| kuchnia | |
kuchnia Pią 25 Mar - 20:14 | |
| First topic message reminder :tu można zostawiać swój alkohol |
| |
Re: kuchnia Sob 26 Mar - 22:25 | |
| Jestem prawie pewna, że takiego dziecka nie da się zgnieść. Wiem, że prawie robi różnicę ale jakby to tak łatwo szło to bym nie mogła nawet na brzuchu spać, nie wspominając już o innych rzeczach, a jak ostatnio pytałam o to lekarza to się tylko spojrzał na mnie dziwnie, westchnął zrezygnowany i potwierdził wszystkie moje rozważania. A poza tym, jak mnie tak Lidka będzie przytulać jakbym jakim kaktusem była, to zaraz wszyscy będą wiedziec, że coś jest na rzeczy. - Przyniosłam swoje - pokazałam jej siatę z soczkiem, bo ja jednek nikomu nie ufam, a mojemu nienarodzonemu nie chcę jeszcze prenatalnie odbierać inteligencji! - Twój brat będzie? - pytam trochę mimochodem, nie precyzyjąc o którego brata mi chodzi. No bo chyba powinnam wiedzieć, co się dzieje z moim chłopcem, ale mnie bardziej interesuje ten trochę starszy, z którym kiedyś chyba powinnam porozmawiać. Znaczy się w teorii, bo przecież nie ma takiej opcji, żeby to był on! - Przez okno. Moja mama dalej pilnuje drzwi do mojego pokoju jak cerber - wywracam teatralnie oczętami i otwieram swój soczek, nalewając go sobie do czerwonego kubeczka. - Oj daj spokój, jak przyszłam to przyszłam, nie będę wracać do domu z podkulonym ogonem czy coś. Przejdzie jej, a jak nie to zadzwonię do dziadka i po sprawie - wzruszam ramionkami i upijam łyczek soku. Do którego bym najchęniej dolała ketchupu. - Halo, ziemia do Pierce! Zamierzasz tak się gapić czy się ucieszysz z tego, że wylazłam przez okno? - pomachałam tej drugiej przed oczami, bo chyba złapała zawias i mnie nie zauważyła. |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 23:43 | |
| Takie traktowanie jest okropne i do prawdy nie wiem jak ja bym zareagowała, gdyby ktoś mi wywinął taki numer! Pewnie wymyśliłabym jakiś super plan zemsty, bo jestem pięciolatką, która o wszystko by się mściła. - O rany, tak! - zgadzam się z wielkim entuzjazmem, bo byłoby to zdecydowanie bardzo zabawne. Ciekawe jak łatwo niektórych ludzi da się wmanipulować w robienie czegoś. - Rzeczywiście - zauważam, uświadamiając sobie, że faktycznie parę tych ramek widziałam. - Och, po dwa? - mówię rozmarzona, jakby chodziło o jakiś tysiąc dolarów. Prawdę mówiąc wolę wiatraki od tysiąca dolarów. - Pewnie dałoby radę to jakoś załatwić! Wystarczy poczekać, aż nikt już nie będzie ogarniał co się wokół nich dzieję - szczerzę się, bo za to kocham imprezy. Możesz na ich oczach wprowadzić z dwadzieścia kotów, a oni i tak niczego nie zauważą. Potem zwracam się już do Arii, po tym jak ta przychodzi. - O, bardzo dobrze, to ułatwi sprawę - mówię z uśmiechem - Ale uważaj na Kaia. Ma kulinarne skłonności i wszystko chce doprawiać! - śmieję się z mojego kiepskiego żartu, bo szczerze to nie interesuje mnie to, że nikt inny się nie śmieje. Pewnie nawet nie zauważam. - Który brat? - pytam, myśląc nad tym, czy któremukolwiek coś wspominałam - Któremuś z nich chyba coś mówiłam, ale nie pamiętam któremu - wzruszam ramionami, bo przecież nie wiem, że to pytanie miało jakiś głębszy sens, a już na pewno nie taki! - To jest świetne podejście - stwierdzam, szczerząc się radośnie, choć nie wiem, czy można szczerzyć się ze smutkiem. Może jak psy, ze złością? Rany, to by było creepy! - Właśnie, Pierce! Można zastanowić się nad tym jak zrealizować plan Chłód W Przyczepach! - proponuję radośnie, niczym dziecko, które chce kupić cukierka. |
| | Re: kuchnia Nie 27 Mar - 0:40 | |
| - Och, przestań, A! Na pewno tak nie myśli - pociesza przyjaciółkę Amelia, siląc się na swój najbardziej wiarygodny uśmiech. - A nawet jeśli - dodaje, biorąc pod uwagę, że przecież nie czyta w myślach Gerdy, a nie można nikomu niczego obiecywać - to możemy sprawić, żeby zmieniła zdanie. Po pierwsze: nie przyglądaj się jej tak - poradziła Amy przyjaciółce, przesuwając się w taki sposób, żeby nawiązać z nią kontakt wzrokowy, bo spojrzenie Aiden było skierowane na jej siostrę. - Musisz przestać, nic się jej nie stanie. - Amelia krzyżuje ręce na piersiach na tyle ile może, cały czas trzymając w dłoni kubeczek. Biorąc pierwszy łyk, bo dotąd była zbyt zajęta rozmową, żeby spróbować napoju, krzywi się lekko. - Czy mi się wydaje, czy poncz nie powinien smakować w ten sposób? - pyta ze śmiechem, wyobrażając sobie tę jakże cliche scenę nastolatków wlewających alkohol do ponczów na balach maturalnych, jak to widziała wiele razy na filmach. |
| | Re: kuchnia Nie 27 Mar - 10:37 | |
| Słowa przyjaciółki tylko częściowo do mnie dochodzą, ale jednak słyszę ostatnie zdanie. - Ehh, masz rację - wzdycham cicho i zamiast na Gerdę patrzę na Amy. Dzisiaj już się nie będę martwić, bo na pewno będzie dobrze. - Jak to? Jest pyszny! Nigdy nie piłam takiego dobrego, serio! A raz poszłam chyba z Erikiem na jedną imprezę u jego znajomego i myślałam, że to tam był super poncz! - mówię, po czym upijam kilka kolejnych łyków, bo jestem geniuszem, ale niesamowicie głupim geniuszem.
Ostatnio zmieniony przez Aiden I. Ward dnia Pon 28 Mar - 21:20, w całości zmieniany 1 raz |
| | Re: kuchnia Nie 27 Mar - 15:45 | |
| Gdzieś tam pośród wszystkie skradam się po alkohol, nalewam sobie pełny kubeczek i wracam do ludzi, których najbardziej kojarzę. Właściwie nie pamiętam jak poznałam Gerdę, ale wydaje mi się, że miał coś z tym wspólnego Kai i było to w momencie, w którym u niego mieszkałam, więc trochę razem się bujaliśmy po różnych miejscach. Albo może źle to pamiętam, bo przez kolorowe tabletki przeszłość ma głównie zapachy i kolory, a obrazy jeśli są to je odbieram jak efekt 3d bez okularów. - To twoja dziewczyna? – pytam bez ogródek @Kai Langerberg o wspomnianą przez Gerdę osobę. Mierzyłam ją właśnie wzrokiem, biorąc może zbyt duże łyki alkoholu. - Nie pasujecie do siebie – subtelność nigdy nie była moją mocną stroną. - Ma twarz jakby ją walec przejechał – szepczę do @Gerda Ward, ale tak trochę, żeby to Kai usłyszał i wiedział, że nie jestem #teampierce, chociaż go pewnie nie obchodzi moje zdanie. Mnie by nie obchodziło. – Otto nie wie, że tu jestem. Po powrocie zrobi mi pewnie jatkę – przewracam oczami, mając w głowie ostatnią naszą kłótnie. |
| | Re: kuchnia Nie 27 Mar - 16:50 | |
| Pewnie dolałem sobie ponczu, bo ten tak szybko znikał, a potem dalej prowadziłem rozmowę z babkami. Chwilę się zastanowiłem nad tym, czy rzeczywiście piję, bo się pokłóciłem, ale ostatecznie pokręciłem przecząco głową. Bo przecież ja piłem po to, żeby się pogodzić! Potem zaraz opiniami i pytaniami zasypała mnie Delilah. Właściwie jej stwierdzenie, że nie pasuje do Pierce nawet mnie zaciekawiło. Bo ja tak naprawdę lubiłem lubić tych, co to większość źle na nich gadała. Zawsze się zastanawiałem wtedy, czy ten tłum czasem się nie myli. W bajkowym świecie tak było z Królową Śniegu, która całe miasteczko chciało obrzucać błotem, kiedy to ja uznałem, że się w niej zakocham. - Tak myślisz? Mi się wydaje ładny kolor skóry - odparłem tylko wędrując za tamtą wzrokiem i nic nie robiąc sobie z komentarza o walcowatej twarzy, jakbym tego nie słyszał. Bo ja potrafiłem być wyśmienicie głuchy na pewne opinie. Nawet się o nie nie kłóciłem, po prostu udawałem, że nie istnieją. Zacząłem się zastanawiać nad stwierdzeniem czy do siebie pasujemy i czy w ogóle interesuje mnie określenie "pasowania". Nie byłem pewien na jakiej podstawie ludzie to określają. - Ja tam bym wolał taką po przeciwieństwach niż podobieństwach - dodałem tylko, podsumowując, że w sumie rzeczywiście nie interesuje mnie opinia Del. W przeciwieństwie do kolejnych słów jakie ona powiedziała. Okej, pewnie wiedziałem, że ona zna męża doskonałej pani burmistrz. Ale pewnie nie wiedziałem, co dokładniej ich łączy? - Otto? - Powtórzyłem, w pytający sposób spoglądając raz na jedną, raz na drugą dziewczynę. O tego Otta, co był najgorszym mężem, jakiego Isolde mogła mieć, chodziło? Aha, i jeszcze oczywiście buziakami przywitałem się z Arią, którą słodko było tu widzieć, a która ostatnio trochę rosła w oczach. Dobrze, że nie siedziała zamknięta w domu, jak te niektóre szalone, przyszłe matki. |
| | Re: kuchnia Nie 27 Mar - 20:47 | |
| Śmieję się, ale zakrywając usta, bo nie chcę żeby Pierce widziała, jak się smieję z tego, że ją walec przejechał. - Myślę że nie tylko walec - heheszkuję z Delką, a obok stoi skwaszony i zażenowany nami Kaj, który twierdzi, że woli jak dziewczyny są opalone i zaraz myślę, że powinnam totalnie iść na solarium. Jutro się umówię! I kiedy twierdzi jeszcze, że woli dziewczyne, która nie jest jego klonem, to szybko spogladam czy przypadkiem nie założyliśmy takich samych kolorów. Ja mam dżinsową spódniczkę i bluzkę w kolorze czarnym, ale on? - Czyli idealną byłaby jakaś grubaska, najlepiej czarna blondynka i żeby lubiła siedzenie w domu - tak się dalej nabijam z Kaja i nagle uświadamiam sobie, że do tej pory to byłam ja, prócz tego że nie jestem murzynką i nie jestem gruba. Przypał, po co ja się zmieniać chce! Nie tedy droga! Oczy wybałuszam na @Delilah Sawyer, kiedy ta tak bez ogródek mówi o ojcu @Zachary Beakley, kiedy on stoi jakieś pięć metrów dalej. Już nie wspomnę, że mówi o nim przy Kaju. I niby wiem, że Kaj kiedyś mieszkał z Delka, a raczej ona u niego (pewnie byłam wtedy tak okropnie podejrzliwa, że przychodziłam do nich codziennie, żeby być pewna, że... no nie wiem, że się nie całują po kontach? Pewnie i tak to robili, a ja głupia nie wiedziałam), ale czy Deliliah wie, że opowiadanie o romansowaniu z mężem pani burmistrz, z panem dyrektorem banku to nie jest dobry pomysł?! Ściany mają uszy! Spogladam więc na Delkę i zaraz odznaczam się wyjątkowym poczuciem refleksu, co jest jakieś niesamowicie wyjątkowe w moim przypadku. - Delka ma nowego kota. Nazwała go Otto po Beakley bo jest gruby i ciągle śpi - wyrzuciłam z siebie trochę może za szybko i może Kai będzie coś podejrzewał? No nie wiem, w każdym razie piję poncz. - Ech, ten twój kot - próbuję uratować Delkę od jej społecznego samobójstwa, wszak się kolegujemy, ja bym nawet zaryzykowała stwierdzenie, że przyjaźnimy się! - Trzeba go było tu przynieść, może by troche wyluzował - dodaję, ale zaraz uśmiecham się lekko, bo wyobraziłam sobie pana Beakley, który w swoim strasznie drogim stroju wchodzi do mojej kuchni i rozglada się zniesmaczony, a później jeszcze widzi wannę z alkoholem. - Kaj przyprowadził swoich kolegów - poruszam brwiami i pokazuję ich Delce porozumiewawczo i z uśmiechem. To taka aluzja, żeby sobie znalazła kogoś w swoim wieku, a nie tak za tym staruchem lata! Ona za Otto, Kai za Isoldą, ech powariowali. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 13:03 | |
| Praca pracą, ale impreza przecież też ważną materią. Po skończonej zmianie zdecydowałem się na wyruszenie w miasto, co skończyło się wizytą u Gerdy. W końcu dobiegły mnie słuchy, że organizowała imprezę. Znałem dziewczynę, więc dlaczego miałbym opuścić zabawę? Zwłaszcza w wieczór, podczas którego nie miałem żadnych planów? W sumie to było dość dziwne, jeśli patrząc na moją osobę. Zawsze jakieś plany wynikały; nawet te najmniejsze i najdziwniejsze zarazem. Nuda nie miała szans. Byłem także w związku, więc poniekąd plany zawsze były. Nigdy nie narzucałem się swojej dziewczynie; nie miałem tego w zwyczaju robić. Jeśli chodzi o to, można rzec, iż dawałem jej dość dużą swobodę. Może zbyt dużą? Jednak wracając do imprezy... Spodziewałem się także zastania tam Arii, więc niczym jej anioł stróż pojawiłem się w drzwiach nieco spóźniony. Impreza zapewne już trwała, więc wślizgnąłem się do pomieszczenia dość zgrabnym krokiem, nie robiąc zamieszania jakimś wybujałym powitaniem. Wymieniłem kilka uśmiechów z osobami, które znałem lub chociażby kojarzyłem, a gdy dostrzegłem rudowłosą w towarzystwie znajomej blondynki, ruszyłem w ich stronę od tyłu i obdarzyłem ich objęciem w talii i buziakiem, zaczynając od siostry. Rodzina. Potem musnąłem policzek swojej dziewczyny, obrzucając ją podejrzliwym spojrzeniem. Piła? - Pijesz coś? - spytałem otwarcie, posyłając wnet uśmiech do siostry. - Cześć piękna. Sama czy w towarzystwie? Myślałem, że poczekasz na brata. - puścił jej oczko, wchodząc na temat czy była tutaj z kimś konkretnym. - Spóźniłem się, sorki. Tęskniłyście? |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 13:23 | |
| - Stawiałabym raczej na to, że będzie bawić się z dobrego wujka i zabierać mi wszystko, ale chyba nie można zbyt bardzo ufać ludziom - chichoczę i przyglądam się Kaiowi. Jako jeden z niewielu wiedział, że te kiecki to nie nowa fanaberia modowa, tylko misternie ukryty plan, żeby jak najdłużej utrzymać ciążę w tajemnicy. - Mojemu, a któremu? Co ja bym mogła chcieć od Erica - mieszam się trochę, bo czuję się przyłapana na gorącym uczynku trochę, ale jestem mistrzynią wychodzenia z kłopotliwych sytuacji. - To już ich nawet nie rozróżniasz? Brawo Lydia! - żartuję sobie, a potem robię głupią minę bo zupełnie nie wiem o co im chodzi i liczę na to, że mi wyjaśnią. Ale potem jakoś to wypadło mi z główki, bo nagle pojawił się tu mój chłopiec. Ja nie wiem skąd on wiedział, że tu będę, jak sama nie wiedziałam, ale to chyba znaczy, że zna mnie lepiej ode mnie. Albo wie, że Lydia zawsze wyciągnie mnie ze sobą! - Dean, serio? A nie możesz zacząć od: "cześć Aria, w tej sukience wyglądasz seksi i zupełnie nie widać, że masz balon zamiast brzucha". Tylko od razu pijesz! - jęczę, bo mieć oparcie w swoim chłopaku to ponoć podstawa, a buzi w policzek to nie wszystko. Kręcę głową z dezaprobatą i całuję tego mojego matołka, bo co innego z takim zrobić? - Soczek ananasowy piję. Nie ufam Kaiowi - uspokojam go, a jakby mu dalej nie wierzył to mu podsuwam swój kubeczek żeby powąchał, napił się czy co tam chciał z nim zrobić, ja tam dbam o nasze dzieciątko. - Zawsze tęsknię - mruczę mu do uszka, ale tak, żeby tylko on usłyszał. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 14:18 | |
| Komentarz odnośnie kubeczka pojawił się pierwszy. Co ja poradzę na to, że impreza plus Aria kojarzy mi się z czymś mocniejszym? Miałem świadomość, że do grupy aniołków to ona nie należała. Zresztą każdy aniołek ma niewidoczne gołym okiem różki. Nikt nie był święty. Oczywiście można było iść w zaparte i bredzić o nieskazitelnie czystym wizerunku, ale po co żyć w ciągłych złudzeniach... - Wyglądasz nieziemsko i każdy facet chciałby być teraz na moim miejscu. Farciarz ze mnie. Rzuciłem wzrokiem na kubeczek z napojem, który trzymała moja dziewczyna i nie wiedząc kiedy przechwyciłem go i upiłem łyczka. Nie chodzi o to, że jej nie ufałem. Po prostu czułem się spragniony i chciałem zagasić chwilowe pragnienie. Kontrola? A jakże... Ja? Dean Simmons? Nawet siostra mogła zaświadczyć o moim luźnym podejściu do odpowiedzialności. Chociaż, gdy chodziło o bliskie mi osoby... zamieniałem się w kogoś zupełnie innego. Przejmującego. Spojrzałem na siostrę z uśmiechem. Gdyby słyszała moje myśli, mogłaby udzielić odpowiedzi jaki troskliwy ze mnie facet. - Powiedzmy, że ci wierzę. Soczek. Poza tym szkodziłabyś dziecku i sobie. Dużą dziewczynką jesteś, więc o tym wiesz. - zwróciłem się do swojej dziewczyny, czując po chwili jak mruczy mi do ucha. Nie powiem, lubiłem gdy w ten sposób mówiła. Czułem się wtedy tak dobrze. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 14:36 | |
| - No widzisz! Nigdy nie wiadomo z facetami, że takie rzeczy robią! - kręcę głową z dezaprobatą, jak gdyby mnie obchodziło choć trochę to, jacy są. Przecież za żadnym się nie rozglądam. - Oj, no nie pamiętam. Rano srednio byłam w stanie rozróżnić, który jest który - wzruszam ramionami, mówiąc o tym wspaniałym białym proszku, który ukryty mam pod poduszką. Jak na zawołanie przychodzi mój brat, do którego się szczerzę i ściskam go, zanim całuje moją przyjaciółkę. - Dean, czy to ty jesteś tym bratem, któremu mówiłam o imprezie? - pytam, a jest to pewnie raczej nietypowe pytanie, no ale co ja na to poradzę, że nie pamiętam! - Wpadłam z Pierce, ale milcząca jakaś taka dzisiaj. Chyba myśli nad naszym sups planem przejęcia świata - mówię z szerokim uśmiechem, mając na myśli oczywiście nasz sposób na zdobycie wiatraków do przyczep, żeby nie było tak strasznie gorąco! |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 14:47 | |
| - Nie no, Lidka, tyle dobrego, że Ty nie rozróżniasz, a nie ja przykładowo, bo wtedy byłoby grubo. Jakbym przykładowo łóżka pomyliła wracając w nocy z łazienki, wiesz jak by się darli? - chichoczę, chociaż tak szczerze wątpię, żeby Eric miał coś przeciwko, no sorka, przecież ja to ja i każdy facet chce się do mnie przytulać w nocy, nie? No dobra, przyznaję - chociaż oficjalnie uznaje się mnie za złotą córeczkę Radcliffów, to za uszami mam całkiem sporo. Bo wiecie, szkoła, ocena i mówienie wszystkim grzecznie dzień dobry to jeszcze o niczym nie świadczy. Ale to wszystko wina Lidki! Z resztą, co tu gadać, większego numeru niż brzucha to raczej nie uda mi się wiwinąć, a przecież mam dostatecznie dużo rozumu w głowie, żeby o to moje nienarodzone raczej dbać. - I to sobie w główce zakoduj! - łapę go za podbródek i obracam jego głowę tak, żeby na mnie spojrzał, a staram się wyglądać całkiem poważnie. - Przypomnij mi proszę, co ja w Tobie widzę? - jeśli mnie teraz pocałował, to pewnie to najtrafniejsza z możliwych odpowiedzi. Ewentualnie znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy. Bo przecież powszechnie wiadomo, że trudno znaleźć w Pinewood większe ciasteczka, niż bracia Simmons. Nawet jak zabierają kubeczki i wypijają mi prawie cały soczek. Nie no, poważnie? Ja wiem, że pomysłów głupich na minutę mam tysiąc, ale po czterech miesiącach powinien wiedzieć, że nie jestem taka głupia, żeby pić alkohol. Zwłaszcza, jak ciągnie mnie do tego tak bardzo. - Od kiedyś Ty się zrobił taki opiekuńczy i odpowiedzialny, co? Niedługo zamiast do AA to będziesz chodził na spotkania OO. Albo na szkołę rodzenia. O właśnie, mówiłam Ci, że znalazła w pytę zajęcia tu w Pinewood? I w ogóle, w piąteczek mam usg to myślałam, że możesz ze mną pojechać. Ponoć będzie wiadomo, czy chłopiec czy dziewczynka - zagadać na śmierć to całkiem niezła taktyka, jak zamiast być maczo robi się taki poważny. Pewnie już zapomniał o tamtym kubeczku, starając się nadążyć za mną, ha! |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 16:03 | |
| Przez chwilę zastanawiałem się, czy byłem tym bratem, któremu mówiła o imprezie. Przymrużyłem oczy w zamyśleniu, bo przecież rano byłem dość nieprzytomny. Późno w nocy zasnąłem, wiercąc się i wprawdzie ktoś mi dzwonił, wspomniawszy o imprezie, ale... czy to była Lidka? Wzruszyłem więc ramionami, a potem skinąłem dwukrotnie głową. Niech będzie, że to informacja od mojej siostry, co było wysoce prawdopodobne. - Tak, raczej to ja byłem tym bratem. O ile dzwoniłaś do mnie, a ja mruknąłem ci coś w odpowiedzi? Jeśli tak to obudziłaś mnie i jestem ci dłużny jakąś kawę, bo nie spóźniłem się do pracy i nie musiałem przebierać się w biegu hacząc nogą o spodnie i wywalając się z hukiem - zaśmiałem się na myśl o komizmie mojego wyglądu, gdy co rano lecę tak z wywieszonym jęzorem niczym wygłodniały psiak do kości. Potem moja dziewczyna ujmuje mój podbródek i każe na mnie spojrzeć, co czynię. Jest taka śliczna... - Co we mnie widzisz? To co, ja w tobie. Jestem przystojny, bystry i seksowny. - uśmiecham się, dając jej soczystego buziaka wraz z przyklejonym do twarzy uśmiechem. - W ogóle jak możesz o to pytać? Nie rozumiem. W końcu... to jak pytać dzieciaka czy chce lizaka. Zawsze chce. Nawet przy bólu brzucha, lizak zdaje się być do wytrzymania. Najwyżej zjada się go później. Spojrzałem na swoją siostrę, gdy Aria spytała od kiedy jestem taki troskliwy. Czy nie znała mnie aż tak dobrze, by wiedzieć, że o najbliższych troszczyłem się jak nikt inny? - Od małego. Spytaj Lidki. Już za bobasa byłem słodziakiem. - odpowiedziałem na pytanie z oczywistym tonem. Było to przecież oczywiste pytanie... Jak mogła o to pytać? - Jasne. Pójdę z tobą. Czy byłem odpowiedzialny? Żart. Daleko było mi do tego, chociaż aktualnie pokazywałem swoim zachowaniem zupełnie coś innego. Byłem z ciężarną nastolatką... Wow, to zaprzeczenie totalnej nieodpowiedzialności, z jakiej byłem znany. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 16:24 | |
| - O rany, byłoby ciekawie - śmieję się cicho, chociaż znam Erica i wiem, że mógłby nic przeciwko nie miec, aczkolwiek z innego powodu, niż z tego, z którego tak uważa Aria. - Możliwe. Nie pamiętam prawie nic z rana - mówię z rozbawieniem i wzruszam ramionami z westchnieniem, jak gdybym chciała powiedzieć "ach, jakie ciężkie życie!". - Och, jeśli mi wisisz to to na pewno ja - kiwam głową bardzo entuzjastycznie, bo darmowa kawa to zawsze coś super. - Może wolisz mi wisieć piwo? - szczerzę się niewinnie, jak gdyby to było dla mnie całkowicie legalne. No ale o czym my w ogóle mówimy, no nie? Lydia Simmons i coś legalnego? - Och, był, widziałam na zdjęciach! Mogę ci kiedyś pokazać, Ar. Uroczo wyglądał jak raz, kiedy już podrosłam, włożyłam mu na głowę mój różowy kapelusz! Rodzice zrobili fotki!
Ostatnio zmieniony przez Lydia Simmons dnia Pon 28 Mar - 18:00, w całości zmieniany 2 razy |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 17:42 | |
| - Chyba dobrze, że z wami nie mieszka - podsumowuję i już nie mówię nic, bo w sumie imię Erica wykorzystuję tylko wtedy, jak chcę utrzeć Deanowi nosa za to, że się mizdrzy do innych panienek. Teraz jest jeszcze grzeczny, bo przy mnie, ale rękę sobie dam uciąć, że jak mi przyciśnie na pęcherz i pójdę do łazienki to już tu sobie jakąś znajdzie! - Zapomniałeś jeszcze dodać, że przepotwornie skromny - mówię z przekąsem, ale jednak przyciągam go do siebie i odwzajemniam buziaka. Trzeba Simmonsom przyznać, że potrafią całować. Znaczy się, nie wiem jak Lidka i reszta sióstr, ale skoro dzielą gent to pewnie one też. - Bo wprost uwielbiam się z Tobą drażnić, potem kręcisz mnie jeszcze bardziej. Chcesz pójść za chwilę do kąta siać zgorszenie? - poruszam porozumiewawczo brwiami na wypadek jakby nie zajarzył co znaczy siać zgorszenie. Zawsze musi się znaleźć na imprezie para, co zacznie się obściskiwać gdzieś pod ścianą, a że innej niż my to tu nie widzę (chociaż jak Kai i Gerda się trochę wstawią to nic nie wiadomo) to nam pewnie przyjdzie pełnić honory. Górna brew mi trochę do góry podjeżdża, bo to trochę mało możliwe, żeby Lydia pamiętała Deana jako bobo, ale jak słyszę o kompromitujących zdjęciach, to zaraz mi się banan na pyszczku pojawia i zapominam o zagięciach w czasoprzestrzeni. - W różowym kapeluszu? Koniecznie chcę zobaczyć wszystkie te zdjęcia, założę mu normalnie fan pejdża - chichoczę i smyram go po brzuchu, ale potem jak już nie smyram to ręki i tak nie zabieram bo Dean ma za fajny brzuch, a ostatnio mam go trochę w deficycie, bo ciągle w pracy siedzi. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 18:19 | |
| Razem z @Adam Prince postanowiliśmy pojawić się w kuchni panny Gerdy Ward. Z dwóch powodów. Po pierwsze - chcieliśmy wypić całe to piwo, któreśmy sobie kupili i mieli w samochodzie, a po drugie słyszałem, że Gerda to ta najmłodsza siostra @Aiden I. Ward czyli dupeczki z którą się czasami umawiałem ostatnimi czasy. I skoro była jej siostrą, to chyba istniało całkiem duze prawdopodobieństwo, że będzie na imprezie? Miałem ochotę się z nią zamknąć w jakimś pustym pokoju, a czy na imprezie nie będzie idealnej aury? Poczujemy się znów jak nastolatki, czy jak to tam leciało. Więc wbijamy do mieszkania, które jest praktycznie bardzo niedaleko mojego. Może poznam pannę która to organizuje, może jest jakąś nimfomanką i będziemy mogli się po sąsiedzku odwiedzać? Wstawiamy wielki kanister piwa do przedpokoju, rozgladamy się i idziemy z nim do kuchni. Stanął na dobrym miejscu i w głośności wiwatów na cześć beczki piwa rozpieczętowaliśmy ją żeby każdy mógł sobie nalewać. Później w ogólnym rozradowaniu przywitaliśmy się z ludźmi, ja też do Gerdy poszedłem i trochę ją bajerowałem, ale jakaś niemrawa ta panienka, zresztą stała z tym kolesiem co wyglada jak baba, z Kaiem L., więc ich zostawiłem i mówie do Adama: - Ej dobra imprezka, nigdy tu nie byłem, stary jakby nas to ominęło to bym sie wkurwił - gadam dalej, nalewając sobie piwa - Widziałeś gdzieś Aiden? Mogłaby się tu pojawić, skończyłbym co zacząłem - wachluję brwiami i Adam pewnie rozumie co mam na myśli, w każdym razie sterczymy jako te przystojniaki i rozgladamy się. Niedługo zobacze rudą Arie, ale narazie jej nie dostrzegałem, taki tłum był. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 18:40 | |
| No no, bawili się supero jak to na nich przystało, ale kiedy Zack dostał wiadomość od Gerdy, że jest imprezka, to przecież nie mogli jej ominąć, prawda? No właśnie. Dlatego zabrali swoje manatki i ruszyli w kierunku jej domu. Trzeba się było jakoś supero zabawić, a wiadomo, że u Gerdy były jedne z lepszych domówek, szczególnie, że przychodzili prawie wszyscy znajomi. To była tylko kwestia czasu, aż ktoś coś odwali i zacznie się coś fajczyć, czy coś. Kiedy weszli na teren wcześniej omawianego miejsca, Effy od razu zauważyła Gerdę i zaraz po Zacku przytuliła ją na przywitanie - No w końcu zrobiłaś imprezę. Myślałam, że już się wypaliłaś.- stwierdziła z uśmiechem, a potem zerknęła w stronę Pierce, którą wskazał Zack. Ach tak. Jego eks z którą się przyjaźnił. Mogła w sumie się wydawać, że Effy tak naprawdę ma totalnie wyjebane na to, czy się lubią, czy nie, ale to dziewczyna i Effy pewnie zawsze będzie zazdrosna, nawet jeśli zapewnialiby ją milion lat, że próbowali raz, nie wyszło i wolą być kumplami. No, ale starała się być dla niej spoko, bo przecież nic takiego się nie stało. Jeszcze. Najwyżej będzie się martwić później i komuś wyrwie jaja. No cóż. - Hej, Pierce.- uśmiechnęła się do niej na przywitanie, a potem jeszcze zaczęli ogarniać całą resztę znajomych, którzy się tutaj znajdowali, a wiadomo. Znajomi Zacka to znajomi Effy, a znajomi Effy to znajomi Zacka. Więc w sumie można było powiedzieć, że znali całe miasteczko. A nie było to trudne, bo jest małe. - Aria! Jak się czujesz?- spojrzała na nią i zaczęła ogarniać jej stan, bo w końcu to jedyna ciężarna w rodzinie Radcliffe'ów. Głośno o niej w rodzinnych progach. - O. Ja z chęcią. Przynieś coś dobrego tylko.- bo ostatnio jak piła, to myślała, że to są jakieś szczochy. Jakiś rozcieńczony drink, którego w ogóle nie było czuć. Pewnie gdyby wypiła dwadzieścia, to dopiero wtedy zaczęłaby coś czuć. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 19:17 | |
| Dzisiejszy wieczór miał być bardzo spokojny. Adamek grzecznie zamierzał spędzić go w sposób typowy dla homo sapiens nudziarus: miał książkę w rękach, a na stopach wygodne bambosze. Z alpaki. Zamknął się w swoim pokoju, otulił kocykiem i już miał rozpocząć chill (za dwie godziny by odpalił netflixa), gdy jego telefon zaczął się świecić i wibrować. @Eric Simmons. To źle wróży. Adam nie powinien odbierać telefonu, bo to zdecydowanie oznaczało, że nie będzie go czekał spokojny wieczór. Ale może to być też jakiś nagły wypadek! Po dwóch sekundach niepewności podniósł swojego iPhona. Nigdy nie zgadnie, jak udało mu się namówić go, na spontaniczne wyjście na domówkę w ciemno. Nie miał pojęcia, jak go namówił na kupno beczki z piwem. Ani jak go namówił na wniesienie jej do mieszkania (czyżby uderzył w punkt, że on pracując na siłowi, ma mniejsze szanse na jakieś zwichnięcie?). Ale w końcu dotarli! Gdy tylko alkohol został położony w jakimś widocznym miejscu, Adam odsapnął i chwycił jakiś czerwony kubeczek, do którego nalał sobie gorzkiego napoju. Tak, teraz była jego pora na chill. No i powinien się napić, jak zamierza bawić się na imprezie, gdzie 90% było młodszymi od niego ludźmi. Gosh, czy to już zbliża się czas, że dzikie spontaniczne imprezy zamienią się na spokojne wieczory z winem i degustacją serów? Brrr! Prince nieprzywykły do takich tłumów łaził za Eryczkiem nie bardzo mając pojęcie co z sobą zrobić. Chyba był jeszcze za mało nietrzeźwy. Pociągnął kolejny zdrowy łyk piwa i lazł, lazł, witał się z nieznajomymi ludźmi... Gosh, co tu tyle dzieciaków? 3/4 piło alkohol w sposób nielegalny, więc Prince nie spodziewał się, że skończy się to w dobry sposób i prędzej czy później będzie drama. Przynajmniej nie wiedział, że on będzie pewnie w jej epicentrum, jako że jest tu jego ex, z bratem jego bro. - Tsa, ja też... - odparł, siląc się na jak najbardziej wiarygodny ton. No sorry nie miał wciąż pojęcia, co tu robi. - Ehmmm... chyba tam stoi z jakąś koleżanką - odparł, rozglądając się i poszukując "randki" Eryczka. Hej, on nie oceniał, bo przynajmniej nie sypiał z jego ex dziewczynami, prawda? - podejdziemy?Ostatnie słowo znaczyło w dosłownym tłumaczeniu "prosze, nie zostawiaj mnie samego, przynajmniej aż się nie napije na tyle, by zostać uspołeczniony". |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 19:48 | |
| Namówienie Adama graniczyło z cudem, nic więc dziwnego, że nazywa sie mnie boskim mężczyzną, bo takie cudy robię, że hej! Jaram się i widzę Aiden jak mi pokazał koleżka. - No pewnie, że podejdziemy. Tylko jeszcze chwila, powiedz mi stary, czy chcesz tę jej koleżankę, bo wiesz mogę grać tak, żebyśmy obie wyrwali na dziś wieczór - mrugnięcie i ten pewny siebie uśmiech skierowany jeszcze do Adama, lecz zaraz zupełnie innego rodzaju uśmiech kiedy oczy moje i @Aiden I. Ward się spotykają. Jeszcze przez tłum zdołam się dowiedzieć co sądzi o tym Adam, narazie trochę sobie na odległośc poflirtujemy z panną Ward. - Musisz sobie wreszcie znaleźć nową dupe - oświadczam, nie bez kozery biorę przecież Adama na te wszystkie imprezki i festyny - Jakbyś się zaczął umawiać z tą koleżanką Aiden, to moglibyśmy chodzić na podwójne randki Nie żebym je lubił, te podwójne randki - bo nie lubię. Dziewczyny lubią tego rodzaju rzeczy. Ale dla Adama zrobie tyle, że nawet pójde z nim na podwójną randke. Niech wreszcie ogarnie sobie panienkę, a nie tylko by pasł brzuch na kanapie. Trzeba sie za siebie wziąć! |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 20:32 | |
| Drzwi do mieszkania trzasnęły zanim jeszcze zostały otwarte. Huk był niegłośny, ale przeciągnął się w czasie, w dodatku towarzyszyło mu lekkie drapanie. Dopiero po chwili ktoś pociągnął stanowczo, lub raczej desperacko, za klamkę i pojawił się w mieszkaniu. Nie trudno pewnie zgadnąć, kto mógł prawie zniszczyć lakier na drzwiach, próbując dostać się do pomieszczenia. Duża, czarna czapa z napisem smile na środku nasunęła się niewysokiej brunetce na powieki, zakrywając jej połowę oczu. Poruszanie się w takim stanie było strasznie trudne, zwłaszcza kiedy miało się pod ręką torebkę, w drugiej reklamówkę, a na ramionach plecak tak wielki, że wydawało się, że Trud zaraz poleci do tyłu. Wszystko zostawiła jednak przy wejściu, żeby móc zdjąć buty i wielką, grubą kurtkę w kolorze oliwkowym. Kiedy zdjęła czapkę można było domyślić się do czego doszło po drugiej stronie drzwi wejściowych - piękne pręgi odbite na jej czole od grubego materiału czapki widać było z daleka... Całe szczęście łatwo zostały zakryte grzywką. A teraz wyobraźcie sobie jak ten uśmiechnięty aniołek wsadza wiertło w czyjeś usta. Kuchnię odnalazła bardzo łatwo - zabrała tylko za sobą torbę i reklamówkę. - Cześć wszystkim! - pomachała zebranym ludziom. Nie była jakoś zrażona tym, że właściwie się drze na całe pomieszczenie. Musieli jej to wybaczyć, a na pewno wybaczą, skoro zaczęła wyciągać ze swojego wypchanego plecaka gościniec - czyli nowe buteleczki do dzisiejszej kolekcji. W tym wódka o smaku mango. Wheelock miała straszną słabość do owoców tropikalnych. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Cóż, same znajome mordki. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 21:18 | |
| Na wspomnienie o chłopaku Aiden, twarz Amelii zmienia się na ułamek sekundy i Snow cieszy się, że akurat patrzyła w dół, bo jej przyjaciółka pewnie zrozumiałaby ten wyraz. Amy miała mieszane uczucia wobec Erica i zdecydowanie wolała tego chłopaka z pracy przyjaciółki. Mimo wszystko, od razu zmieniła grymas na uśmiech, którym obdarowała Aiden, a potem Erica, który, jak się okazało, stał po drugiej stronie sali i patrzył na Ward. Amy już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęła je szybko, zdając sobie sprawę z tego, że Aiden pewnie i tak jej teraz nie usłyszy. Ach, zakochani, Amelia miała ich dosyć. Nie przyszłaby pewnie tutaj, gdyby wiedziała, że chłopak jej przyjaciółki tu będzie, nie chciała być piątym kołem u wozu, nie wspominając o tym, jak dobijające było stanie obok zakochanej pary, będąc od nich starszą i samotną. - Nie wiedziałam, że Eric tu będzie - powiedziała w końcu, podnosząc nieśmiało wzrok z kubka, który trzymała w dłoniach, na Aiden. Nie skomentowała tego, że Ward też nie mogła o tym wiedzieć, bo nie była świadoma, że ta impreza się w ogóle odbędzie. Czemu Eric jej nie zaprosił, jeśli się tutaj wybierał? Amy nic z tego nie powiedziała, ale miała nadzieję, że Aiden wyczyta to ze sposobu w jaki na nią patrzyła. Amy, nie psuj jej zabawy, pomyślała Snow i z zupełnie nowym nastawieniem i myślą "będziesz się dzisiaj dobrze bawiła" w głowie, wypiła do dna zawartość swojego kubka i uśmiechnęła się do przyjaciółki szeroko. - Przedstawisz mnie? - zapytała entuzjastycznie, przypominając sobie, że Eric jej nie zna, a ona jego tylko ze zdjęć, które pokazywała jej przyjaciółka. Amelia spojrzała ponownie w stronę chłopaka przyjaciółki i tym razem dostrzegła kogoś obok niego i jej palce odrobinę mocniej zacisnęły się na plastikowym kubku, kiedy nawiązała kontakt wzrokowy z nieznajomym stojącym obok Erika, po czym posłała mu nieśmiały uśmiech. |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 21:36 | |
| W sumie to gdybym była na miejscu Amy, też nie lubiłabym Erica. Serio. W zasadzie to nigdy w życiu bym się z nim nie umówiła. Ale tak jakoś wyszło, że tamtego dnia za dużo myślałam o Alecu i stwierdziłam, że jeśli z kimś się umówię, to na pewno o nim zapomnę. Pewnie jest to dość niemiłe z mojej strony, ale z drugiej strony taki Eric na pewno wiele razy postępował podobnie. Och, co się z tobą stało, Aiden! Oby Gerda się nigdy nie dowiedziała! Ale później w zasadzie całkiem go polubiłam, naprawdę! I teraz nie gadam już o Alecu! Z tym, że gadam, ale o tym nie wiem. No i to jest przecież coś naturalnego, że mówi się o kolegach z pracy. A Erica lubię na serio, więc nie ma co się nad tym rozwodzić, no nie? W każdym razie, słyszę od Amelki coś, czego nie spodziewałam się usłyszeć. - Eric? Tutaj? - pytam zdziwiona i podnoszę wzrok. Rzeczywiście, jest tutaj i najwyraźniej wiedział o imprezie. Czy byłam jedyną osobą, której Gerda nie powiedziała? Czy jestem tak złą siostrą? Moje spojrzenie i Erica się krzyżują, a ja uśmiecham się do niego szeroko, stwierdzając, że powinnam zapomnieć o tym, co Gerda o mnie dzisiaj myśli. Pomartwię się jutro! Pewnie połączenie Erica z alkoholem nie jest dobrym pomysłem. Przez chwilę wyłapuję coś dziwnego na twarzy przyjaciółki. - Amy? Czy wszystko okay? - pytam zaniepokojona, bo alkohol mnie ogłupia i nie domyślam się jakoś specjalnie, że o Erica chodzi. A może nie chcę się domyślać? Potem jednak jej wyraz twarzy się zmienia, a ja mam nadzieję, że to było tylko chwilowe, bo przecież nie chcę żeby się źle czuła, ani nic! - No jasne! - uśmiecham się szeroko i już z daleka macham do Erica z Adamem, którego pewnie znam, skoro jest kumplem tego pierwszego. Chyba odrobinę widać po mnie, że wypiłam całkiem sporo ponczu, ale na szczęście jeszcze myślę logicznie. No, w miarę logicznie! - Eric! - witam się z nim radośnie, zanim w ogóle jeszcze do niego podchodzę, bo ciężko przepchnąć się przez tą sporą ilość ludzi. - I Adam! Cześć wam, nie wiedziałam, że będziecie! W sumie to nawet nie wiedziałam, że moja młodsza siostra robi jakąkolwiek imprezę, ale to szczegół! Próbowaliście ponczu? Jest na serio świetny! - szczerzę się i w sumie to ilość tego co mówię nie ma z alkoholem nic wspólnego. Czasem zastanawiam się jak inni mogą ze mną wytrzymać, ale skoro mogą to w takim razie bardzo mocno super. - Znacie Amy? Nie znacie, no nie? Amy, to Eric i Adam. Eric i Adam, to jest Amy! |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 21:56 | |
| Entuzjazm Aiden był dobrym sygnałem. Może będzie chętna na wszystko co jej dziś zaproponuję? Byłoby miło, wszak byliśmy już na kilku randeczkach, a ta dalej swoje, że musimy się poznać. Ja już ją poznałem i uznałem, że jest piękna i mądra. Zanim się skapnie, że jestem głupszy niż ona, musiałem ją zaliczyć. No taki był plan. Podchodzę i witam się z nią i jej przyjaciółką. Całkiem ładną dziewczyną, tak swoją drogą. - Widzę natomiast, że ty już próbowałaś ponczu - kładę dłoń na jej biodrze i przysuwam do siebie, żeby mieć ją bliżej i żeby słyszała dokładniej co mam jej do powiedzenia. Odstawiam swoje piwo i sięgam po jej dłon w której trzyma szklaneczkę z alkoholem. - Mogę spróbować? - nie zgadzam się na odmowy, cokolwiek chcę to sobie biorę. I po degustacji okazuje sie, że to - To najmocniejszy drink, jaki przy mnie piłaś, oj Amelko - tu spogładam z dezaprobatą żartobliwą na przyjaciółkę Adien. - Jak ty mi panny Ward pilnujesz A potem już olewam Amelkę i postanawiam, że Aiden należy nalać więcej ponczu. - Nie sądziłem, że twoja siostra urządza takie wielkie melanże. Dlaczego nigdy nie byłem na żadnym u ciebie? - gawędzimy sobie trochę odsunięci, bo mam nadzieję, że Adam zajmie się koleżanką Amelką. Wolę uniknąć odpowiedzi na pytanie: czemu nie powiedziałem, że tu będe. Może liczyłem na chwilę samotności z wyjadaczką imprezową @Delilah Sawyer ? |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 23:22 | |
| Wprawdzie Lidka była ode mnie młodsza i tym samym nie uzyskała jeszcze pełnoletności, jednakże nie miałem nic przeciwko temu, by oddawała się rzeczom nielegalnym. Okay, miałbym jedynie zastrzeżenia do mocniejszych narkotyków i prostytucji. Nie chciałbym, by się stoczyła. Ale piwo? Jasna sprawa. Nie raz i nie dwa z nią piłem. Póki miała kontrolę nad sytuacją, była przeze mnie zrozumiana. Jeśli chciała zastąpić kawę piwkiem, godziłem się na to w ciemno. - O ile wypije z tobą. Dawno nie miałem tego w ustach, ostatnio przerzuciłem się na inne trunki i szczerze mówiąc rzygam już nimi. Nie dosłownie. Wiadomo. - zaśmiałem się, przysłuchując słowom swojej dziewczyny, która mówiła mi o sianiu zgorszenia w kącie. Ta to wiedziała jak mnie zachęcić i naprawdę nie miałbym nic przeciwko temu. Ostatnimi czasy ciągle siedziałem w pracy i już od jakiegoś czasu nie było chwili na większe czułości. Nie chciałem, żeby myślała, że przed tym uciekam; że jej błogosławiony stan jest dla mnie czymś w rodzaju problemu i ograniczenia zarazem. Jednak wolałem oszczędzić tego widoku własnej siostrzyczce. Byłaby to prawdziwa patologia, a przecież Simmonsowie mimo biedy, nie sieją typowego zgorszenia własnym zachowaniem. Przynajmniej nie aż tak bardzo. - Tak przed własną siostrą? Trochę to... dziwaczne, nie? Lidka, chciałabyś to zobaczyć? - uniosłem brew w górę, zerkając na siostrę. A niech to szlag! Przypomniała o zdjęciach. I to tych, gdzie byłem gwiazdą różowego kapelusza. Uśmiechnąłem się błagalnie w jej stronę, ale było za późno. Aria podłapała temat i gdyby nie pojawienie się Effy... temat popłynąłby dalszym torem. A tak? Może zapomną? A jeśli nie... muszę znaleźć zdjęcia i ukryć, by nie ujrzały światła dziennego. - Cześć. - zwróciłem się do blondynki. Znaliśmy się; chociażby przez Arię. Była śliczna. Czyżby uroda była tu znakiem rozpoznawczym Radcliffe'ów? - Gdzie masz Zacka? Puścił cię samą czy pojawi się potem? |
| | Re: kuchnia Pon 28 Mar - 23:36 | |
| Stał jak słup soli obok Erica i czekał na to, co mu przyniesie los. Nie miejcie mu tego za złe, on jeszcze za mało wypił, aby jako blisko skrajny introwertyk czuć się komfortowo w tłumie blisko obcych osób. W dodatku Eric chyba nie wspominał wcześniej o tym, że wyrusza na polowanie dzisiaj i potrzebuje po prostu wsparcia, aby oddzielić swoją przyszłą zdobycz od stada jej wiernych koleżanek. A właściwie to jednej koleżanki. Sekunda... To Aiden ma siostrę i jest prawie gospodynią tej sodomy i gomory? - Ja dziś pije tylko piwo - odparł trochę niemrawo do koleżanki, gdy zaproponowała poncz - nie może zabraknąć beczki z piwem na klasycznej amerykańskiej domówce prawda? Po tych słowach zaśmiał się nerwowo i upił kolejny łyk swojego zimnego piwa. Co? Kubeczek pusty, co za smutek. Trzeba go będzie niedługo napełnić, ale teraz jeszcze trochę możemy sobie pogadać w tej małej grupce. Uśmiechnął się niemrawo, gdy został przedstawiony koleżance koleżanki swojego kolegi. Ej serio, czy Eric myślał, że go trzeba ustawiać na randki i spotkania z różnymi ładnymi dziewczynami, bo sam by tego nie potrafił? No heloł, jest kasiasty, jakby chciał to by miał dziewczynę, a ostatnio po prostu dobrze mu się żyje, będąc singlem. I już chciał dać jakiś znak, że no heloł, ale nie potrzeba go ustawiać z obcymi dziewczynami, gdy został z nią sam na sam i znów stanął jak słup soli, nie wiedząc co ma zrobić. - Skończyło mi się piwo, chcesz też może? - zapytał @Amelia E. Snow z grzeczności i po chwili odwrócił się i poszedł napełnić kubeczek, mając nadzieję, że nie jest to nieuprzejme i dziewczyna ewentualnie pójdzie za nim. Jak już napełnił czerwony pojemniczek gorzkim napojek alkoholowym postanowił zadać jakieś niezobowiązujące pytanie. Bo co się może złego stać? - To jak się poznałaś z Aiden? |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |