Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Jezioro Łabędzie
☆ Punkty magii : 146
☆ Liczba postów : 5
Odette Nie 2 Gru - 1:30 | |
| Odette ft. Misha Collins Dane osobowe:
☆ Mam 20 lat ☆ Mówią na mnie Odette ☆ Pochodzę z księgi Jezioro Łabędzie ☆ Zamieszkuję Jezioro Łabędzie w Królestwie Fairyland ☆ Moja postać nie posiada wrodzonej magii ☆ A zatem potrzebuje różdżki do czarowania ☆ Moja genetyka to przemieniony ☆ Należę do heroes
Ciekawostki: ☆ Od zawsze uzdolniony tanecznie, niezależnie czy to taniec ludowy, dworski, balet czy taniec na łyżwach, każdy kocha tak samo i wkłada tyle samo serca podczas wykonywania go. ☆ Niestety przez swoje obrzydzenie walką, bronią oraz niechęcią nauki sztuki samoobrony jest kompletnie bezbronnym osobnikiem, co dla wielu było uwłaczające w jego osobie. ☆ Kocha każde stworzenie tak samo, niezależnie od tego, czy jest urokliwe, odrażające, obślizgłe czy puszyste, zwierzęta są dla niego tak samo ważni, jak ludzie i jest gotów obronić takowe własną piersią. ☆ Jego jedyną, znaną mu rodziną jest jego matka, królowa.
Historia postaci Chyba każdy przynajmniej raz usłyszał historię klątwy rzuconej na nieszczęśliwego księcia, którego ciało pokryła biel łabędzich piór. Istnieją osoby sceptycznie nastawione do tejże opowieści, tłumacząc to jako ukrycie tragicznej śmierci dziedzica tronu, by Królowa Matka nie umarła przez złamane serce, jednakże… Gdzieś w odległych wioskach i mniejszych miasteczkach znajdą się łowcy, którzy opowiadać będą jak piękny, śnieżnobiały łabędź przemienił się na ich oczach w przystojnego młodzieńca. Pytanie tylko ile w ich opowieściach prawdy?
Urodzony nocą na dworze królewskim odległego kraju, którego herbem miał być właśnie ów ptak w kolorze bieli. Nie było mu poznać nigdy swego ojca, Królowa Matka była jego jedyną rodziną od dnia urodzin, a tej kobiecie szczęścia przez młodego następcę tronu nie było mało. Został ochrzczony imieniem Odette i niech nie wierzą Ci, co chcą, ale był naprawdę cudownym dzieckiem. Niejednemu zdawać się mogło, że nawet Wróżka Chrzestna dziecięcia czy inna Dobra Czarodziejka nie mogły mu już dać niczego więcej, bo ten wydawał się mieć wszystko – nieskończoną miłość matki, piękno w postaci cery jasnej oraz gładkiej niczym ptasie pióra, oczy, w których zamknięty został fragment nieba podczas najsłoneczniejszego dnia, królewskie bogactwo, talenty, które miały ukazać się w przyszłości, nawet gwiazdy ustawiły się w taki sposób, by Gwiazdozbiór Łabędzia mógł przyświecać podczas narodzin młodego księcia. Dziecięce lata mijały w szczęściu, nie ma co ukrywać. Jako jedyne dziecko, a jednocześnie dziedzic tronu był oczkiem w głowie Matuli, która chciała dla niego jak najlepiej. Najlepsi astrologowie oraz matematycy zostali zatrudnieni w celu wyedukowania młodzika na bystrego mężczyznę, toteż starali się wbić do głowy dziecka skomplikowane obliczenia oraz naukowe terminy, ale z minimalnym tego efektem. Bezsprzecznie widać było, że młodzieniec woli patrzeć na świat w odmienny od nich sposób, innymi oczyma, niż Ci wszyscy mądrzy ludzie. Głowę codziennie zaprzątały nowe wizje fantastycznych krain, które znaleźć się mogły za nieznanym mu lasem, piękne kwiatów urzekały serce Odette, gdy ich kolorowe płatki tak swobodnie się poruszały na wietrze, a śpiew ptaków urzekał swą dźwięcznością. Został przez to ulubieńcem nadwornych artystów - malarzy, poetów, nawet tancerzy. Właśnie Ci ostatni zostali jego ulubionymi nauczycielami, pomogli mu odnaleźć to swoje małe Niebo na Ziemi w tańcu, dzięki któremu uciekał od całego świata, przekazując wszystkie swe emocje dzięki płynnym ruchom. Taniec stał się dla niego tak ważną częścią jego życia, że z czasem przyswajał coraz to nowsze jego formy – klasyczne, dworskie tańce już nie wystarczały, toteż powędrował do baletu, natomiast w chwili opanowania i tego odłamu, spróbował sił w tańcu na lodzie, a następnie postanowił wejść między prosty lud, by uczyć się i ich tańców. Jego ciało po prostu samo poruszało się w rytm muzyki. Serce z kolei miał chyba zbyt czyste jak na chłopca, brzydząc się nauk o wojnie oraz wojskowości. Oręż był dla niego przedmiotem wzbudzającym jedynie negatywne uczucia, którego chłód porównywalny był do czynów, które są nim wykonywane. Ile razy trzymał miecz w dłoni? Zapewne na palcach dwóch dłoni da się je zliczyć. Natomiast kropla cudzej krwi nigdy nie splamiła jego skóry, nawet krew zwierzęcia. Polowania były dla niego czymś porównywalnym do egzekucji drugiego człowieka. To właśnie jego dobre serce nakazywało mu tworzenie schronienia dla niewinnych mieszkańców lasów w zamkowych ogrodach, które z biegiem czasu przemieniło się w Arkadię dla zwierząt żyjących ze sobą i ludźmi tam obecnymi w harmonii.
Wieść o królewiczu z sercem tak czystym, jakiego nie miała żadna z okolicznych księżniczek, rozniosła się wzdłuż i wszerz królestwa z niezwykłą prędkością, wzbudzając w ludziach zarówno zachwyt, jak i oburzenie względem jego osoby. Kolejny władca, który będzie chciał utrzymać wieloletni pokój, był marzeniem pokojowo nastawionego ludu, dla którego pragnieniem było jedynie życie w swoim tempie, tak jak żyją teraz. Z pogłosek poniektórzy spodziewali się nawet pokoju z królestwem zwierząt, lecz były to iście abstrakcyjne jednostki, nawet na miarę marzycieli. Co innego przeciwnicy księcia, którzy znaleźli się głównie wśród bogatej warstwy społeczeństwa... Zaślepieni pychą, chciwością i żądzą chcieli zdobyć więcej, podbić wszelakie krainy, zdobyć ich bogactwa, wzbogacać się… Informacja o takim następcy tronu wcale ich nie pocieszała. Co to za książę, który nawet nie podniesie ostrza miecza na zwyczajną zwierzynę, a nawet najpiękniejszą z niewiast odeśle z odmową? Pojawiły się plotki, że zrezygnował nawet ze spożywania mięsa za sprawą swoich futrzanych „przyjaciół”, szaleństwo i paranoja. Zepsute serca ludzi były podjuszane do coraz większej nienawiści z każdym dobrym uczynkiem księcia. Czy to, że był on od nich inny, popchnęło ich do tego, co zrobili w imię swej idei?
Gdzieś w najmroczniejszej części tajemniczego boru, który wypełniony był istotami jedynie czysto złymi, a światło słoneczne tam nawet nie docierało, między starymi drzewami leżał zniszczony dwór. Zamieszkiwał go największy z czarnoksiężników tego królestwa – Von Rodbarth. Kim on do końca był, ani skąd się tutaj wziął, nie wiedział do końca nikt, a gdybać nie ma co. Reprezentacja wysokiego stanu królestwa wyruszyła do niego z darami – ofiarowali mu mnóstwo pieniędzy, klejnotów, najlepsze konie, jakie posiadali, dzieła sztuki, lecz na wszystko to jedynie machnął obojętnie ręką. Nie tego chciał czarnoksiężnik, marzyła mu się władza, lecz nie nad samym marnym królestwem, chciał mieć pod sobą jak najwięcej magicznej krainy. Umowa została w tej chwili podpisana – Von Rodbarth pozbędzie się tego, co stało na drodze arystokracji do pchnięcia własnych planów ku przodowi, a w zamian czarnoksiężnik zdobędzie królestwo przez ślub z Królową…
Biedny książę nie myślał nawet, co było przeciwko niemu knute. Siedząc w ogrodzie wił wianki z różnorakich kwiatów, przyglądając się co jakiś czas przechadzającym się zwierzętom. Spędzał ten dzień jak każdy inny, szczęśliwie. W pewnym momencie ujrzał pod drzewem ptaka, sowę. Biedactwo było zranione, najpewniej przez kłusowników, ale na szczęście udało jej się uciec. Zatroskany dobrem stworzenia książę nawet nie zauważył, jak niebo w pewnym momencie zaszło ciemnymi chmurami, a zimny wiatr poruszał koronami drzew. Wbiegł do zamku z ptaszyną w dłoniach, kierując się do komnat matki. - Znalazłem go pod drzewem, jest chyba ranny. - zwrócił się do czytającej kobiety, siadając u jej boku. - Zaopiekuję się nim, póki nie wyzdrowieje. - dodał po chwili, układając ptaka bezpiecznie na podłodze. Kto by pomyślał, że dobre serce może sprowadzić na niego tyle złego? Wszystko stało się dosłownie w ciągu kilku minut. Sowa okazała się ów czarnoksiężnikiem, który z niezwykłą przyjemnością postanowił pozbyć się księcia w chyba jeden z najbardziej krzywdzący sposób dla Królowej. Ciemna energia otoczyła ciało młodzieńca, a on wraz ze słowami Rodbartha przemienił się w pięknego, śnieżnobiałego łabędzia… Wszystko nastało tak szybko, tak nagle… Że biedny Odette wyleciał przez otwarte okno, znikając zaraz za wysokimi drzewami. To, co stało się w zamku dalej, było dla niego już nieznane…
Nie wiedząc czemu, nie wiedząc jak, Odette już dawno opuścił granice swego kraju, lecąc w nieznane. Jego skrzydła przeniosły go na tajemnicze, magiczne jezioro zwane Jeziorem Łabędzim. I właśnie tutaj żyje jego opowieść, nad Jeziorem Łabędzim, gdzie znaleźć można każdą osobę, którą Rodbart zamienił w zwierzę. Właśnie w tym miejscu wszyscy zbierają się po zmroku, by wraz ze wzejściem Księżyca, ponownie przemienić się w ludzi i przez ten krótki czas móc cieszyć się powrotem do dawnej formy podczas pełnego gracji tańca. Czy to był już koniec jego historii? Tak myślał, przez długi czas. Miesiące, może nawet lata? Codziennie ze smutkiem przemieniał się wśród fal jeziora w śnieżnobiałego ptaka, płynąc wzdłuż przejrzystej tafli z wyczekiwaniem na noc.
Jednak pewnego razu pojawił się tam on. Młody mężczyzna maszerował przez magiczny las uzbrojony w łuk oraz strzały, aż ujrzał przed sobą jezioro, na którego tafli pływał ptak tak piękny, że stałby się najcenniejszym trofeum dla łowcy. Naciągnięta strzała celowała prosto w białe pióra zaklętego księcia, aż fale wraz ze wschodem księżyca nie przemieniły ich na nowo w jasną cerę młodzieńca. Świst strzały przeleciał koło jego ucha, a gdy tylko spojrzał w kierunku, z którego wyleciała, zamarł w miejscu. Ujrzenie łowcy wzbudziło w nim to dziwne, nieznane uczucie, które poprowadziło go w kierunku nieznajomego. Poznał wtedy swojego Księcia. Spotykali się wtedy co noc, o tej samej porze, łącząc dłonie w pięknych tańcach, które obserwowali wszyscy mieszkańcy jeziora, z czasem przyłączając się do pary. I pewnie trwałoby to nadal, gdyby nie klątwa, która spadła na całą krainę. Książę niczym senna mara zniknął na oczach Białego Łabędzia, pozostawiając po sobie jedynie zimną koronę. Charakter postaci Młodzieniec o sercu tak czystym i tak dobrym, że niejedna księżniczka mogłaby czuć się zawstydzona, stając u jego boku. Dobroć serca ma w sobie od dziecka i nawet jeżeli nie ukazywał jej tak bezpośrednio w kierunku innych ludzi, tak z łatwością szło ją zauważyć, gdy mowa była o zwierzętach. Poświęciłby dla nich wszystko, łącznie ze sobą i własnym życiem, co nieraz udowodnił, stając ze spokojem naprzeciw myśliwym w lesie. Kto by pomyślał, że osoba tak bezbronna i niewinna jest w stanie wykazać się takim gestem odwagi? Był niezwykle pokojowy, acz nie do końca uległy – był zdolny do ochrony własnych poglądów, chociaż zwykle uważane one były za niezwykle abstrakcyjne dla większego grona. Na szczęście rozumieli go artyści, natomiast on rozumiał ich. Miał on pewne wyczulenie na piękno nie tylko sztuki, lecz i natury, prawdziwie nietypowy z niego książę. Lecz była jedna rzecz, która sprawiała mu nieziemską przyjemność, a mianowicie taniec, każdy jego rodzaj. Od tańców dworskich, baletu, przez ludowe, proste tańce, aż na łyżwach kończąc. Z tego wszystkiego jednak nie można zapomnieć o jego miłości. Nie tylko do zwierząt czy tańca, oj nie – w końcu kochał matkę bezgranicznie, była nie tylko jego rodzicielką, ale i przyjaciółką. Nie wyobrażał sobie nawet życia bez niej u jego boku, toteż takie smutne myśli starał się jak najszybciej odganiać. Z wyrzutami sumienia wspomina dzień, gdy odleciał na białych skrzydłach, pozostawiając ją tam całkowicie samą… Ale nie zapomni o niej, nigdy, mają nadal nadzieję, że będzie mógł jeszcze raz zobaczyć… Na szczęście to nie koniec jego miłości, bo udało mu się chyba pokochać w końcu kogoś innego w ten słodki, niewinny sposób. Spotkanie z księciem wybudziło w nim w końcu te tajemną emocję, sprawiając, że serce Odette biło za każdym razem szybciej na jego widok. Wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, acz nie spodziewał się, że i on zostanie jej ofiarą.
Ostatnio zmieniony przez Odette dnia Czw 6 Gru - 21:35, w całości zmieniany 1 raz |
|