| Gabinet dyrektora | Gabinet dyrektora Pią 25 Mar - 15:44 | |
| |
| | Re: Gabinet dyrektora Pią 25 Mar - 16:01 | |
| Tej nocy spałam dobrze, a mimo to włosy mam w nieładzie, a ramiączko satynowej bluzki w kolorze kości słoniowej, stale opada mi z ramienia. W ciągu ostatniej godziny pozwoliłam sobie na odrobinę relaksu przy parującej kawie, pozostawiona samej sobie w moim boksie. Mimo, że haruję dziesięć razy częściej niż te bezużyteczne woły, jeszcze nie zasłużyłam sobie na własny gabinet. Zresztą nawet asystent dyrektora ma miejsce, na którym wygląda jak cieć. Idę z naręczem cholernie ciężkich dokumentów, delikatnie stawiając kroki w swoich niewysokich, kremowych szpilkach na sosnowym parkiecie. Wyraźnie zakazywali noszenia tego typu obuwia ku przestrodze dla polerowanego drewna, ale ja już dawno przestałam się do tego stosować. To nie tak, że chciałam przykuć czyjś wzrok. Po prostu jestem kobietą z klasą i nie zasługuję na taką krzywdę jak założenie butów na kaczuszce albo co gorsza na obcasie, który przypomina dziecięcy klocek. Nie denerwuję się, ale każdy mięsień w moim ciele napina się kiedy staję przed tymi drzwiami. Krótko pukam i nie czekając na odpowiedź wchodzę do środka. Wiem, że powinnam zaczekać, ale ciekawość bierze nade mną górę. Za drzwiami jednak nie widzę niczego podejrzanego, co mogłoby sprawić, że krew we mnie by zawrzała, mimo że nie powinna. Za biurkiem siedzi on, dyrektor, a ja z głową uniesioną jak niemalże zawsze trochę za wysoko, kładę z trzaskiem górę dokumentów. - Wszystko posegregowane, a adnotacje umieściłam na marginesach. Tak jak pan prosił - mówię bez cienia emocji w głosie. Bardzo się wczoraj przyłożyłam do tych uwag. Czy to zauważy? Ociągam się trochę, przez chwilę prześlizgując się wzrokiem po meblach ustawionych w gabinecie. Jego omijam. - Czy mam już iść? - to pytanie zadaję odrobinę później niż powinnam. Wbijam teraz oczy prosto w niego prawie jakbym przewiercała go na wylot. |
| | Re: Gabinet dyrektora Pią 25 Mar - 21:39 | |
| Dzień trwał już dlugo. Zdązyłem wypić dwie kawy, zdenerwować się i zapalić w gabinecie, chociaż już nie wolno mi w nim palić. Asystent przyszedł i zwrócił mi uwagę, wywaliłem go za drzwi. Tris zaczynała pracę pół godziny przedemną, więc musiała już słyszeć o tym, w jakim jestem humorze. To dlatego tak przejmowała się tym, że musi wejść do mojego gabinetu? A może wspomnienia dobijały się do jej świadomości, kiedy przekraczała jego próg? Czekałem, czekalem, ale przyszła. Unika mego wzroku, ja zaś nie przerywam obserwacji tego pięknego zjawiska, któremu Ward na nazwisko. Wyjątkowo cieszę się, że zatrudniłem ją i tak szybko awansowałem na swoją sekretarkę. Czysta przyjemność. - A jakiś -tu przebieram palcami i zamiast patrzeć na jej twarz skupiam się na tej bluzeczce, która wydaje się, że zaraz sama się zsunie do kolan - ... ogólny raporcik, żebym nie musiał wertować wszystkich stron? - spojrzenie unosi się na twarz pięknej Tris, która już dobrze poznała co znaczy pracować dla pana władcy piekieł i na pewno ma taki zapasowy raporcik. Ale oczywiście kiedy o niego pytała wcześniej, to nie uważałem za to, by podpowiedzieć jej że tak, chcę coś takiego od niej dostać. Bo ja lubię to, jak Tris szuka mnie spojrzeniem. I kiedy nasze oczy się spotykają i coś elektryzującego pojawia się w tej przestrzeni nas dzielącej. I kiedy nie patrzy na mnie wcale, bo unika mego wzroku, bo wie, że jeżeli zobaczy mnie, to już nie będzie umiała sobie odmówić. I to jak wreszcie zbiera się w sobie i zadaje mi pytanie i patrzy, ale to nie jest jej prawdziwe spojrzenie. Bo to spojrzenie jest udawane, a ona musi mocno się pilnować, żeby nie pokazać mi prawdziwych myśli. - Jeszcze nie - kolejne przesuwanie wzrokiem po jej ciele i składam palce przed sobą. Kontempluję ten widok, napawam się nim, nie, jeszcze wyjśc nie może. A na pewno nie wyjdzie, nim nie dotknę jej, chociażby miała być to tylko dłon, jeden paluszek, czy kosmyk włosów. - Tak szybko chcesz wracać do swojego nieprzyjemnego boksu? Mój gabinet już nie jest ci zbyt miły? |
| | Re: Gabinet dyrektora Nie 27 Mar - 23:24 | |
| Na całe szczęście żyję w przeświadczeniu, że mój awans nie miał nic wspólnego z okrągłym tyłkiem, który zazwyczaj wciskam w idealnie dopasowaną ołówkową spódnicę. Chociaż na co dzień preferuję ubiór innego rodzaju. Tak czy inaczej wmawiam sobie, że moje zarwane noce nie są bezowocne, a opracowane od deski do deski sprawozdania spotykają się z uznaniem ze strony głowy oddziału. Od jakiegoś czasu toczymy grę, która wiem, że nie powinna mieć miejsca. Za każdym razem gdy spotykam swoją środkową siostrę, unikam jej spojrzenia. W chwili słabości wygadałam jej się i tylko mam przez to same problemy. To znaczy może nie do końca, ale Aiden po prostu mówi wszystko to co staram się upchnąć w najdalszych zakamarkach moich myśli. Mogłabym to skończyć, ale nie potrafię. Codziennie wmawiam sobie, że to już nigdy więcej się nie powtórzy. To jest chory nałóg, od którego już dawno powinnam odejść. Jego głos odrywa mnie od moich przemyśleń. Przestaję na siłę szukać wad w meblach, stojących w gabinecie. - Cóż... - Ty stary bałwanie, który tak skutecznie wodzisz mnie na pokuszenie, nie potrafisz nawet sam przeczytać paru stron? - Akcje spółek, o których Pan ostatnio wspominał wzrosły o dwa stopnie, dlatego jeśli mamy z tego skorzystać to należy zrobić to teraz, a nie później. Warto namówić kilka osób na inwestycje, bo możemy na tym wiele zyskać, a na pewno wśród Beak... emm.. Radcliffe'ów znajdzie się ktoś na tyle nieuważny żeby zachęcony złotymi górami wpłacił pieniądze do naszego baku w celu inwestycji - mimo małego potknięcia, kończę swoją wypowiedź duma z tego, że odrobiłam pracę domową. Unoszę delikatnie podbródek do góry i czekam na to co będziesz miał do powiedzenia. - Owszem, jest mi tu bardzo miło, ale praca sama się nie zrobi, a chciałabym dzisiaj się wyspać - niepotrzebnie dodałam tą końcówkę. Patrzę jednak na niego zjadliwie przez chwilę. Oczy mam zmrużone jakbym szukała zaczepki. Tak bardzo boję się tego co może się zaraz stać. Wiem, że z premedytacją opóźniam swoje wyjście i robię to wbrew samej sobie. Co ze mną nie tak? Czy powinnam się leczyć? Działa na mnie jak magnes, przytwierdzając mnie do podłogi z niewyjaśnioną siłą. Moje mięśnie znowu sztywnieją, ale nie daje tego po sobie poznać. Przecież mieliśmy to skończyć. JA miałam to skończyć. |
| | Re: Gabinet dyrektora Sro 30 Mar - 21:22 | |
| Palcami zachaczając o zabawkę na biurku, staram się skupić na tych myślach dotyczących jej bluzeczki z opadającym ramiączkiem. Słodka niczym brzoskwinka jej cera pachnąca. Słońcem. Mam ochotę na to słońce. Ile to już dni minęło, odkąd ostatnio kosztowałem jej ust? Pełnych i różowych, miękkich. Jej włosy, pachną. Ciekawe czy używalaby tych perfum, które mam zamiar jej kupić. Na pewno będzie ich uzywała. Ja zawsze wiem które perfumy będą pasowały do której osoby i właśnie dlatego wszystkie kobiety, którym sprawiam prezenty, są z nich zadowolone. - Radcliffe...- kiwam głową, bo chociaż całkowicie pochłonęła mnie, to przynajmniej odrobiła pracę domową. A ja mogłem słyszeć co do mnie mówi i marzyć o tym, by położyć dłonie na jej ciele. - Sądzisz, że któryś z tych pacanów cokolwiek teraz kupi? Boją się inwestować odkąd spadła ilość turystów Bądźmy niegrzeczni, przyjdź tu. Mówię do niej spojrzeniem przepełnionym pożądaniem. Nie interesuje mnie zbyt co tak na prawdę ona o tym sądzi. Czy zgodzi się ze mną czy nie. Ale czasami zadaję takie pytania. Ona odpowiada. Czasami zaskakuje mnie jej bystość. Spać w nocy? Oj droga @Tris Ward, czy noc nie jest od tego, żeby robić same niegrzeczne rzeczy? - Wielka szkoda, że jesteś taka zmęczona. Sądziłem, że przystaniesz na moją propozycję - zmieniam trochę temat, chociaż tak na prawdę wcale go nie zmieniam, zmieniam za to obiekt na który spoglądam i teraz nie jest to już ona, ale okno - Słyszałem, że dziś w nocy może być Wielka Rzecz na giełdzie. I mogę zarobić grube pieniądze. Ale nie chcę świętować w domu, więc pomyślałem, że mogłabyć zostać ze mną po godzinach i pomóc podjąć ostateczną decyzję - nie oszukujmy się, że da jej o czymkolwiek zadecydować, ale oczywiście jej obecność mogłaby bardzo mocno obniżyć jego złość po ewntualnej przegranej. Dlatego tak jej bez ogródek składa podobne propozycje. |
| | Re: Gabinet dyrektora Nie 10 Kwi - 22:38 | |
| Sytuacja dosyć niekomfortowa. Stoję tutaj, ja. Udaję, że nic nas nie łączy. Przecież tego własnie chcemy, nie? Przynajmniej ja tego chcę. Już nigdy więcej nie próbować jego ust i nie czuć jego oddechu na swoich białych jak śnieg ramionach. To jest złe, ale czy ja przypadkiem nie oszukuję samej siebie? Nawet jeśli to robię to w dobrej wierze. Tak nie może być. Nasza relacja z pozoru prosta przypomina wyjątkowo ładne, czerwone jabłko, które po jednym kęsie okazuje się być zepsute w środku, a słodycz, która tak kusi, w tym momencie drażni kubki smakowe swoim kwasem. Nas zbaw ode złego. Może to i dobrze, że nie umiem czytać w myślach, mimo, że kiedy byłam młodsza o tym marzyłam. Nie chciałabym wiedzieć, że on teraz myśli o tym jakim zapachem mnie obdarować. Nie chcę przyjmować prezentów. One zawsze do czegoś zobowiązują. Woń soczystej pomarańczy i orchidei, przetkana toffi. Czy tak właśnie mnie kojarzy? Lubię ten zapach. Podobno się za mną ciągnie. Tak słyszałam. - Uważam, że to właśnie dlatego powinni zacząć teraz inwestować. Dzięki temu mogą nie dopuścić do strat na przestrzeni lat, a co innego poza inwestycjami im teraz zostało? Turyści? - zrobiłam pauzę, przygryzając delikatne usta. Słodki smak krwi zaczął przebijać się do mojego języka. Wiedziałam, że zagrałam efektownie. - No właśnie. Turystów nie ma i oprócz mieszkańców miasteczka nie ma nic co mogłoby przynieść zyski takie jakich oczekują najbogatsze rodziny w mieście. Trzeba grać agresywnie, a my musimy na tym korzystać - w tym momencie z udawaną skromnością spuściłam wzrok, interesując się niewielką plamą po kawie, w odległości paru centymetrów od jego buta. Owszem, odrobiłam pracę domową. Nie mogę do tej pory zrozumieć, dlaczego trzyma mnie jako sekretarkę. Czemu nie może ze mnie zrobić asystentki? Wiesz czemu głupia. Udaję, że nie widzę jego niegrzecznego spojrzenia, w którym kryje się obietnica wielu pokus. Nie mogę im ulec. Nie teraz. Już nigdy. Tak postanowiłam. Może to dzisiaj właśnie będzie ta noc, której się wreszcie wyśpię, a ciemne kręgi spod oczu znikną? - Oh - zastygam. Tłumaczę to sobie chęcią zabłyśnięcia. W końcu musi kiedyś przejrzeć na oczy i dostrzec we mnie kogoś więcej niż zwykłą dziewczynę od papierów i zaparzania kawy. Inne myśli odpycham niewidzialną ręką i strącam w najciemniejsze czeluści mojego mózgu. Dosyć. - Cóż, w tej sytuacji myślę, że mogłabym zostać - dodaję, siląc się na obojętność. Nie patrzę mu w oczy. Wiem, że by mnie zdradziły. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |