| Kuchnia | Kuchnia Sob 9 Kwi - 16:41 | |
| |
| | Re: Kuchnia Sob 9 Kwi - 18:53 | |
| - Cześć, słodziaku - opieram się o próg całkiem seksi i posyłam mu powłóczyste spojrzenie spod długich rzęs. - Przyniosłam Ci kolację... i śniadanie - majtam tak tymi siatkami z supermarketu, do którego w przypływie impulsu wstąpiłam po drodze do jego przyczepy. A jak już tak majtłam, to pewnie zdążył zauważyć, że za mną stoi sobie perfidnie walizka. Co to znaczy, to już wie aż za dobrze. Bo za każdym razem jak się pokłócę z rodzicami, to uciekam z domu i przyjeżdżam albo do niego albo do Lidki, chociaż ostatnio to częściej do niego - wiadomo, z nim w jednym łóżku to raczej same przyjemności, a nie przepychanie się i blond włosy w oczach. Nie chcę mówić nic i opowiadać mu, o co nam poszło, tylko żeby przytulił, pochuchał na ała na moim ego i najlepiej zajął mnie czymś, co nie jest złością na moich staruszków. Taka już niewdzięczna rola mojego chłopca, ale hej - nikt nie gotuje tak dobrze jak ja, więc sam też pewnie na tym skorzysta. Bardzo, bardzo skorzysta. A z resztą, ja to jestem mała księżniczka, życie w przyczepie nie jest dla mnie i szybciutko przeproszę się z rodzicami, żeby wrócić do swojej wypasionej willi z basenem nad jeziorkiem, no chyba zna mnie dobrze, nie? - Tęskniłeś? - pytam jeszcze, bo może wcale nie chce mnie widzieć, ale to byłby już głupi. W końcu razem jesteśmy, nie? |
| | Re: Kuchnia Nie 10 Kwi - 0:52 | |
| Nie spodziewałem się ujrzeć mojej dziewczyny z walizką. To znaczy... Kogo ja oszukiwałem? To czasami miało miejsce; zwłaszcza w momentach, gdy miała ciężko na chacie. A w ostatnim czasie z całą pewnością miała. Nastoletnia ciąża nie jest czymś, co rodzice przełykają z łatwością. Do tego potrzeba czasu, jednak danie takiego czasu jest czymś wyjątkowo ciężkim i niewdzięcznym. - Zapomniałaś o najważniejszym. Przyniosłaś siebie. - uśmiechnąłem się, a następnie powstałem ze swojego miejsca, które wówczas zajmowałem. Przełknąłem ostatni kęs obiadu, który wcale go nie przypominał. Byłem bowiem kucharzem samoukiem. Nie zawsze dania przygotowywane przeze mnie były o pięknym wyglądzie. Zwłaszcza w momencie, kiedy dania prawie już nie było na talerzu. Podszedłem do rudowłosej, a potem pocałowałem ją czule w usta. - Jasne, że tęskniłem. - skinąłem głową, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. - Było mi dać znać, że idziesz. Posprzątałbym. I wyszedł po ciebie. Tyle się nadźwigałaś... a nie powinnaś. - pomiziałem ją po policzku palcami i koniec końców pocałowałem w nosek. - Co się stało?- zapytałem, choć mogłem się spodziewać. Pewnie ojciec maczał paluszki w awanturze, która miała miejsce. O co tym razem, huh? - Niedawno wróciłem ze zmiany. Właśnie jadłem, ale jeśli jesteś głodna... to coś przygotuję na szybko? - spytałem grzecznościowo, sięgając po walizkę. Zaniosłem ją do sypialni, a następnie wróciłem do niej. |
| | Re: Kuchnia Nie 10 Kwi - 12:45 | |
| - Meeeh, czekałam aż sam to zauważysz - wzruszam tylko ramionkami, przyglądając się temu czemuś co ma na talerzu i zastanawiając się, dlaczego nie pojawiłam się tu wcześniej, skoro mój chłopiec chyba właśnie zamierza się otruć. Całe szczęście, nie dane mi widzieć tego popisowego dania w pełnej krasie, bo już Dean zastawia mi widok i w usteczka mnie całuje tak jak to lubię najbardziej. Więc od razu rączki na szyję i przytrzymujemy go przy sobie, coby za szybko nie uciekł. - Chyba nie za dobre to było, co nie? - pytam, bo tak dziwnie te buziaki smakowały. Znaczy się, Dean zawsze smakuje sups, ale tak zaraz po obiedzie to bardziej czuć obiad, niż Deana. Ale nieważne, wolę się tulić do niego, bo ja też się stęskniłam. - Przyjechałam autem. Z resztą, nie zrobiłabym kuku naszej kruszynce, to tylko z podjazdu do Ciebie. No i nie chciałam Ci jeszcze bardziej głowy zawracać - przykładam sobie jego rękę do brzucha, bo w sumie lubię go mieć przy sobie. Dla mnie to już trochę nasze dziecko, a nie tylko moje. Wiem, że to takie zgubne myślenie, ale co ja poradzę? - Znaleźli mój list z Tish - krzywię się troszeczkę i wchodzę do środka, bo jednak ciemno troszkę jest. - Oni nic nie rozumieją, Dean. Znowu, że niszczę sobie życie, że powinnam się zastanowić czy nie oddać dziecka, albo chociaż nie zostawić im go i pojechać na studia. A ja tak mogę, ona jest moja, jak mam ją zostawić - ją, bo przecież od ostatniego usg, na którym byliśmy razem wiemy już, że będzie dziewczynka. Wzdycham ciężko i robię z nim eskimoska noskami, to zawsze mi humor poprawi. - Eeee, może ja sama sobie zrobię? A ty też byś wreszcie coś zjadliwego zjadł - poruszam zabawnie brwiami i odkładam zakupy na niewielki blat. - Mogę tu zostać? Na jakiś czas, nie wiem... kilka dni? - tak pro forma pytam, bo i tak zostanę, ale wolałabym, żeby mu to pasowało. |
| | Re: Kuchnia Pon 11 Kwi - 22:22 | |
| Oj, nie gotowałem aż tak tragicznie! Po prostu wyznawałem zasadę, że lepiej stołować się w domu niżeli na mieście. Nie dość, że taniej to i można się czegoś ciekawego nauczyć. Gotowanie nie było jakąś moją wielką pasją, żeby nie było! Zdolny kucharz jest w stanie przyrządzić coś z niczego. I taki starałem się być. Co z tego, że czasami nie wychodziło. Metoda prób i błędów... no i do dzieła, tak? - Było całkiem zjadliwe. Dzięki. - puściłem jej oczko, śmiejąc się pod nosem. - Wcale w moje zdolności kulinarne nie wierzysz. A powinnaś. - pokiwałem głową z zachęcającym uśmiechem, bo przecież kiedyś będzie musiała się przełamać i spróbować mojej kuchni. Ale koniec o gotowaniu. Patrzyłem na swoją dziewczynę i pokiwałem głową w ramach odpowiedzi na pytanie, czy może zostać u mnie na kilka dni. Nie było innej opcji. Ale zanim do pytania doszła, powiedziała mi o znalezionym liście z uczelni przez jej rodziców. Skrzywiłem się lekko, gdyż była to skomplikowana sytuacja. Głos rozsądku podpowiadał, że powinna w jakiś magiczny sposób realizować się pod względem przyszłości. Jednak dziecko wymagało poświęceń i uwagi; nie szło w parze z nauką na pełen etat. - A nie myślałaś o jakiejś zaocznej szkole? Musisz też myśleć o sobie, tak? Jakoś... damy radę? - wzruszyłem ramionami, choć gest ten nie wydawał się być dość entuzjastyczny. - Nie wypuszczę cię stąd, więc... nie masz wyjścia. Zostań. - po tych słowach przytuliłem ją do siebie czulej. |
| | Re: Kuchnia Pon 11 Kwi - 23:28 | |
| A ja gotuję świetnie, uwielbiam to robić i cieszy mnie mega, jak mogę coś upichcić dla mojego chłopca. Zwłaszcza jak takie przynoszenie obiadków do pracy idzie w parze ze spódniczką mini i przepełnionymi zazdrością spojrzeniami innych strażaków. Bo nie dość, że ma taką seksi dziewczynę, to jeszcze jak ta dziewczyna sobie pójdzie, to zostanie mu przepyszne jedzonko, podczas gdy inni wcinają jakieś suche kanapki. - Kociaku, umówmy się tak, że w tym związku ja zajmuję się gotowniem, a Ty śrubkami, żarówkami i byciem super seksownym jak dźwigasz ciężkie rzeczy, oks? - może ten czas, kiedy przyjdzie mi spróbować jego (po)tworów przełóżmy na po porodzie, bo jak ma się ktoś struć, to przynajmniej tylko ja, a nie moja córeczka. - W tym cały problem, Dean! Nie chcę iść do jakiejś zaocznej szkoły, nie chcę studiować czegoś, co mnie zupełnie nie interesuje. Miałam iść do Tisch, a potem starać się o rolę na broadwayu. Teraz to w najlepszym wypadku mogę uczyć baletu albo muzyki w szkole - ja i moje wielkie marzenia o tym, żeby grać w musicalach. Cholernie ambitne, cholernie nieosiągnalne - a jednak gdzieś w głębi duszy czułam, że mogłoby mi się to udać, gdyby nie dziecko. Zaciskam usteczka i przytulam się do niego, wdychając kojący zapach jego perfum. - Kocham Cię - mówię cichutko i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, co tak właściwie powiedziałam. Bo niby jesteśmy razem już ponad pięć miesięcy, ale nigdy nie zdobyłam się na to wyznanie - jakoś to co czuję pozostawało w domyśle, jakbym trochę się bała, że kiedy mu to powiem, zepsuję wszystko. A tu jak na złość, musiało mi się wyrwać w najmniej odpowiednim momencie. Świetnie. Teraz albo on mnie rzuci, albo ja go rzucę jakoś niedługo. Gratsy Aria. |
| | Re: Kuchnia Wto 12 Kwi - 20:24 | |
| Jasna sprawa. Mogłem oddać jej kuchnię, choć nie powiem - chciałem mieć także do niej dostęp. W razie nagłej potrzeby wyżycia się na garnkach, bez przypalenia ich. Szczerze? Chyba śrubki nie fascynowały mnie aż tak bardzo, ale nikomu o tym nie mówiłem. Jedyną rzeczą, która łączyła się ze śrubkami był mój motor. Przy nim mogłem śmiało grzebać, choć nie była to jakaś zaawansowana mechanika. - Spoko. Może być i tak. - skinąłem głową i ponownie wsłuchałem się w jej słowa. Chciałem jakoś pomóc ogarnąć sytuację, która stała się sporem w jej rodzinie. - Ale mimo wszystko dobrze mieć jakąś alternatywę. Spuścić z tonu i zadowolić się szkołą w pobliżu. Moi rodzice jakoś nam pomogą. Przypilnują, kiedy trzeba będzie. Bo przecież nie mogli odmówić słodkim oczom 'przyszywanego' wnuka, tak? Nie spodziewałem się usłyszeć wyznania miłosnego ze strony dziewczyny. Spotykaliśmy się od niedawna i nigdy żadna ze stron nie posunęła się w tego rodzaju słowach za daleko. Słowa łatwe w brzmieniu, trudne w zastosowaniu. Nigdy nie wiadomo przecież, co przyniesie los i relacja, która przez cały czas zmienia się i rozwija w swoim tempie. Nie czułem się jednak źle, gdy usłyszałem cichy głosik Arii. Spojrzałem na nią tylko i pocałowałem w czoło. Wiedziałem, że dla niej to dość duży krok. Chciałem jednak zaczekać na odwzajemnienie tych słów. Nie chciałem się z niczym spieszyć. Ona doskonale wiedziała, co do niej czułem. Bo czy gdybym nie był zaangażowany uczuciowo, zostałbym z nią w tej skomplikowanej sytuacji, która miała miejsce? Nosiła pod sercem dziecko innego faceta, a ja będąc poinformowany o tym... zostałem. Tak. Z całą pewnością czułem do niej coś więcej. - Naprawdę? - uśmiechnąłem się, stykając swoje wydęte w uśmiechu wargi do jej czoła. - W takim razie będziesz musiała mi to nagrać i odtwarzać jak najlepszego hita. - powiedziałem, przymykając oczy. Nie chciałem jej rzucać. A skądże! - Albo... powtarzać mi to do znudzenia i całować, jak tylko ty potrafisz. - spojrzałem jej w oczy, przysuwając się do jej usteczek stopniowo. |
| | Re: Kuchnia Wto 12 Kwi - 23:10 | |
| - Ja nie mówię, że nie przypilnują. Ale jeśli nie mogę robić tego, o czym marzę, to nie mam parcia na to, żeby robić byle jakie studia. Mogę dawać lekcje baletu dzieciakom w Pinewood, albo nie wiem. Zatrudnię się w miejscowym radiu? Bądź w tym ze mną - proszę go i wydymam usteczka, robiąc do niego niewinną minkę. Bo co ja mogę poradzić, że jego rodzice będą dziadkami nie tylko przyszywanego wnuka, ale również tego prawdziwego, jeśli wszystkie moje obawy się spełnią, a ojcem mojej córki jest nie kto inny, jak rodzony brat Deana. I nie odpowiedział. Cholercia, głupia Aria! Trzeba mi język ogdryźć. Albo głos zabrać, bo niepotrzebnie paplam co nie powinnam. No okej, wiem, że coś do mnie czuje, bo jakbym mu była obojętna to by się nie pieprzył z karcącymi spojrzeniami babć w Pinewood ani z balonem zamiast mojego brzucha, tylko by sobie znalazł jakąś ładniejszą pannę, przecież każda by na jego bajerkę poleciała. A jednak on cały czas jest ze mną, chociaż zupełnie nie wiem czemu. Z resztą, po co ja się zastanawiam? Zaraz mi zwieje po tym niedorzecznym wyznaniu i tyle go widziałam. Faceci zawsze tak robią. Dziecko i kocham cię to najlepsze na świecie odstraszacze. - No super, Simmons! Zapomnij, że kiedykolwiek znowu to z moich ust usłyszysz! - prycham jak się tak stopniowo do moich usteczek przysuwa, aż w końcu nie wytrzymuję i skradam mu całusa. - Możesz mnie przypiekać do woli na wolnym ogniu albo machać mi sushi przed nosem, a więcej ci tego nie powiem. Tak właściwie to wcale nie powiedziałam nic przecież. Przysłyszało ci się - o tak, tego się będę trzymać! |
| | Re: Kuchnia Wto 12 Kwi - 23:25 | |
| Czy byłem ciekawy, kim był szczęściarz w postaci ojca nienarodzonego jeszcze dziecka? Jasne, że tak! Nie mógłbym skłamać, że się nad tym nie zastanawiałem podczas wielu nocy, odkąd poznałem prawdę. Nie chciałem być jednak wścibski i wypytywać, z kim była tuż przede mną. Choć może powinienem? Zachodziłem w głowę nad tym, raz za razem, gdy patrzyłem na powiększający się brzuch mojej Arii. A także piersi, bo nie oszukując - były coraz większe, co niejednokrotnie było czymś, co przywoływało wzrok innych samców. Byłem zazdrosny, ale nie chciałem tego okazywać. Kiepsko szło mi także z wyznaniami; wolałem okazywać uczucia poprzez pocałunki, czułe gesty i czyny. Bo po co wyznanie bez pokrycia? - Zrobisz co zechcesz. Wiesz, że będę kiwał na wszystko głową. Twoje życie i twoje decyzje, tak? Nic na siłę, jeśli nie czujesz tego co może dać inna uczelnia. Ja na przykład nie studiowałem. Wystarczyło mi przygotowanie do zawodu. - wzruszyłem ramionami. Ambicją to ja raczej nie grzeszyłem. Nie byłem kimś, kto przesiadywał wiecznie przed książkami. Jednak brak kontynuacji edukacji nie mówiła samo przez siebie, że byłem kimś głupim. Po prostu byłem zbyt leniwy na coś innego, co niekoniecznie byłoby spełnieniem marzeń. - Jak wolisz. Ja słyszałem... - musnąłem jej wargi, kiedy tak kurczowo trzymała się tego, że mi się przesłyszało. - Podobało mi się to. - uśmiechnąłem się przed jej wargami, po czym skradłem ponownego buziaka. - Jakieś plany na wieczór? |
| | Re: Kuchnia Wto 12 Kwi - 23:45 | |
| Powiedziałabym mu. Znaczy się, tak myślę sobie, że gdyby mnie zapytał, to nie owijałabym w bawełnę tylko bym powiedziała. O Adamie, który rzucił mnie jak dowiedział się, że mam siedemnaście lat (najgłupszy powód ever, jakoś to mu nie przeszkadzało jak mi się dobierał do majtek), ale o Ericu chyba też. Bo jeśli mamy być razem, to nie chcę musieć do końca życia kryć przed nim, że spałam z jego bratem raz po pijaku zanim jeszcze w ogóle zaczęliśmy się spotykać. Bo przecież to nie grzech, prawda? Też nie jestem jego pierwszą, ba!, jakbym się przyjrzała jego liście to pewnie ze trzy razy na zawał bym zeszła. No i wierzę, wierzę mocno, że jakoś nam się uda. Nie chcę żadnego innego, niż Dean, tego pewna akurat jestem. - No właśnie i jesteś super strażakiem. I obiecałeś, że dasz mi się pobawić sikawką. Znaczy, nie twoją tylko tą co jest przy wozie strażackim. Ale o czym ja mówiłam! A o pracy, ale to nieważne zupełnie bo sobie właśnie przypomniałam, że jesteś super seksi w tym swoim czerwonym kombinezonie - zamruczałam, bo to jednak najlepszy sposób, żeby zmienić bądź co bądź temat dość niewygodny. Boli mnie to nadal, że nie mogę robić tego, do czego jestem stworzona, ale ta mała fasolka w moim brzuchu już teraz jest dla mnie ważniejsza. A jeszcze się nawet nie urodziła! - Omamy jakieś masz, Simmons. Za dużo masła jesz - uparcie będę się trzymać swego. - No plan był taki, że skoro nie wejdą tutaj moi rodzice, to możemy harcować do białego rana na wszystkich meblach w twojej przyczepie z drobnymi przerwami na żarcie i Kardashianki, bo dzisiaj lecą w telewizji, ale skoro tak stawiasz sprawę, to ja sobie pooglądam Kardashianki, a ty mi stopy pomasujesz, co minion? - żart oczywiście, ale lubię się z nim podrażnić. |
| | Re: Kuchnia Sob 16 Kwi - 16:49 | |
| Nigdy nie ośmieliłem się zapytać. Wychodziłem z założenia, że byłby to dla niej w jakiś sposób drażliwy temat. Może nie słusznie? Jednak patrząc na ten piękny uśmiech, jakim mnie obdarzałem, nie w głowie było mi pytać o coś podobnego. Uśmiechnąłem się, kiedy powiedziałem jak bardzo seksi jestem. Podobało mi się to, że tak dobre opinie zbierałem. Seksowny... Przystojny... Super strażak. It's me. - Więc kiedy mnie nawiedzisz w pracy i się pobawimy... sikawką? - zmrużyłem oczy, bo głodnemu chleb na myśli, jak to mówią. A to zdanie miało w sobie podtekst. - Kochanie, to granat z żółtym. Nie czerwień. - powiedziałem, śmiejąc się po cichu z pomyłki. Oczywiście mogła nie wiedzieć, więc nie na miejscu było wyśmianie jej. Zwłaszcza, że w niektórych jednostkach miewali czerwone kombinezony. Takowe jednak szybko polegały brudzeniu; granat był o wiele bezpieczniejszy i praktyczny. Szybko uspokoiłem się i skinąłem głową. - Kiedy będziesz chciała, możemy się pobawić. Ale z rury zjedziesz dopiero po porodzie. Nie chciałbym, żeby ci się coś stało. Czułbym się winny, hm? Choćby nie wiem, jak seksowna przy tym by była. - Nie jem wcale. Może dlatego uroiło mi się, że przed chwilą przyznałaś, że mnie kochasz. - uniosłem brew, patrząc jej w oczy. - Znowu Kardashianki? To może ja wyskoczę na rybki? - wyszczerzyłem się w uśmiechu. Chcemy się drażnić? No to proszę bardzo, słonko. Odbij do mnie teraz piłeczkę. - To co... kochasz mnie? - przechyliłem głowę na bok, przyglądając się jej badawczo. |
| | Re: Kuchnia Nie 17 Kwi - 0:35 | |
| To nie tak, że bym od razu mu chciała wyśpiewać wszystko, ale czasami, kiedy przytula mnie tak czule, źle się czuję z tym, że mam przed nim jakieś tajemnice. Ale chyba stracić to bym go nie chciała, jednak zależy mi nawet bardzo, a jakby się dowiedział, to mogłoby już nie być tak różowo. - Kiedy tylko chcesz, urwę się ze szkoły - taki ze mnie rebel, że ucieknę z lekcji, żeby się bawić sikawką z moim chłopakiem. - Czerwony czy tam granatowy, jeden pies. Ważne, żebyś tego na sobie nie miał - bo tylko w takiej kombinacji mnie interesuje. To, że nie wiem tylko o nim świadczy, bo mnie powinien wprowadzić w arkana pracy strażaka, skoro jestem jego dziewczyną! - Oł em dżi, serioszka? Rura jest taka fajna, już raz na niej w ciąży jechałam, to może za drugim nic nie będzie, co? ZAŁOŻE MINI. To argument dobry na wszystko. - Omg, Simmons! Skończ już z tym, bo Cię zaknebluję! - prycham i bezczelnie przytykam obie łapki do jego ust, żeby go w ten właśnie sposób uciszyć. - A może i tak Cię zaknebluję, co? Przywiążę do łóżka i puszczę wodze wyobraźni. Ponoć takie zabawy są ostatnio modne - poruszam zachęcająco brwiami i przyciągam go do siebie, trochę licząc na to, że jak mu zajmę głową, to odwrócę uwagę od mojego wyznania. - To ja może pójdę do przyczepy obok, wiesz, Eryczek ma lepszy telewizor i bardzo lubi Kardashianki - a żeby wiedział, że odbiję piłeczkę! Jesteśmy razem już na tyle długo, że drażnić ze sobą to się możemy dosłownie godzinami. - Kocham - mówię cichutko, trochę ze wstydem. - Ale jak mnie zapytasz o to raz jeszcze, to odmówię odpowiedzi! - grożę palcem. Bo ja tu się przed nim otwieram, a on sobie żarty ze mnie stroi. |
| | Re: Kuchnia Nie 17 Kwi - 15:45 | |
| Mini. Argument na wszystko. Zawsze i wszędzie, choć niekoniecznie dzisiaj. Dodając dwa do dwóch, dostrzegałem, że wychodzę w tym gorzej, niż bym chciał. Bo przecież nie byłbym tam sam; zawsze ktoś mógłby nas nakryć na namiętnym spotkaniu. Co wtedy? Czy mini mogłaby być prezentem dla mnie? Skądże znowu! Uczyniłaby ze mnie o wiele bardziej zazdrosnego faceta, niżeli dawałem po sobie to poznać. - Mini? Jak dla mnie spoko, ale mam lepsze widoki. Tylko dla siebie samego. Na przykład... tutaj? - uśmiechnąłem się cwaniacko niewzruszony. Mini w remizie strażackiej nie byłaby tylko dla mnie... - ta myśl świdrowała w mojej głowie. Będzie tam także Eryk, mój brat. Dostrzegałem to, że Aria zbyt często się drażniła w ten sposób, że przytaczała jego imię i tym razem było podobnie. Chwilę później usłyszałem, że ten mieszka niedaleko i lubi Kardashianki - w przeciwieństwie do mnie samego. Robiła to, bym poczuł się zazdrosny? Nie chciałem patrzeć na nią podejrzliwie, ale czułem, że coś się za tym kryje. Co łączyło ją z moim bratem? Nie chciałem oczywiście bezpośrednio ją o to wypytywać. - Jak chcesz to możemy zawołać go tutaj. Ja wam czmychnę po pizzę i zjemy razem, napawając się Kardashiankami i ich tyłeczkami. - puściłem jej oczko, sięgając po telefon z gestem rozbawienia. - Dobrze, zapomnijmy o tym. Skoro tak wolisz. - wzruszyłem ramionami lekko. Z tym wyznaniem mogła czuć się nieswojo, więc postanowiłem już więcej z tego nie żartować i nie oczekiwać, że będzie powtarzała to przy każdej okazji. |
| | Re: Kuchnia Nie 17 Kwi - 20:29 | |
| No dobra, ja wiem, że ładna jestem, ładna byłam i ładna będę, nie przeszkadza w tym nawet ten szyderczo sterczący brzuch (chociaż oczywiście odstrasza ode mnie pewnych entuzjastów). Bo przecież cycki też mi urosły. Ale Dean właściwie nie miał powodów do zazdrości - w przeciwieństwie do niego nie biegam za spódniczkami i nie musi mnie odciągać od panienek wszelakich jak tylko zniknę z jego pola widzenia. A ja go tak. No i też się mogę martwić, że może chcieć taką, co jest bardziej płaska. - Ale wiesz, słoneczko Ty moje, tutaj nie ma tej... adrenaliny. Bo co to za przyjemność tak w przyczepie? W sumie spora, ale gdzie dreszczyk emocji? - no dobra, to nie jest dobry argument. Zamiast tego zaczynam kręcić i gubić się w zeznaniach, ale to znaczy, ży chyba wygrał w tej słownej utarczce. Co wcale mi się nie podoba i walczyć będę jak lwica do samego końca. Drażnię się tak z nim, bo tylko wtedy robi to na nim jakieś wrażenie. Z początku nawet nie pomyślałam, że Eryk to Eryk. Wszyscy wiedzą, że przystojny jest bardzo, dziewczęta za nim biegają, a muszę mieć dla Deana godnego konkurenta. - A po co on mi tutaj, jak Ty zostaniesz? Skoro trafił mi się ten lepszy brat, nie muszę siedzieć z drugim, gdy ten pierwszy idzie na ryby - łapię za jego dłoń z telefonem i odsuwam go na bok. - Na jakiś czas - mówię tylko cichutko, wspinam się na palce i całuję go prosto w usteczka. Nie chcę, żeby myślał sobie, że cofam to co powiedziałam, ale wolę nie powtarzać póki gotowy nie będzie, żeby wyznać mi to samo w odpowiedzi. |
| | Re: Kuchnia Sob 23 Kwi - 16:55 | |
| Bywałem zazdrosny - rzadko, ale jednak. Lubiłem jednakże tłumić to w samym sobie i nie okazywać wówczas zbytecznie. Czy Aria miała powody do tego samego uczucia? Być może, aczkolwiek w ostatnim czasie byłem aż zanadto spokojny. Żadna 'spódniczka' nie otrzymała tak wielkiej uwagi. Byłem wierny niczym pies, ot co. Posłałem jej znaczące spojrzenie, żeby nie narzekała na brak adrenaliny. Nie potrzebuję czegoś takiego, gdyż mam owe emocje na co dzień, w pracy. Widokiem igraszek ze swoją dziewczyną nie potrzebowałem się dzielić w razie wpadki. A gdyby nawet nie zostać przyłapanym... może nawet by mnie to kręciło. Na pewno. W końcu byłem facetem, a my lubimy takie akcje. - Skoro jesteś tak chętna na ten dreszczyk emocji... to co tutaj jeszcze robimy, hm? Albo nie, inne pytanie. - uniosłem brew znacząco. - Czemu nie wpadniesz bez zapowiedzi w tej krótkiej mini? Spontaniczne odwiedziny zawsze w lepszej cenie, tak? Eryk... Eryk... Eryk... - Uważasz, że jestem tym lepszym bratem? - zaśmiałem się, bo w sumie nigdy nie sądziłem, że myśli w ten sposób. - Tylko kto idzie na rybki? - spytałem, bo od tego całego droczenia pogubiłem się w tym temacie. Ale nie było to istotne, więc gdy otworzyła usta w odpowiedzi, przysunąłem się do niej i pocałowałem ją czule, by ostatecznie zamknąć ten temat. |
| | Re: Kuchnia Nie 24 Kwi - 14:31 | |
| Ciężko mi w to uwierzyć, że on się za innymi nie ogląda. Staram się strasznie, żeby nie miał takiego powodu, ale to jednak facet, w dodatku Simmons. Ale dobrze mi z nim i bym nie chciała, żeby mnie zostawił dla jakiejś płaskiej na brzuchu! On może nie potrzebował adrenaliny, ale ostatni raz jak ja ją czułam, to było wtedy jak mówliśmy moim rodzicom, że w ciąży jestem. Zgrzyt? - Ale to co? Tak do lasu mamy teraz iść? Tam chyba zimno trochę będzie o tej porze roku - marszczę nieznacznie nosek, bo nawet nie o zimno mi chodzi tylko raczej o to, że tak na gałązkach to raczej niezbyt wygodnie, prawda? - Mogę wpaść, tylko wiesz, najpierw muszę znaleźć taką mini, w którą mi się brzuch zmieści. Wyobrażasz sobie, że nie robią żadnych ładnych ubrań ciążowych? Ja normalnie niedługo zacznę chodzić nago, przysięgam! Bo nie ma siły, któraby mnie zgłosiła do założenia tych okropnych ciuchów - Mówię całkowicie poważnie, bo halo - przecież nie tylko starsze panie po trzydziestce rodzą dzieci, nie? Nie ma szans, żebym się ubierała jak własna matka. - No pewnie, przecież to Twoją dziewczyną jestem, nie? - chyba nawet nie zdaję sobie sprawy, że trochę to sugeruje, że jego brat też chciał być moim chłopcem kiedyś. - [b]A czy to...[b] - zaczynam, ale mi skończyć nie daje, bo już mnie całuje, a ja wcale protestować nie zamierzam, bo lubię jak to robi. |
| | Re: Kuchnia Wto 3 Maj - 14:51 | |
| Stabilność... Ostatnio właśnie to jej dawałem, zapominając na jakiś czas o szaleństwie i adrenalinie. Kiedyś potrafiłem wozić ją na motorze z zawrotną prędkością i to bez kasku, a teraz? Teraz myślałem tylko o jej bezpieczeństwie. O tym, by nie narazić także dziecka. Seks... Seks także stał się jakby mniej szalony. Czy wpadłem w rutynę przez to, że tak usilnie starałem się ją chronić? Stałem się kopią swojego ojca? Naprawdę? Już w tym wieku? - Nie no coś ty, zimno jest. I tak dziwie się, że... - zacząłem protestować przeciwko wyprawie do lasku. Nie to miałem na myśli, kiedy mówiłem o tym, co robimy w tym miejscu. Chciałem się z nią kochać, tu i teraz. Delikatnie i bez szaleństw, by jej nie zmęczyć. W łóżku. Nie w lesie. Zmarszczyłem czoło, po czym przetarłem twarz. Kiedy stałem się taki nudny i oczywisty? - Nie ma? Założę się, że nie byłaś jeszcze na większych zakupach. Mogę ci potowarzyszyć. Może pomogę ci coś dobrać? Chociaż... luźniejsze ciuchy nie działają tak na wyobraźnię, jak te przylegające. - uśmiechnąłem się, patrząc na nią. - Jesteś. Jesteś moją dziewczyną. Do głowy przychodzi mi wtem pytanie. Skoro mówiła o Eriku... czy porównywała nas pod względem tego, jakimi byliśmy? Który bardziej jej się podobał? Czego u licha patrzyła na niego w ten sposób. - Eric ci się nie podoba, prawda? - przygryzłem wargę w oczekiwaniu na jej odpowiedź. - Bo jeśli... to musiałaś nas porównywać... skoro mówisz... no wiesz, że jestem tym lepszym bratem. - powiedziałem, robiąc cudzysłów w powietrzu przy słowie lepszy. |
| | Re: Kuchnia Wto 3 Maj - 17:59 | |
| Ale ja wcale nie chcę, żeby tak uważał. Przynajmniej nie z seksem, bo jednak nie mam wrażenia, że niedługo to dziecku oko wybije, on chyba też za mądry jest, żeby tak myśleć. Za to na motorze bym się przejechała. I dalej robiła z nim wszystkie te szalone rzeczy, bo choć dobrze mi tak z nim jak o mnie dba, to trochę boję się, że znudzi się mu ta stabilność. - Oj, już nie pleć głupstw - przerywam mu i zamykam buzię pocałunkiem, bo to zdecydowanie lepsze dla nich zastosowanie. W sumie nie miałam nic przeciwko przeniesieniu się do sypialni czy tam do lasu, chociaż może lepiej do sypialni, w lesie w końcu zimno. - Chcesz się ze mną zabawić jak w Pretty Woman? Ja będę przymierzać, a Ty siedzieć jak Richard Gere przed przymierzalnią. Ewentualnie możesz wejść do przymierzalni i spowodujemy trochę zgorszenia, co? Ale to w jakimś sklepie, którego nie lubię, bo pewnie nie będę tam mogła już wrócić - wydymam usteczka i wpatruję się w niego. Bo on chyba też mnie musi kochac, skoro jest na to gotowy, nie? - Oczywiście, że mi się podoba. To znaczy, z wyglądu mi się podoba, bo przystojny jest. Ale nic poza tym - mówię szczerze, bo nie chciałam mu kłamać. Z resztą, jakbym mu powiedziała, że mi się Eryk nie podoba, to by mi nawet nie uwierzył, w końcu on się wszystkim dziewczętom w Pinewood podoba, nie? - Ty też mi się podobasz. I podobasz mi się nawet bardziej, bo to z Tobą chcę być. Przed chwilą Ci powiedziałam, że Cię kocham, a Ty sądzisz, że bym Cię porównywała z Twoim bratem? - czule dotykam jego policzka i patrzę mu w oczy. Bo doskonale wiem, że nie chcę nikogo innego, tylko jego. Mojego Deana. - Tylko wtedy jak mi za skórę zaleziesz - zdradzem mu swój największy sekret na wyprowadzenie go z równowagi i już zaraz całuję go w usta. Bardzo namiętnie. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |