| Salon | | | Re: Salon Wto 29 Mar - 12:45 | |
| Gdzie jesteś, tatusiu? Znowu mam lat pięć, nosek przyklejam do szyby i z niecierpliwością czekam, aż wrócisz do mnie. To kilka dni raptem, czy dwa czy trzy to już sama nie wiem, ważne tylko, że za długo. Nie myśl sobie, że mi jest z tym łatwo, że nie wolałabym nadal mieszkać z Tobą i pozwalać, być każdej nocy wciąż czule całował mnie w czółko na dobranoc - nie myśl tak, proszę. Nigdy Ci nie powiem jak było mi ciężko, gdy Liv (której nigdy nie potrafiłam nazwać mamą) wręcz otwarcie okazywała mi swą wrogość, kiedy tylko znikałeś z pola widzenia. Uwierz mi, tatusiu, że chcę żebyś był szczęśliwy, dlatego choć serduszko wciąż mi krwawi odsuwam się na bok, przeprowadzam najbliżej Ciebie jak się da i wystarczająco daleko od niej. Gdzie jesteś, tatusiu? Chodzę niecierpliwie z pokoju do pokoju, wyglądam przez okno odmierzając sekundy do Twojego przybycia. Obiecałeś, że będziesz o piątej, a ja wierzę Ci zupełnie ślepo. Tylko nie wiem kiedy osuwam się na ziemię i zasypiam. Jak na złość, w momencie najgorszym. Pewnie już po chwili pukasz do drzwi, czekasz aż Ci otworzę, a gdy mijają kolejne minuty, nie zastanawiasz się już dłużej - otwierasz zamek kluczem, który dałam Ci, byś nie musiał martwić się o mnie, znajdujesz mnie na podłodze. Który to już raz, tatusiu? Wiem, że zaraz weźmiesz mnie na ręce jak wtedy gdy byłam małą dziewczynką, ułożysz na kanapie i okryjesz kocem. Pogładzisz czule po włosach, a potem pogrążysz się w rozmyślaniach. Proszę tatusiu, nie zostawiaj mnie. Zaczekaj, aż otworzę oczy. Nie odbieraj mi tego spotkania z Tobą, dlatego, że choroba na chwilę odebrała mi świadomość. Gdzie jesteś, tatusiu? @Steven Whitemore |
| | Re: Salon Czw 31 Mar - 0:04 | |
| Facet, który musi samotnie wychowywać dziecko, a przy tym jeszcze pracować, to praktycznie bohater. Przez pierwsze lata życia Aury to właśnie Steven był tylko w jej życiu. Był jej przyjacielem, opoką, opiekunem, ojcem i matką w jednym. Starał się jak mógł, żeby zapewnić jej dobre życie. Kochał ją. To było wszystko. Z początku nie wyobrażał sobie tego. On i zmienianie pieluch? Przecież był świeżo po rozstaniu z Liv. Nie spodziewał się, że jedna noc zakończy sie taką niespodzianką. Nie żałował jednak, że podjął się tego zadania. To była dobra decyzja, bo teraz miał śliczną córkę. Kochał Aurę całym sercem. Kiedy zaczęła chodzić do przedszkola zdarzało sie jej zasypiać w najmniej odpowiednim momencie. Steven, zaniepokojony tym, poszedł z nią na badania. Lekarze wykryli bardzo rzadką chorobę, z którą nie można walczyć. Po prostu jest i będzie do końca jej dni. Czy zmartwiło go to? I to jeszcze jak. Nie spodziewał sie, że może się to przydarzyć jego dziecku. Dbał o córkę i zajmował sie nią bardzo troskliwie, a wszystkim jej koleżankom czy nauczycielkom zostawiał swój numer, żeby dzwoniły w razie czegokolwiek. Umówił sie z nią na piątą. Starał sie dojechać jak najszybciej, ale spóźnił się pół sekundy. Zastukał do drzwi, ale nikt mu nie otwierał, więc wszedł do środka, otwierając sobie drzwi kluczem, który dostał od corki. Znowu zasnęła. Wziął ją w swoje ramiona i położył ją na kanapie. Nie chciał, żeby coś jej się stało, dlatego poszedł i zaparzył jej od razu ziółka. Usiadł obok na kanapie i czekał aż ta się obudzi. Ucałował jej czoło czule, uśmiechając się przy tym. |
| | Re: Salon Czw 31 Mar - 12:14 | |
| Nie wiem, ile spałam. Czas zatrzymuje się, gdy pogrążona we śnie przenoszę się do innego świata. Gdy dla Ciebie tylko oczy mam zamknięte, a klatka piersiowa równomiernie unosi się do góry - bo przecież nie wiesz, co dzieje się w mojej głowie. Nienawidzę tego, tatusiu. Za każdym razem, kiedy budzę się w coraz to innym miejscu, krzyczeć pragnę i to krzyczeć głośno. Bo życie całe ucieka mi między palcami. Kiedyś pozwalałam Ci trzymać mnie pod kloszem, bo święcie wierzyłam w każde Twe słowo. Że tak będzie lepiej, że tylko tak będę bezpieczna. Ale nie mogę tak dłużej, tatusiu. Lat mam już dwadzieścia jednen, jestem ponoć dorosła, a wciąż czuję się jak mała dziewczynka, która nie odrosła jeszcze od Twych ramion. Budzę się wreszcie i widzę Ciebie. Siedzisz w fotelu, udajesz że coś czytasz, ale tak naprawdę obserwujesz mnie bez chwili wytchnienia. Zaczekałeś. Zaczekałeś, tatusiu. Uśmiecham się leciutko, podnoszę na łokciach, a po chwili już siedzę na Twoich kolanach i obejmuję Cię za szyję. Tak jak czynię to zawsze i na zawsze. Bo będę Twoją małą dziewczynką niezależnie od wszystkiego tato. - Ile spałam? - pytam jak za każdym razem, chcę wiedzieć ile straciłam i ile już czekasz by móc spędzić ze mną chwil kilka. - Jak było w pracy, tatusiu? - opowiedz mi wszystko, nie pomijaj niczego. Chcę posłuchać Twojego głosu, to mnie uspokaja. |
| | Re: Salon Nie 17 Kwi - 22:57 | |
| Ta choroba córki była bardzo wyczerpująca dla niego. Nie chciał się zgodzić na to, żeby mieszkała sama z prostej przyczyny. Martwił się o nią bardzo. W końcu zdarzały się jej napady snu w najmniej odpowiednim momencie. Kto wie ile razy mogła sobie zrobić krzywdę? Dlatego starał się odwiedzać ją jak najczęściej. Czasami nawet urywał sie z pracy, żeby wpaść do niej chociaż na chwilkę. Obserwował ją z uśmiechem, kiedy otworzyła oczy i usiadła na jego kolanach. Dla niego Aura zawsze będzie małą dziewczynką. Kochał ją. I czy interesowało go to co działo się z jej prawdziwą matką? Nigdy. Nie obchodziło go to, bo dał sobie radę. Wychował piękną i mądrą dziewczynę, która powinna mieć super faceta, który pokocha ją taką jaką jest. Wiedział, ze kiedyś to się stanie, ale on będzie trzymał rękę na pulsie. Sprawdzi tego kawalera pod każdym względem. Jego córka to skarb, a każdy kto tknie ten skarb musi być godzien tego. Inaczej szyję mu ukręci przy samej dupie. - Nie istotne ile spałaś, kochanie.-ucałował ją we włosy. Zawsze zadawała mu te same pytanie. Była bardzo ciekawa jak mijają mu dni. Lubił to w ich spotkań. Był wręcz dla niej na piedestale, który sama sobie ustawiła. - W pracy jak w pracy. Życie lekarza nie jest łatwe.- zaśmiał się i odgarnął jej włosy z czoła.- A jak Twój dzień? Co ciekawego robiłaś? Jak tam Twoja współlokatorka? |
| | Re: Salon Sro 20 Kwi - 22:30 | |
| Jesteś dla mnie i ojcem i matką. To Ty plotłeś mi warkocze, czytałeś bajki do snu i ubierałeś w różowe piżamki, kiedy byłam mała. Nie mogę powiedzieć, żeby czegokolwiek mi w życiu brakowało, bo stanąłeś na głowie, żeby przychylić mi nieba. Ale chciałabym poznać mamę. Mieć też ją, móc się do niej przytulić, poznać jej zapach. Kiedy przyprowadziłeś do domu Liv, sądziłam, że teraz ona będzie moją mamą. Ufnie wyciągałam do niej rączki, a ona za każdym razem mnie odpychała. A Ty patrzyłeś na to tak obojętnie, tato. - Dla mnie to istotne, tatusiu - krzywię się nieznacznie, kiedy tak protekcjonalnie całujesz mnie w głowę, jakbyś w ten sposób chciał sprawić, że to wszystko przestanie mieć znaczenie. Bo nie przestanie. Znowu straciłam część swojego życia, naprawdę się dziwisz, że chcę wiedzieć ile? - Ale za to bardzo satysfakcjonujące. Przecież... pomagasz ludziom, ratujesz życia... to znaczy, w Twojej specjalizacji chyba nie do końca ratujesz, tatku, ale i tak pomagasz bardzo - i dlatego zawsze będziesz moim bohaterem. Zawsze będę patrzeć na Ciebie w ten sam sposób. Jestem księżniczką, tato, ale nie potrzebuję żadnych książąt, którzy uwolnią mnie z wieży. Bo mam Ciebie. - Niewiele. Byłam w pracy na porannej zmianie, udało mi się nawet zaparzyć kilka kaw i nie potłuc żadnej filiżanki, a potem wróciłam do domu. A Aiden ma się świetnie, teraz chyba podoba jej się nowy chłopiec, więc rzadko bywa w domu - opowiadam Ci wszystko, uważając, żeby nie pominąć żadnego istotnego detalu. - Tatku, myślisz, że mogę kiedyś zabrać Charliego do kawiarni? Tęsknię za nim strasznie odkąd się wyprowadziłam, a on nie odwiedza mnie tak często jak ty - brat również jest dla mnie całym światem, ale czy to Cię dziwi? Liv też bym pokochała, gdyby tylko mi na to pozwoliła. Przecież wiesz, że próbowałam, przez tyle lat. A jednak ona wciąż mnie odpycha. Dlaczego, tatusiu. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |