| Wioska Indian | |
Wioska Indian Nie 10 Sty - 20:22 | |
| |
| | Re: Wioska Indian Czw 21 Sty - 23:08 | |
| Jest nudno i nic się nie dzieje. Now jestem pewna czy to dobrze czy źle. W końcu lepsza nuda niż potworny ból głowy i to paskudne uczucie, jakbym nagle znalazła się w całkiem innym miejscu, otoczona zewsząd przez coś przerażająco niewiadomego. Już nie pytam o to innych - widziałam jak bardzo martwi to mojego tatę. Już i tak razem z mamą za dużo się o mnie niepokoją. Nic dziwnego - czyż nie jestem plemienną wariatką? Siedzę przy granicy wioski. Nie jestem pewna dlaczego - pewnie po prostu jest tu ciszej, nie ma ludzi. Czasem człowiek chce pobyć są, no nie? Czuję, że nie umiem się teraz uśmiechać, a przecież nie mogę pozwolić, żeby ktokolwiek mnie taką widział. Smutek jest zbyt ludzki. Chcę przecież, żeby wierzyli w moje szaleństwo, które sami wymyślili. Wolałabym uniknąć aby dowiedzieli się o tym prawdziwym. To pewnie trochę jak przyznanie się do kradzieży, żeby ktoś nie dowiedział się o morderstwie - czymś znacznie gorszym. Uśmiecham się pod nosem trochę kwaśno, bo dochodzę do wniosku, że to jest bardzo dobre porównanie. Poprawiam się trochę i opieram wygodniej o drzewo. Patrzę przed siebie, ale tak naprawdę nic nie widzę, zbyt jestem zamyślona. Pewnie nie dostrzegłabym nawet złodzieja przedostającego się do wioski. Ups? |
| | Re: Wioska Indian Sob 23 Sty - 18:21 | |
| Błagam, tym razem musi zadziałać! Wstrzymuję oddech wbiegając w portal. W moim umyśle nagle pojawia się przeraźliwie długa lista powodów, dlaczego to, co robię jest złe, za którą pojawia się lista moim obaw, która rośnie, gdy znajduję się w portalu. Nigdy nie przepadałem za uczuciem, które towarzyszy podróży między magicznymi krainami. Jeszcze jako mały John nienawidziłem tego, co wydawało się być komórkami moimi ciała rozpadającymi się i składanymi z powrotem w swoje miejsce u celu. Byłem jednak zdesperowany. Musiałem wrócić. Kiedy po tych wszystkich latach dostałem szansę na naprawienie swojego zniknięcia, wykorzystałem ją bez pytania i myślenia o konsekwencjach, za co teraz się przeklinam. Boże, Alec czym się stałeś? Normalnie nie znoszący nieładu, teraz podróżuje między krainami z guzikami koszuli zapiętymi na odwrót, rozczochranymi włosami i brudnymi okularami. Dzięki Bogu, już koniec! Upadam na twardej ziemi. Czuję, że kość ogonowa będzie mnie bolała przez dobre kilka dni po tym upadku. Sycząc cicho z bólu, przewracam się i na kolanach zbieram rzeczy, które wypadły z mojej listonoszki. Trzymając większość z nich w ramionach, podnoszę wzrok, żeby zobaczyć Indiankę, która siedzi pod drzewem. - Iris - szepczę w końcu i wszystkie moje rzeczy wypadają mi z rąk. Otwieram oczy szerzej, a mój uśmiech się powiększa. Powoli dźwigam się na nogi i powtarzam jej imię głośniej, promieniejąc z radości. |
| | Re: Wioska Indian Sob 23 Sty - 19:19 | |
| Nie, nie, nie, nie teraz, proszę!, myślę gorączkowo, kiedy czuję pulsowanie z tyłu głowy, tak jakby ktoś mnie tam uderzył. Przymykam znów oczy, pomimo że chwilowo uczucie jest bardziej łaskotaniem, niż bólem. Wiem jednak czego się spodziewać - uczucia porównywalnego z otwartym złamaniem albo rozcięciem ręki mieczem albo spadnięcia w dół z dużej wysokości, dlatego też bardzo mocno się cieszę, że jestem daleko od wioski. Ból się nasila, a ja zaciskam zęby, mając resztki nadziei na to, że może jednak ból za moment zniknie. Potem dochodzi to przerażające uczucie, którego nie jestem nawet w stanie opisać - wszystko wokół jakby ucichło, na zewnątrz pociemniało, a coś obserwowało każdy mój ruch. Prawie jakby zwiastowało to coś złego. Chyba istotnie tak jest, bo po chwili otwiera się portal i ktoś z niego wypada. Wciąż czuję ból, jednak w tej chwili jestem chyba o wiele bardziej rozproszona, bo hej - nie na dzień ktoś wypada z portalu! Pobiegłabym pomóc nieznajomemu, jednak wciąż zmagam się z tym cokolwiek to jest, co czasem odczuwam. Na szczęście ból już słabnie. Prawie go nie czuję, kiedy słyszę co mówi człowiek, który się tu przed chwilą pojawił. Czy on ją właśnie nazwał po imieniu? Podnoszę się z ziemi momentalnie i patrzę na niego wystraszona. - Czy my się znamy? - pytam, unosząc brwi, nie okazując faktu, że jest to niepokojące. Bo zdecydowanie jest i to bardzo. Kiedy tak patrzę na niego, dochodzę do wniosku, że gość dobrze wygląda, a to jeszcze bardziej pobudza moją ostrożność. Czyż nie zwiastuje to kłopotów? Bo tak właśnie mówią, że ci najgorsi wyglądają najlepiej. Zdecydowanie jednak nie można wyczytać tego z mojej twarzy - wciąż jest na niej grymas bólu, po tym uczuciu, które już teraz prawie znikło. No i pewnie uśmiech, mimo wszystko. To przecież mój odruch - uśmiecham się, kiedy kogoś widzę, niezależnie od tego kogo. |
| | Re: Wioska Indian Nie 24 Sty - 20:01 | |
| Mimowolnie rozchylam lekko usta w szerokim uśmiechu. Mam ochotę podbiec do niej, przytulić ją i nie puszczać. Staram się jednak pohamować to pragnienie, widząc wyraz twarzy. Nie pamięta mnie. Coś we mnie pęka. Mam ochotę upaść na kolana i rozpłakać się. Po tylu latach szukania sposobu na powrót, nie pamięta mnie. Alec, przestań, daję sobie mentalny policzek. Nie możesz się poddać, nie po tym, co zrobiłeś, żeby wrócić. Nagle dociera do mnie oczywiste. Urosłem, dorosłem. Coś raczej niespotykanego w Nibylandii. Boże, mam nadzieję, że nie poznała mnie tylko przez to. Co bym zrobił, gdyby Piotruś znalazł sposób na pozbycie się jej wspomnień? - To ja, John. - Patrzę na nią z nadzieją, że pozna we mnie tamtego małego chłopca w okrągłych okularach. Dziękuję sobie w duchu, że nie zapomniałem wziąć swoich oprawek, bo ostatnio często chodziłem bez nich. Czułem jednak, że powrót do Nibylandii bez nich byłby czymś dziwnym. Czułbym się nieswojo. Prawie tak, jak wypowiadając swoje stare imię. Tak dawno nie słyszałem, żeby ktokolwiek mnie tak nazywał. Jestem ciekaw, czy będę czuł potrzebę poprawiania rodzeństwa, kiedy ich odnajdę. - Wróciłem, Irys. - Jestem już blisko niej i nieśmiało uśmiecham się, mając ochotę schować twarz w jej włosach, jak za czasu, kiedy byłem mały. |
| | Re: Wioska Indian Nie 24 Sty - 20:23 | |
| Patrzę na niego, nie wiedząc co na Zeusa się tu dzieje. Serio. Z jednej strony nieznajomy wygląda jakby mnie znał,z drugiej strony SKĄD? Jedynymi dorosłymi w Nibylandii są przecież Indianie! A on na Indianina zdecydowanie nie wygląda. Czy powinnam po kogoś iść? Otworzyć jakoś znowu portal? Po raz pierwszy w życiu jestem tak mocno zdezorientowana. Potem słyszę słowa, których nie spodziewałam się kiedykolwiek usłyszeć. To ja, John Kręcę głową, nie wierząc, bo to jest przecież niemożliwe. - Nie mów tak - odzywam się w końcu, choć automatycznie trochę się śmieje tak jakbym miała opowiedzieć jakiś żart. Pewnie po to, żeby nie było słychać jak drży mi głos. Dostrzegam jego okulary, a na moim gardle coś się zaciska. Coś we mnie mówi mi, żebym nie była głupia, ale przecież co miałby tu robić mój dawny przyjaciel? Kiedy podchodzi bliżej, czuję się jakby ktoś za pomocą magii przytwierdził mnie do tego miejsca tak, abym nie mogła się ruszyć. - John... John wyjechał - mówię głupio, brzmiąc jak pięciolatek. - Skąd... Jak- - nie wiem co ja tak w sumie chcę powiedzieć, nie umiem artykułować słów. |
| | Re: Wioska Indian Nie 24 Sty - 20:46 | |
| Patrzę na jej twarz. Staram się omijać jej oczy. Nie jestem gotowy żeby zobaczyć, co się za nimi skrywa. Żeby zobaczyć, czy jest zła, czy ma ochotę mi coś zrobić, czy raczej czekała na mnie te wszystkie lata. Sam nie wiem, co byłoby gorsze. Zamiast tego przyglądam się jej ustom. Jej policzkom, jej brodzie. Patrzę na kasztanowe włosy okalające jej opaloną twarz. Patrzę na nią, jakby była najpiękniejszym obrazem sztuki i przez jakiś czas wydaje mi się nawet, że to prawda. Jest blisko, ale nie mogę jej dotknąć. Boję się, że samym muśnięciem jej, zniszczyłbym ten idealny moment, kiedy ją podziwiam i na nowo staram się poznać. Stojąc za niewidzialnym sznurem przyglądam się opaleniźnie, które słońce namalowało na jej skórze z niewiarygodną precyzją. Jest taka piękna, Boże. Nie wiem czy to przez to, że nie widziałem jej tak długo, przez to, że dorosłem i nauczyłem się patrzeć na kobiety w ten sposób, czy zmieniła się przez te lata. Nie wiem i nie mam ochoty na poznanie tej tajemnicy. Teraz po prostu chcę patrzeć i mieć nadzieję, że ona spojrzy na mnie tak, jak kiedyś. Nie wiem, co powiedzieć, więc niczego nie mówię. Kiwam tylko lekko głową, w końcu zatrzymując się wzrokiem na jej oczach, które choć ciemne, posiadają więcej głębi niż jakiekolwiek niebieskie oczy. |
| | Re: Wioska Indian Nie 24 Sty - 21:01 | |
| Stoję, nie potrafiąc się ruszyć. Czy to możliwe, że cuda się zdarzają, i że jeden z nich właśnie podarował mi ten moment? Czy to możliwe, że mały, kochany John wrócił do Nibylandii? Chciałabym, żeby tak było. Nic nie mówi i w jakiś sposób to właśnie ta cisza sprawia, że jestem pewna tego kto przede mną stoi. W mojej głowie cały czas stoję w miejscu i dlatego dopiero po chwili orientuję się, że go przytulam. Chyba jeszcze nigdy nikogo tak mocno nie ściskałam jak jego teraz. Może to przez ból głowy, może przez niego, a może i jedno i drugie, ale jestem nagle wyczerpana i ledwo stoję. Pewnie to on mnie trzyma. Wciąż jednak przytulam Johna i nie mam ochoty nigdy się odsuwać. Po co, skoro czuję się tu dobrze? Po chwili jednak uświadamiam sobie, że chłopak - rany, juz nie chłopak! - ledwo oddycha. Puszczam go więc jednak, ale nie odsuwam się przesadnie daleko. Kiedy stoję blisko, mam okazję do tego, żeby lepiej się mu przyjrzeć. Jest wysoki, wyższy ode mnie. Nie to co kiedyś, kiedy był całkiem mały i musiałam lekko się schylać, żeby z nim porozmawiać. Jego twarz, choć starsza, teraz stapia się z młodszą jej wersją. Teraz już widzę, że to przecież wciąż mały John, choć teraz już mały nie jest. Jego włosy są ciemniejsze, oczy chyba też. Jednak wciąż są to te same, które kiedyś, lata temu patrzyły na mnie nieśmiało. - Urosłeś - mówię, po raz kolejny brzmiąc jak małe dziecko, zauważając oczywiste. Po chwili sama śmieję się z tego, co powiedziałam. Przecież to jasne, że urósł. Tylko w Nibylandii ludzie nie rosną. |
| | Re: Wioska Indian Pon 25 Sty - 12:55 | |
| Podskakuję lekko ze zdziwieniem, kiedy dziewczyna w końcu się do mnie zbliża. Odwzajemniam jej uścisk i pochylając się lekko, całuję ją w czubek głowy, jakby dziękując za to, że mnie pamięta. Zapominam o wszystkim, przez co tak naprawdę opuściłem Nibylandię in the first place. Liczy się teraz tylko to, że jestem z powrotem. - Nie mogę powiedzieć o tobie tego samego - mówię ze śmiechem, patrząc na nią ze smutkiem, kiedy już się odsunęła. Nie sądziłem, że tak bardzo stęsknię się za uczuciem bycia z kimś, kto mnie rozumie, zna moją przeszłość i nie sądzi, że to tylko jakieś wymysły. Kiedy wróciłem do Londynu starałem się opowiedzieć innym o tym, co mi się przydarzyło, ale nikt nie chciał mi wierzyć. Rodzice mówili, żebym zaczął pisać. Więc zacząłem. Nie do końca bajki, ale powieści, w których zawsze znajdował się element fantastyki. Przerywam ciszę, podczas której utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, rozglądając się dookoła. Zauważam wioskę Indian zarysowującą się niedaleko. - Chyba nikt tutaj się naprawdę nie zmienia - mówię w końcu i czuję przypływ nostalgii. Gdybym nigdy nie opuścił Nibylandii, cały czas byłbym tym samym dziesięciolatkiem. Chociaż ciężko mi to przyznać, bo jest to coś, za to tamten malec w okrągłych okularach chciałby mi wykręcić rękę, ale cieszę się, że dorosłem. Tyle nowych rzeczy, których się nauczyłem, doświadczenie, które uzyskałem. Ale cieszę się, że jestem z powrotem. Czuję, że jestem we właściwym miejscu. |
| | Re: Wioska Indian Pon 25 Sty - 14:54 | |
| - Czemu tak podskakujesz? Sądziłeś że nie przytuliłabym ciebie po tych wszystkich latach? - śmieję się i przytulam go jeszcze mocniej, jakbym bała się, że za chwilę zniknie. A może i nawet tak właśnie jest? W sumie to uzasadniony lęk! - Racja - kiwam głową - Nie możesz. Wciąż pozostałam piękna i młoda - mówię ze śmiechem. Na mojej twarzy tak jak i zwykle gości uśmiech, jednak tym razem jest inny - szczery. Nie wiem czy można mnie nazwać szczęśliwą osobą, jednak w tej chwili zdecydowanie jestem szczęśliwa. - I hej, skąd ten smutek? - pytam niemal z wyrzutem, choć żartobliwym - Czy jestem brzydsza niż pamiętałeś? Cóż, wybacz, że cię rozczarowałam! Mój uśmiech jest teraz pewnie nienaturalnie szeroki, ale przecież nie można mi się dziwić. - Jasne, że nikt. To Nibylandia, nikt się tutaj nie starzeje. Każdy wygląda dokładnie tak samo, jak go zostawiłeś - wzruszam ramionami z rozbawieniem i chyba też trochę ze smutkiem, bo jednak chciałabym kiedyś tak całkiem dorosnąć, a nie być wiecznie nastolatką. - Rany, naprawdę tu jesteś? - pytam po chwili, bo wciąż ciężko mi w to uwierzyć. Nie było go, a teraz jest. Co jeśli już oszalałam i John to tylko wytwór mojej wyobraźni? Nie chciałabym, żeby tak było, chcę żeby to był naprawdę on, mój pierwszy przyjaciel, który był w zasadzie również moim młodszym bratem, którego nigdy nie miałam.
|
| | Re: Wioska Indian Pon 25 Sty - 17:09 | |
| - Cóż, na początku nie wyglądałaś na zbyt ucieszoną moim powrotem - przyznaję z cieniem smutku w głosie, który szybko maskuję wesołym uśmiechem. Ponownie odwzajemniam uścisk i wcale na niego nie narzekam. Kiedy w końcu się odsuwa, kładę dłonie na jej policzkach i patrzę jej w oczy, kiedy sobie żartuje. - Cóż, nie wiem czy to prawda. Kiedy ostatni raz cię widziałem, miałem dziesięć lat, nie postrzegałem żadnej dziewczyny jako pięknej. - Wzruszam ramionami i robię minę, jakbym wcale właśnie nie powiedział jej, że jest śliczna. Tarmoszę jej policzki, bo czuję, że za długo trzymam już dłonie na jej twarzy, po czym w końcu odwracam się i wracam do miejsca, w które wyrzucił mnie portal. - Chyba zajmie mi trochę przyzwyczajenie się do tego - przyznaję zbierając swoje rzeczy i wrzucając je do listonoszki jak popadnie. O Boże, potem będę tego żałował, kiedy nie będę mógł niczego znaleźć. Kiedy wszystko już jakoś udało mi się do niej zmieścić, wstaję, przewieszając sobie płaszcz na ramieniu i poprawiając okulary drugą dłonią. (No wyobraź sobie, jak cool to wygląda!) - Wybacz, nie w porę? - śmieję się, wstając i idąc z powrotem w jej stronę. - Dużo się zmieniło, kiedy mnie nie było? - pytam i oboje wiemy o co dokładnie mi chodzi (o Piotra). |
| | Re: Wioska Indian Pon 25 Sty - 17:37 | |
| I ja nieco smutnieję, kiedy to słyszę. Mały John miałby być smutny przeze mnie? - No ej, dorosłeś, wyglądasz calkiem inaczej! - mówię, broniąc się - Swoją drogą, to nie fair. Jesteś wyższy ode mnie. Nie możesz być wyższy ode mnie - mówię z żartobliwym wyrzutem. Pamiętam wciąż przecież dni, kiedy musiałam schylać się, aby z nim porozmawiać. - A teraz postrzegasz? - pytam z minimalnie uniesionym kącikiem ust i rany, dlaczego o to pytam? Kręcę głową, śmiejąc się, zamaskowując moje zmieszanie. - Ał! - protestuję i marszczę brwi z niezadowoleniem. - Nie możesz tak po prostu przychodzić sobie tutaj, nagle starszy i zachowywać się jakbym była młodsza od ciebie! - oświadczam z udawanym oburzeniem. Wciąż jestem przecież starsza, nawet jeśli fizycznie już nie! - Przyzwyczajenie się? Znaczy, że zostajesz? - pytam niepewnie, wiedząc że mnie zrozumie. Nie kwestionuję tego czy znowu mnie nie zostawi - po prostu wciąż w to wszystko nie mogę uwierzyć. - Żartujesz? Jak mógłbyś być tu nie w porę! - mówię z rozbawieniem i przewracam oczami. - Nie bardzo. Piotruś się nie zmienił, wciąż jest taki, jaki był - mówię ze smutkiem. |
| | Re: Wioska Indian Pon 25 Sty - 21:12 | |
| Unoszę nieznacznie brwi ze śmiechem. - Całkiem inaczej? W złym czy dobrym sensie? Przemyśl swoją odpowiedź, bo jeszcze się obrażę! - Macham jej palcem przed twarzą ostrzegawczo. Wzruszam ramionami, kiedy słyszę jej narzekanie i śmieję się cicho. To strasznie dziwne uczucie, tak dawno tego nie robiłem. - Macie tutaj może wodę? Muszę wytrzeć okulary, przez takie ubrudzone ciężko mi stwierdzić - odpowiadam na jej pytanie. - A kto mi zakaże? - prycham i wytykam jej język jak dziesięciolatek. W sumie podoba mi się to uczucie bycia starszym. Nowy punkt widzenia. Dosłownie i metaforycznie! - Nigdzie się nie wybieram, o ile mnie nie wyprosisz! - zapewniam ją, czochrając jej włosy. Macham lekko głową w stronę wioski, sygnalizując, że chcę, żeby mnie tam zabrała. - Ach, czyli cały czas jest - Wypuszczam powietrze przez usta ze świstem. Miałem niewielką nadzieję, że ktoś już zdążył się nim zająć. |
| | Re: Wioska Indian Pon 25 Sty - 21:37 | |
| - W złym - oświadczam z udawaną powagą - Jesteś brzydki jak noc Kiedy to mówię, dociera do mnie jak bardzo nie mam tego na myśli. Jego twarz nie jest już ani trochę dziecięca i ma idealny kształt, uśmiech mógłby rozjaśnić całą Nibylandię, a do tego oczy o których taka Tygrysia Lilia, moja przyjaciółka, opowiadałaby mi przez kilka godzin. Byłby przystojny, ale przecież to John, więc nie mogę tak uważać, prawda? Prawda?? Nie trwa to długo, jednak chyba i tak zbyt długo. Udaję więc, że bardzo mocno się skupiam. - Tak, miałam rację. Inaczej w złym sensie - oznajmiam, szczerząc się. - Och, możemy się przejść nad rzekę niedaleko. Tam będziesz mógł je umyć. A ja będę mogła się napić, bo rany, nawet nie wiedziałam, że tak bardzo chce mi się pić. - mówię z rozbawieniem. Pewnie to ból głowy. - Ja! - mówię z przekonaniem i krzyżuję ręce niczym starsza, wkurzona siostra. Patrzę na niego chwilę z taką miną, jednak po chwili nie wytrzymuję. - Tęskniłam - przyznaję, choć i tak już to wie. Automatycznie staję obok, chcąc w ochronnym geście go objąć, jednak przypominam sobie, że to nie jest Mały John, i że już nie mogę tego robić. Zamiast tego staję więc tylko obok, niezadowolona, kręcąc głową z rozbawieniem. Pewnie długo się od tych testów nie odzwyczaję! - To dobrze, mam nadzieję! - uśmiecham się do niego szeroko. W ostatniej chwili odwracam wzrok od jego oczu, bo chwila dłużej i byłoby już za długo. No ale hej - dawno go nie widziałam i muszę oswoić się z tym jak wygląda, no nie? A więc to całkiem normalne! - Niestety. To Piotruś Pan, on zawsze będzie - stwierdzam, nie kryjąc rozdrażnienia uśmiechem, co świadczy o tym jak okropny jest Piotruś. W końcu zawsze kryję uczucia uśmiechem!
|
| | Re: Wioska Indian Wto 26 Sty - 17:58 | |
| - Ałć! - mówię i z teatralnym smutkiem kładę dłoń na sercu, jakby właśnie zaczęło mnie bardzo boleć. Jeszcze kilka lat temu prawdopodobnie dałbym temu komentarzowi do siebie dotrzeć, bo przecież Iris była dla mnie autorytetem! Cokolwiek mówiła było prawdą. Ale wtedy dorosłem, poszedłem na studia i... dużo dziewcząt zdawało się zwracać na mnie uwagę? Nie chcę brzmieć jakbym się z tego powodu chwalił, ale ekhem, nie przeszkadzało mi to. Chociaż nigdy na żadną nie spojrzałem w ten sam sposób, pochlebiało mi to. Wszystkie były trochę zbyt blade. I guess brakowało mi trochę bardziej opalonej karnacji... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Prowadź! - proszę, wyciągając rękę przed siebie, zapraszając ją jednocześnie, żeby szła przodem, jestem przecież przykładnym angielskim gentlemanem. - Też tęskniłem - mówię odrobinę zbyt ckliwym głosem, dlatego szybko odkasłuję i przeczesuję włosy dłonią, bo nie chciałem żeby i okulary i włosy mi zasłaniały Nibylandię. (omg zauważ jakie okazje ci daję do zauważenia, że jest hot) Zauważam irytację Iris i zupełnie ją rozumiem. Można by pomyśleć, że ktoś postanowi coś zrobić w kierunku naprawienia sytuacji z Piotrusiem, ale oh well... Może wspólnie uda im się coś na to poradzić? - To... ile według ciebie to było lat? - pytam, chcąc sprawdzić jak długo według Iris się nie widzieliśmy. Zdaję sobie sprawę z tego, że w Nibylandii czas płynie inaczej, dlatego chcę nabrać jakiejś perspektywy. |
| | Re: Wioska Indian Wto 26 Sty - 18:16 | |
| Śmieję się, widząc jego gest. - Nie byłeś taką drama queen, kiedy ostatnio ciebie widziałam - stwierdzam z rozbawieniem. Widząc jak mnie przed siebie przepuszcza, przewracam oczami z rozbawieniem. - Czy wszyscy w Anglii jesteście tacy sztywni? - pytam, śmiejąc się. Podchodzę bliżej i teraz idę obok niego. W którymś momencie automatycznie łapię delikatnie za jego nadgarstek i idę trochę bardziej z przodu, znów wczuwając się w starszą siostrę, czego nawet nie zauważam. Przecież to mały John, musi być bezpieczny. Sam się nie obroni, jest jeszcze dzieckiem. Tak, tak, istotnie jest hot, ale to chłopiec, którego uważam za młodszego brata, wcale nie dostrzegam, że dobrze wygląda, ani trochę! Jejku, nie chłopiec. Od kiedy nie chłopiec? - Ile lat? - powtarzam za nim i czuję nagły smutek, myśląc o tych wszystkich latach, które spędziłam jako jedynaczka, choć miałam przybranego członka rodziny. - Kilka...naście? Coś koło tego - wzruszam ramionami. |
| | Re: Wioska Indian Wto 26 Sty - 18:37 | |
| - Zacząłem chodzić na koło teatralne? - wzruszam ramionami, śmiejąc się. Kiedy czuję, jak chwyta mnie za nadgarstek, tak manipuluję dłonią, że teraz swoją trzymam jej. Przecież już tak robiliśmy, lata temu. Nie było wtedy w tym nic dziwnego, więc czemu miałoby być teraz. Nie ma w tym niczego dziwnego. Prawda? - Sztywni? - Robię urażoną minę i widząc, że dochodzimy do rzeki, upuszczam swoje rzeczy i korzystając z chwili nieuwagi Iris, łapię ją w pasie i przewieszam sobie przez ramię(omg mam nadzieję, że nie ma zbyt krótkiej sukienki! :o) i ze śmiechem biegnę w stronę rzeki. - Nadal jestem sztywny? - śmieję się, ściągając ją z ramienia i wnosząc ją do wody na rękach. Nie daję jej chwili na ratunek i zanurzam ją aż do szyi, sam robię to samo. Wybucham śmiechem, widząc jej jestem-zła-ale-to-minimalnie-zabawne minę. Zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, zanurzam się i chwytam ją za nogi tak, że na chwilę ląduje z głową pod wodą. (Potem szybko pomagam jej wstać.) |
| | Re: Wioska Indian Wto 26 Sty - 19:18 | |
| - Koło teatralne? W sensie jakiś klub? - pytam, bo u nas w wiosce takie rzeczy nie funkcjonują. Jeśli ktoś aktorstwem umila życie innych, to nie może być to byle kto, a osoba z naturalnym talentem. Nadawałabym się pewnie, bo przecież całe życie udaję. Nie zamierzam jednak sprawiać, że ktokolwiek się dowie. Od razu żałuję mojej decyzji - znaczy, nie tak na serio, bo przecież jestem luźną osobą, której woda nie przeszkadza! - Hej! - śmieję się i nie mam za dużo czasu na jakąkolwiek reakcję, bo ląduję w wodzie. Dlaczego dorósł i nagle ma tyle siły, żeby to zrobić? Potem tak całkiem ląduję w wodzie, a kiedy ten pomaga mi wstać, korzystam z okazji, że trzymam jego rękę i tym razem to ja zanurzam w wodzie jego. - Nah, wciąż sztywny - mówię z powagą, po czym wybucham śmiechem. Ignoruję przy tym fakt, że wciąż trzymam jego rękę, bo przecież, tak jak i on sam wcześniej pomyślał, nie jest to dziwne, prawda? - Rodzice mnie zamordują, jeśli nachlapię im dzisiaj na podłogę - mówię z rozbawieniem i kręcę głową. Mam nadzieję, że zdążę przyschnąć na tyle, że chlapania nie będzie. - To teraz możesz mi powiedzieć co robiłeś przez ten czas! - mówię, bo jestem bardzo ciekawa tej opowieści. - Jak John Darling odnalazł się na powrót w rodzinnym miejscu, hmm? |
| | Re: Wioska Indian Wto 26 Sty - 19:55 | |
| Kiwam głową na potwierdzenie, ale zanim zdążę cokolwiek jej odpowiedzieć, zanurza moją głowę pod wodą. Kiedy wypływam znowu nad powierzchnię rzeki, zaczynam chlapać wodą prosto na nią, bo przecież nie jestem sztywny! Co to to nie! - Hej - odpowiadam jej ze śmiechem, kiedy po zanurkowaniu wynurzam się kawałek przed nią z naszymi twarzami blisko siebie. Cały czas patrząc jej w oczy, zaczynam ją łaskotać po bokach, przez co zgina się w pół i nurkuje. - Macie podłogi w namiotach? Hm, czyli coś jednak się zmieniło! - wytykam jej język i odpływam na moment, żeby zdjąć buty i resztę ubrań, bo poważnie zaczynają mi ciążyć, przez co walka nie jest wyrównana! Kiedy jestem już prawie nagi :o przeczesuję ponownie włosy dłonią, żeby woda nie leciała mi po twarzy. (Och no bo to takie ładne jest, poszukałabym ci jakiegoś gifu z hot panem, który to robi, ale mi się nie chce) Opowiadam jej o wszystkim co działo się w moim życiu, ale nie chce mi się tego tutaj pisać, cały czas starając się zatopić. |
| | Re: Wioska Indian Wto 26 Sty - 20:20 | |
| Podskakuję trochę, wystraszona, kiedy wynurza się aż tak nagle. Unoszę brwi, kiedy patrzy mi w oczy i od razu tego żałuję - ładne oczy zawsze kłamią. Śmieję się, kiedy mnie łaskocze i przez to wszystko znów ląduję w wodzie. Krztuszę się nieco, kiedy wypływam, ale nawet tego nie zauważam, bo cieszę się, że mogę spędzić z nim czas. - To są wigwamy - mówię, akcentując nazwę, tonem obrażonej księżniczki (czyli Tygrysiej Lilii tak w sumie) - I przecież mamy na dole materiał! Co ty, nigdy w żadnym nie byłeś? - śmieję się, jakby to było super oczywiste, że każdy człowiek choć raz w takim wigwamie jest. Potem odpływa i ściąga trochę rzeczy, co jest zrozumiałe, a ja wcale się nie gapię. Wcale nie otwieram buzi i wcale się nie czerwienię, kiedy uświadamiam sobie jak muszę wyglądać. Mam nadzieję, że w porę udałam, że wciąż patrzyłam na wodę albo na jakieś drzewo. Słucham jego opowieści i w którymś momencie wychodzę z wody i siadam sobie na brzegu, bo tak wygodniej się słucha. Ubrania są rzeczywiście ciężkie, dlatego ściągam przez głowę to tunikowo-sukienkowe coś, co noszą Indianie z mojej wioski, zostając w bluzce i spodniach, takich, no, indiańskich oczywiście, bo nie wiem do końca jak można to określić. Kiedy kończy opowieść, mam usta szeroko otwarte z wrażenia. - Wow, i tyle przeszedłeś żeby tu wrócić? Naprawdę stęskniłeś się za rodzeństwem! - uśmiecham się szeroko. |
| | Re: Wioska Indian Pią 5 Lut - 19:26 | |
| Z szerokim uśmiechem szczęśliwego psiaka patrzę jej prosto w oczy, jeju jak za nią tęskniłem! Tak dobrze znowu być z moją najlepszą przyjaciółką w Nibylandii! Cały czas nie do końca wierzę w to, że znowu tu jestem (in a good way). Teatralnie przesadnie przewracam oczami po czym kładę się na wodzie na plecach i rozkładam ręce (i jestem samolotem hihi) jak to kiedyś robiłem na tych zajęciach z pływania, na które wysyłał nas ojciec. Mama mówiła, że to się nigdy nie przyda, bo przecież gdzie w Londynie pływać, ale tata nalegał, że prawdziwy mężczyzna nie może zatonąć kiedy dojdzie co do czego! No i jednym z zadań było takie leżenie jak ośmiornica. Trochę głupie, if you ask me, ale oh well. - Nie przypominam sobie, żebyś mnie kiedykolwiek zapraszała do swojej sypialni, a z nikim innym z waszej wioski się nie przyjaźniłem - rzucam NONSZALANCKO (sam się sobie dziwię, Alec co się z tobą dzieje? jakieś cholerne womanizer wannabe), obracając głowę w stronę brzegu i uśmiechając się do Iris niewinnie. Studia zmieniają człowieka. Trochę mi smutno, kiedy Iris wychodzi z wody, a jeszcze smutniej mi, kiedy zostaje w tej bluzce i spodniach ale zostaję w rzecze i pływam sobie powoli, patrząc na nibylandzkie chmury. - I za tobą, nie bądź taka skromna! - mówię od razu, bo przecież za przyjaciółką też tęskniłem! - Poza tym, co miałem zrobić? Nie mogłem tak po prostu o was zapomnieć. - Przerywam na chwilę. - Mam nadzieję, że wy nie zapomnieliście o mnie? |
| | Re: Wioska Indian Sob 6 Lut - 1:06 | |
| Mimowolnie uśmiecham się, kiedy patrzy mi w oczy - i ja się cieszę, że go widzę, ciężko się nie cieszyć! W końcu to John, mój kochany prawie-brat, no nie? Jest przedłużeniem mojej rodziny! Unoszę brwi, słysząc co mówi, bo brzmi całkiem jak ci starsi, niemal dorośli już Zagubieni Chłopcy kiedy rozmawiają z co ładniejszymi Indiankami. Ale to przecież John, który jest dla mnie jak brat. Nie flirtuje ze mną, prawda? - Nigdy nie wyraziłeś takiej chęci - mówię z rozbawieniem, a kiedy dodaje, że nie przyjaźnił się z nikim innym z naszej wioski, do głowy mimowolnie wkrada mi się moja przyjaciółka Tygrysia Lilia. Co jeśli pozna Johna i zobaczy jak teraz wygląda? Czy stwierdzi, że to jej sypialnię powinien zobaczyć? Przestań, Iris. Nawet jeśli to przecież byłoby fajnie. Od dawna martwisz się o Lilię! - Och, wiem że za mną. Ale zawsze najbardziej tęskni się za swoją rodziną - uśmiecham się szeroko, bo na pewno tęskniłabym za moimi rodzicami, gdybym była w takiej sytuacji jak ta jego. Unoszę kąciki ust, kiedy mówi, że nie mógłby o nas zapomnieć. Niby to wiedziałam, ale zawsze fajnie jest to usłyszeć. - Nikt o tobie nie zapomniał, John - zapewniam go - Nikt by nie mógł |
| | Re: Wioska Indian Sob 20 Lut - 16:29 | |
| - Byłem dzieckiem, nie posiadałem takiej chęci, aby ją wyrażać - odpowiadam jej zgodnie z prawdą, bo wtedy ani przez chwilę nie patrzyłem na Iris jako a kogoś więcej oprócz najlepszej przyjaciółki i prawie siostry. Nie sądziłem też, że kiedyś mogłoby się to zmienić. Kiedy jednak Iris formułuje swoją odpowiedź w ten sposób, zaczynam zastanawiać się, czy to znaczy, że gdybym wcześniej, albo i teraz wyraził taką chęć, zaprosiłaby mnie do siebie. Alec, co byś miał robić w jej sypialni? Nie bądź głupi, to twoja najlepsza przyjaciółka. Jedyne co robicie to rozmawianie, a to może robić wszędzie. - Cóż, dla mnie jesteś jak rodzina - mówię z niepewnym uśmiechem i odrobiną smutku w kącikach ust. To znaczy, że dla niej nie jestem ważny w ten sposób? Kiedyś zdecydowanie traktowała mnie jak brata, członka rodziny. Czy przez tę rozłąkę, jej uczucia osłabły? Nie zwracam uwagi jak bardzo friendzone'owo brzmią moje słowa, bo w końcu nie zdaję sobie sprawy z tego, że mogłoby ją to obchodzić. - Zaprowadzisz mnie do nich? - pytam nagle, ożywiony. Wstaję i wychodzę z wody, po czym kładę się obok Iris, opierając się na łokciach i spoglądając na nią z szerokim uśmiechem. - Ale najpierw chyba będę musiał wyschnąć - dodaję, zamykając oczy, ciesząc się słońcem ogrzewającym moją twarz, którego jest przecież tak mało w Londynie. |
| | Re: Wioska Indian Wto 23 Lut - 9:27 | |
| Nie wiem co odpowiedzieć, więc wzruszam jedynie ramionami - John jest wciąż przecież tą samą osobą, a ja muszę przestać, choć nie wiem do końca co ja tak właściwie takiego robię, że muszę przestać. - Och, oczywiście, że jesteś! - zapewniam go szybko, bo moje zdanie nie miało zabrzmieć w ten sposób - Chciałam powiedzieć, że najbardziej tęskni się za tą nieprzybraną rodziną. Chociaż oboje wiemy, że jestem najfajniejsza - dodaję z szerokim uśmiechem, choć oczywiście żartuję - Wendy też jest super osobą, tak samo jak Michael! - Nie jestem pewna gdzie są w tej chwili. Ale pomogę ci ich znaleźć! - obiecuję. Sama z chęcią się z nimi zobaczę! - I tak, wyschnięcie to jest dobry pomysł! - mówię z przekonaniem. Cieszę się, kiedy w końcu wychodzi z wody, bo to znaczy że nie muszę na niego patrzeć i mogę przestać to, cokolwiek wcześniej mnie denerwowało. - Ile masz teraz lat? - pytam nagle, bo w sumie John nie uwzględnił tego w swojej opowieści. No i jestem ciekawa. I wcale nie zazdrosna o to, że jest starszy! |
| | Re: Wioska Indian Sob 5 Mar - 17:47 | |
| Patrzę chwilę poważnym wzrokiem na Iris, po czym wybucham śmiechem na jej nagły wybuch i tłumaczenia. Kiedy się uspokajam, z uśmiechem cały czas na moich ustach, pochylam się w jej stronę i kiwając głową, odpowiadam "Oczywiście, że jesteś.", sprawiając, że mój głos pełen jest sarkazmu, chociaż tak naprawdę mam na myśli to, co mówię. Wendy nigdy nie ukradła ze mną czyjegoś pióropusza, Michael nie biegał ze mną po plaży i nie pryskał się ze mną wodą. Żadne z nich nigdy nie zostawiało Piotrusia, żeby się ze mną pobawić, kiedy byliśmy młodsi, a Iris tak. Zdaję sobie sprawę z tego, jak blisko niej jestem, nieubrany, z moim wzrokiem wbitym w jej oczy, więc cicho odchrząknąwszy, odsuwam się. - Hm, to chyba już mam za sobą - stwierdzam, zauważając, że moje spodnie nie są już tak wilgotne. - Chciałabyś sprawdzić? - pytam, zanim zdaję sobie sprawę z tego, co powiedziałem. Czuję jak moje policzki płoną i szybko śpieszę z wyjaśnieniami: - Moja koszulka. Tam leży. Mogłabyś sprawdzić? Podać mi ją? - Moje zdania są krótkie, jak zawsze, kiedy jestem speszony albo zdenerwowany. Odwracam głowę, udając, że szukam moich okularów gdzieś na trawie obok mnie, chociaż widzę ich zarys. Iris nie wie, jak działa wada wzroku, prawda? Nikt tutaj jej nie ma. Równie dobrze mogłaby podnieść dłoń i zapytać ile widzę palców, myśląc, że nie będę wiedział. - Um, dwadzieścia cztery, dlaczego? - pytam, lekko zbity z tropu. Czy to jest istotne? Będzie mnie traktowała inaczej, bo jestem starszy? |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |