Dlatego nie była zbyt finezyjna w swojej obecności. Bo było tu wiele dziwniejszych stworów! Przelatywała powoli między gałęziami drzew, wydawało się, że bez celu. W rzeczywistości miała bardzo ważny cel – odnalezienie w tym buszu choćby jednej osoby mogło już nadać tej wyprawie więcej barw. Całe szczęście, że po drodze natrafiła na Dzwoneczka... Wróżki to chyba jednak o prostu potrafią się zrozumieć. Kiedy się rozstały, Toothiana kontynuowała swoje poszukiwania, natrafiła nawet na kilku bohaterów, jednak powoli i nieubłaganie zbliżała się pora przejścia przez portal... Czas uciekał! Nie wiedziała, czy napotka tu wszystkich, którzy będą potrzebni, ale nie miała zamiaru stracić ani sekundy... Przemierzając ścieżki natrafiła na bandę jakichś błękitnych świetlików, które odgoniła dłonią, mrucząc coś przy tym. Nie sądziła jednak, że akurat w tej sytuacji ktoś ją dostrzeże. Jej ciało, pokryte zielonymi piórkami, teraz zostało oświetlone błękitnym światłem i można było dokładnie dostrzec tę nietypową wróżkę w pełnej okazałości. Ząbek spojrzała w stronę dziewczynki ze scyzorykiem zaskoczonym wzrokiem, a po chwili na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. - Spokojnie, spokojnie, nie gryzę! – uniosła dłonie tak, aby były na wysokości głowy. Niebieski blask nadal odbijał się w jej fioletowych, ważkowych skrzydłach. |
| | Re: Dżungla Pią 5 Lut - 11:05 | |
| Była przygotowana, aby odstraszyć przeciwnika, ale na pewno nie skrzywdzić. Przecież Wanda jest kompletnym laikiem jeśli chodzi o jakąkolwiek walkę, czy tego typu rzeczy. Więc, można z łatwością stwierdzić, że Ząbek pewnie pokonałaby ją z zasłoniętymi oczkami. - Oj, przepraszam najmocniej, nie chciałam w nikogo mierzyć... tym czymś- powiedziała chwilę się zastanawiając nad odpowiedzią w stronę pokojowo nastawionej istoty. Czuła się zła na samą siebie, ale zaraz potem przypomniała sobie, iż nie należy być łatwowiernym. W końcu Toothiana mogła być jedną z pomocnic Pana. I chociaż nigdy takiego rodzaju wróżki nie widziała tutaj w Nibylandii- to i tak powinna być ostrożna. Niemniej jednak opuściła broń. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest niezwykle przestraszona całą sytuacją i tu nie chodzi o pojawienie się Thiany. Bardziej o to, iż ściga ją połowa Nibylandii, która chętnie związałaby ją oraz wrzuciła do Krokodylej Rzeki. Spojrzała znów na Toothianę, by odrzec: - Nazywam się Wendy, Wendy Darling. Jesteś tu nowa? Bo przyznam szczerze, że nigdy takiej istotki jak ty nie widziałam w Neverlandzie. Przysiądziesz się? Wanda wskazała na malutkie ognisko, schowane w jaskini pod zboczem pagórka. Owa jaskinia była na tyle duża, że spokojnie obie się tam pomieszczą. I choć w środku nie ma najlepszych warunków, to z pewnością górują one nad tymi co są na dworze. |
| | Re: Dżungla Pią 5 Lut - 16:26 | |
| Toothiana uwielbiała dzieci, znała chyba każdą ich kategorię, a z każdym kolejnym poznanym dzieckiem wynajdowała ich jeszcze więcej! Co rok, to zupełnie inne dziecięce problemy, wychowanie, ludzie, inne nowinki. Wendy wprawdzie nie była już taką malutką dziewczynką – no, przynajmniej tak nie wyglądała – ale widać w niej było pewien rodzaj zagubienia typowy dla dzieci. Przeprosiła ją jak mała dziewczynka, która palnęła coś głupiego przy dorosłych. Wróżka uśmiechnęła się z niemałym rozczuleniem i powoli wstąpiła do małej jaskini – oczywiście najpierw stanęła na własnych stopach, bo latanie tutaj było bardzo niepraktyczne. Usiadła naprzeciw dziewczynki. Najpierw przyglądała się jej dokładnie. Wyglądała na niepewną i przestraszoną, a mimo to wpuściła Toothianę do środka... Musiała więc być albo zdesperowana albo potrzebować oparcia. A skoro i tak już tu były... Zapewne niedługo wróżka wszystkiego się dowie. - Bardzo miło mi Cię poznać, Wendy. – uśmiechnęła się. Pamiętała ją... Tak, na pewno miała w dłoniach te trzonowce, które wcześniej pojawiały się w jej ustach. Chyba nawet dostała dobry nominał za tak ładnie wypielęgnowane zęby. Ale przecież... Na pewno nie mogły pochodzić z tego świata... - Ja jestem Toothiana, jestem Zębową Wróżką. – wyjaśniła jej dokładnie. - Przynajmniej w ten sposób pracuję. Dzisiaj jestem tu w innej sprawie. Dlaczego jesteś sama? Niewiele czasu jej zostało, ale chętnie zostanie tu i wysłucha jej historii. Ostatecznie przecież każdy potrzebuje w życiu choć małego oparcia, nawet jeśli dawała jej je obca osoba. No, obca wróżka. Samotność to bardzo przykra choroba i potrafi zniszczyć człowieka. Niestety, ona też kiedyś na nią zapadła, ale wtedy miała piękne rzeczy do wspominania. Bo nie zawsze tak było... |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |