Aura Whitemore Pon 28 Mar - 19:50 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Aurora, której przygody spisano w ksiedze Śpiąca Królewna. Zamieszkiwal Fairyland, gdzie nie praktykowala magii. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta nie uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, pamietajac swoje poprzednie zycie w 0%. W miasteczku znacie go jako dwudziestojednoletniego mieszkanca, zwanego Aura Whitemore (ft. Taylor Swift). Zamieszkuje dzielnice Central Pinewood, pracujac jako kelnerka w Małej Czarnej bedac średniozamożna.
Aura Whitemore Rys bohatera Aura odkręca kurki z gazem. Śmieje się radośnie i właśnie wtedy odkrywasz, że jej śmiech jest śmiechem szaleńca. Dobijasz się do niej, wołając ją po imieniu i jego wszystkimi możliwymi zdrobnieniami. Na próżno. W końcu odsuwasz się z przekonaniem, że to już koniec, że nic nie zdziałasz. I właśnie wtedy otwierają się drzwi. Whitemore wychodzi, uśmiechając się nieobecnie i od razu zaczyna bagatelizować twoje obawy. Bo przecież nic się nie stało. Bo to była tylko zabawa. A ty myślisz tylko o tym, jak bardzo jest nieporadna i bezsilna. Aura goni wiatr. Przez chwilę stoi zupełnie nieruchomo, nie zwracając najmniejszej uwagi na otaczający ją świat, wodząc wzrokiem za wirującymi w powietrzu zwiędłymi liśćmi. Niespodziewanie wypuszcza z rąk wełniany szalik, obserwuje jak frunie unoszony przez silny, jesienny podmuch, po czym równie nagle budzi się z letargu i rzuca się za nim w pogoń. Po raz kolejny słyszysz ten sam intrygujący śmiech i zdajesz sobie sprawę, że niezależnie od tego jak bardzo byś się starał, nie jesteś w stanie oderwać od niej oczu. Jest zachwycająca w swym pięknie i przerażająca w szaleństwie. Budzi w tobie tak ambiwalentne uczucia, że cała twoja pewność siebie obraca się w pył. Siedzi na wytartym zydelku, z maszyną do szycia rozłożoną na drewnianym stoliku. Wokół plątają się kartki szarego papieru z własnoręcznie wykonanymi przez nią szkicami nowych spódnic i bluz, które brutalnie zakryją jej idealną figurę. Przyglądasz się, jak ze skupieniem zszywa ze sobą dwa kawałki materiału i zastanawiasz się, co kocha bardziej – szycie czy rysunek. Ciekawość okazuje się silniejsza niźli zdrowy rozsądek i nim zdołasz ugryźć się w język, z twych ust wydobywa się to pytanie. I wtedy zatrzymuje się cały świat. Aura zadziera głowę do góry i spogląda na ciebie z tak ogromną nienawiścią, jakiej nie widziałeś w całym swym życiu. Jestem zajęta, przeszkadzasz mi – mówi i powraca do przerwanego zajęcia, nawet nie kwapiąc się, by udzielić ci odpowiedzi na dręczące cię pytanie. Odchodzisz ze spuszczoną głową. Innym razem nakrywasz ją w kuchni. Krząta się pomiędzy równiutko poustawianymi na blacie miseczkami, z miną znawcy odmierzając perfekcyjne ilości kolejnych składników. Uważnie podąża za przepisem, aby przypadkiem jakieś drobne niedopatrzenie nie spowodowało, że jej idealne danie stanie się choć ciut mniej idealne. Dostrzega cię, delikatnie uśmiecha się samymi kącikami ust i ledwo zauważalnym ruchem głowy nakazuje ci usiąść. Bez sprzeciwu wykonujesz jej głuche polecenie, zajmujesz wskazane miejsce i czekasz. Mijają sekundy, powolnie zmieniające się w minuty, które zdają się ciągnąć w nieskończoność. Aż wreszcie podchodzi do ciebie, stawia talerz między wami, podaje ci jeden z widelców i czeka na oklaski. Posiada silnie rozbudowane poczucie sprawiedliwości. Nie potrafi stać biernie z boku i przyglądać się, jak komuś lub czemuś dzieje się krzywda. Nie toleruje dyskryminacji, oceniania po pozorach. Czyżby właśnie dlatego chowa się za warstwami luźnego materiału? Doskonale wie, że ludzie będą ją ubóstwiać jeśli tylko skinie palcem, ale chce by robili to za to kim jest, a nie jak wygląda. Słyszysz skowyt starych zamków, odwracasz głowę i widzisz ją. Cóż z tego, że pora jest już zdecydowanie zbyt późna? Ona przychodzi i wychodzi kiedy chce, nie zważając na konwenanse i konsekwencje. Lubi mieć ostatnie słowo. Pytasz, co ją tu sprowadza. Odpowiada, że przybyła naprawić twoje życie. Zawsze wie, co dla innych najlepsze i zawsze stawia na swoim, niezależnie od tego, do jakich środków miałaby się uciec. Wygłasza kolejny moralitet. Tupie nóżką, krzyżuje ramiona na piersiach i prycha na wszystko, co się rusza. Bardzo lubi akcentować swoje drobne filozofie. Gdyby tylko chciała, mogłaby zawojować świat, jednakże za cel honoru postawiła sobie jego obronę. A to stoi w konflikcie z naturalnym porządkiem rzeczy. Możesz mówić do woli, powtarzać w kółko jedno i to samo, ale nie licz na to, że sens twych słów dotrze do niej i osiągnie zamierzony skutek. Ma dar jawnego ignorowania tego, czego nie chce słyszeć. Z pasją fanatyka selekcjonuje wszystkie informacje, wybierając tylko te, które są jej na rękę, bądź też przekształcając sens całej wypowiedzi na bardziej korzystny dla siebie. Jednakże gdy to ona o coś pyta, odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie oczekuje natychmiast. Nierzadko wraca po kilku dniach lub godzinach do dawnej rozmowy i spodziewa się, że rozmówca będzie doskonale wiedział, o co jej chodzi. Pomiędzy wygłaszaniem swych teorii przygotowuje herbatę. Rumiankową. Aura pije tylko herbatę rumiankową. Nie wie, czego tak właściwie chce i chyba nic na tym świecie tego nie zmieni. Jest buntowniczką, ale głównie we własnej głowie - ilekroć stara się coś zmienić, dość konformistycznie powraca do wcześniejszego stanu rzeczy. Czasami jej za to nienawidzisz. Zdajesz sobie sprawę, że musisz troszczyć się o was oboje, bo ona nigdy sobie nie poradzi. Żyje w swym osobistym świecie, a rzeczywistość zdaje się zupełnie jej w tym nie przeszkadzać.
Utkana rzeczywistosc Życie jest snem. Jej nawet dosłownie, w końcu nigdy nie wie, gdy osunie się na ziemię i po prostu zaśnie. Ma czarne dziury w pamięci, jednak po ponad dwudziestu latach przestała już z tym walczyć. Na imię jej Aura, na narkolepsję choruje od zawsze. Przyszła na świat jako pierworodna córka Stevena Whitemore, dorastała w Pinewood rozpieszczana przez ojca i zupełnie nieświadoma tego, że matka porzuciła ją na jego progu w kilka dni po jej narodzinach. Godzinami mogła bawić się dziecięcymi słuchawkami, w końcu tak strasznie chciała być taka jak jej tatuś. Tatuś, tatuś, tatuś – gdyby jej na to pozwolił, zapewne wcale nie schodziłaby z jego kolan. Wyczekiwała go uparcie, przyklejając nos do szyby i uczepiała się nogawki jego spodni, gdy wracał zmęczony ze szpitala. Bez wątpienia była uroczym dzieckiem, nie minęło jej to z wiekiem. Sielanka nieco się popsuła, gdy Steven ożenił się z jej macochą, która nigdy nie zaczęła traktować jej jak swojego dziecka, jednakże miłość ojca wystarczyła jej za dwoje. Lata mijały, Aura rosła, aż wreszcie ukończyła szkołę i rozpoczęła życie na własną rękę. Oczywiście, tak blisko tatusia jak to tylko możliwe i wystarczająco daleko od nieustannie marudzącej macochy. Od tamtej pory pracuje jako kelnerka i jak na ironię losu, roznosi kawę. Zachowane wspomnienia Zupełnie brak. Odstepstwa w bajce Filip nigdy nie pocałował Aurory, przez co czekała na niego pogrążona we śnie aż do dnia rzucenia klątwy. Po przeniesieniu do Pinewood, jej siła osłabła, a ona wybudziła się, jednak wciąż boryka się z jej skutkami, od dzieciństwa zmagając się z narkolepsją. I co tu ukrywać, czeka na pocałunek prawdziwej miłości, który zdejmie z niej zaklęcie Maleficient.
Ostatnio zmieniony przez Aura Whitemore dnia Pon 28 Mar - 20:12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Re: Aura Whitemore Pon 28 Mar - 20:43 | |
| Aura jest bardzo ciekawą postacią. Nieco niezrównoważoną przez te momenty szaleństwa, ale bardzo ciekawą przez swoją chorobę. Wydaje się naprawdę interesującą osóbką i jestem bardzo ciekawa jak sobie poradzi ze swoją macochą, która pewnie na każdym kroku będzie utrudniać jej życie i hołubić przyrodniego brata. |
|