Historia i charakter postaci
Otuliła się cienkim nakryciem lichego materaca, który służył mu zwykle za posłanie. Bezwstydnym a jednak niewinnym ruchem dłoni powiodła po jego skórze. Czuł jej obecność, mimo to nie odpowiadał. Nasłuchiwał jej oddechu. Krótkiego i przyspieszającego wraz z powiększającą się powierzchnią ciała, którą zachłannie pochłaniał jej dotyk. Przysiągłby, że zagryza wargę w zawahaniu. Unosi się nad jego ramieniem. Łaskocze końcówkami jeszcze mokrych włosów. Nad ranem będzie ledwie snem.
Powoli zwalniam oddech i zasypiam. W niecodzienność.
Czy się tu urodził, czy był przybłędą, sam wolał nie wiedzieć. To nie było wcale takie istotne. Przestał dociekać mając sześć czy osiem lat. Szybko zdał sobie sprawę, że niewiele może w tej kwestii osiągnąć. Dzieciństwo było dla niego niekończącym się pasmem wzlotów pod samo niebo i upadków tak srogich, że zapamiętanych aż po dziś dzień. Jakoś udało mu się przekroczyć magiczny wiek dojrzałości. Nie miał ani pieniędzy a tym bardziej perspektyw a jedyną jego pociechą była wpojona do głowy idea służbie kraju.
Zwerbował się do wojska. Fabryki mężczyzn i robotów. Po pewnym czasie większości rekrutów pierdoli się w głowach, mówiąc wprost i bez owijania w bawełnę. Miesza się ta rola przykładnego ojca i syna, którego imię później z dumą i chwilowym żalem powiewa na wstęgach wiązanek obok takich samych krzyży w jasnym, sosnowym lesie. Wielu z tych, którzy przeżyli w wojsku więcej niż kilka miesięcy na misjach, których udział USA mógłby zostać uznany za sporny, nie odnajdywało się później w szarej codzienności świata. Jesteś mężczyzną czy robotem? Maszyną do zabijania, odmieńcem. Zawładnęła nim zgorzkniałość i niechęć do standardowej bytności. Wiarę w ludzi odebrały mu obrazy, które widział na własne oczy i blizny, których doznał na własnej skórze. Po latach spędzonych na służbie ciężko było wrócić.
Kiedy kazali mu wracać do domu, ledwie w to wierzył. Musiało się stać to, co podejrzewał, że przyjdzie prędzej czy później. Budząc się w jasnym pomieszczeniu przeklinał wszystko w psiakrew. Jarzeniówki krzyczały prosto w jego twarz - zostało ci naprawdę niewiele. Niewiele więcej wysiłku do ostatecznego poddania się nieuchronności losu. Niewiele mniej czasu, by podjąć przemyślaną decyzję.
Jak bumerang wracał do miejsc sobie znanych, do ludzi, którzy znaczyli dla niego więcej niż przypadkowe spotkanie. Jego wybredny charakter samotnika i indywidualisty rzadko pozwalały na dłuższy kontakt czy bliskość. Przez jakiś czas pracował jako ochroniarz czy kierowca, by w końcu osiąść na dłużej w Storyville jako stróż prawa.
Garry jest... oportunistą. Nie staje po żadnej ze stron. To raczej cichy obserwator, który niepytany, woli zawrzeć gębę na kłódkę. Nierzadko wdrażał w czyn tę samą radę wobec osób trzecich. Zanim stał się sarkastycznym dupkiem z aspiracjami na niedzielnego bohatera, miał w sobie mnóstwo pasji. Jak każdy dzieciak myślał, że zmieni świat na lepsze. Samą determinacją do zmiany nieprzyjemnego stanu otaczających go rzeczy zdoła wszystko naprawić. Rzeczywistość nie jest jednak taka kolorowa.
Jest typowym przedstawicielem męskiej nacji, która z zewnątrz wygląda jak kupa mięśni, wewnątrz jak małe dziecko cieszy się z kolejnych możliwości do ukazania swojej wartości.