|
Ogród z gankiem | Ogród z gankiem Czw 24 Mar - 20:35 | |
| |
| | Re: Ogród z gankiem Sob 26 Mar - 19:47 | |
| Jak zwykle Marianne mogła liczyć na swoją sąsiadkę przez płot i zarazem przyjaciółkę, ba! Śmiało chyba mogła ją nazwać częścią rodziny. Taką starszą siostrą, której nigdy nie miała. W przeciwnym wypadku, może sprawy potoczyłyby się inaczej, ale... Nie było co wspominać i dłużej nad tym płakać, przeszłości przecież nie zmieni. Dlatego teraz korzystała z życia ile tylko mogła, a przy okazji sama mu się oddawała. Bo czemu nie? Dość już na świecie zawiści w ludzkich sercach, aby miała dokładać i swoje po przejściach. Korzystając z pięknej pogody, wolnego dnia oraz nadających się do wypieków owoców prosto z własnego minisadu, dziewczyna w planach miała upieczenie co najmniej dwóch ciast, przygotowanie kompotu, a także niemożliwie słodkiej nalewki - takie uwielbiała najbardziej. Plan póki co udało jej się zrealizować w połowie, a i nie było sensu pozostawić wypieku na pastwę okrutnego czasu, więc gość był idealnym pomysłem. Przygotowała wszystko na stoliku znajdującym się na zewnątrz domu, wśród przyjemnie pachnącej roślinności oraz osłoniętym materiałowym daszkiem przed nachalnym słońcem. Jeszcze tylko przyniosła zeszłoroczną nalewkę oraz lemoniadę, do której ostatnimi czasy miała słabość i gotowe. Pozostało tylko czekać na Allerię. |
| | Re: Ogród z gankiem Pon 28 Mar - 21:59 | |
| Kiedy otrzymała esemes, zajmowała się popołudniowym dokarmianiem swojego ptactwa. Siedziała wraz z nimi w klatce i nie mogła w spokoju wypełnić koryta ziarnem, bo ptactwo chciało wejść do worka! No i weszło - musiała potem wkoło domu gonić za jednym z okazów, ale w końcu dał się przekonać... znaczy, przekupić. Odpisała swojej najukochańszej przyjaciółce po kilku minutach, przebrała się w pośpiechu w bardziej wyjściowe ubranie względem roboczego i, zamknąwszy dom, skierowała się do sąsiadki obok. Powinna pomyśleć o furtce w płocie, ale właściwie... myślała o tym nie raz i zawsze gdy nad tym rozmyślała, dochodziła do wniosku, że zbyt często by się odwiedzały. Ale w przeszłości taka istniała, a teraz zarosła winogronem. Tak szeroko i gęsto porastał on ogrodzenie, ze już nie znać jej, a także i zapomniała w którym miejscu się znajdowała. Może już jej nie było, a może nawet wcale jej nie było? Korzystając z dobrodziejstw pogody, mogła radować się przyjemnym słońcem, aż nazbyt piekącym. Żałowała nie wzięcia kapelusza dopóki nie ujrzała ulokowanego w cieniu stolika. A na nim beztrosko leżały WYPIEKI. Pośpieszyła, wpadając z rozpędu na Marysię, obejmując ją tak, jakby mogła przez nią bez trudu przeniknąć. - Przecież to pachnie genialnie! Jeśli któraś z jej znajomych zaprasza ją na ciasto, to tak jakby zwołać armię dzieciaków - prędko przypędzi, od razu nałoży trzy kawałki, a po ich skonsumowaniu pomyśli o kolejnych. A o figurę pomartwi się, jak zawsze, wieczorem, przed lustrem. Teraz nie miała zmartwień teraz tak jak i radości, sięgała ręką po jeden z kawałków pyszności, wciąż nie pozwalając Marysi na oddalenie się, a jedynie przekręcając się koło niej. Pierwszy kęs, drugi kęs... Och, gdyby to nie była tylko przyjaciółka, zamiast trzeci raz ciasto, co inne by przygryzła. - Nie uwierzysz, jaką wczoraj szminkę kupiłam! Powinnaś ją wypróbować, ale lepiej nie przymnie. Chwyciła ją za dłoń i skierowała do stolika. Sama się rozgościła, jak zawsze, nierzadko bardziej niż może nawet wypada. Klapnęła na krzesełku i spojrzała na oba napoje. - Musisz dawać mi taki trudny wybór? Zanim się zdecyduję, to zapcham się ciastem! Tak, tak, przemyślałaś dobrze to, abym wszystkiego ci nie zjadła. Dlaczego Lerka nie piecze ciasta? Raz, nie potrafi tak dobrze, a dwa, zabrakłoby jej masy. |
| | Re: Ogród z gankiem Pią 15 Kwi - 11:56 | |
| Miała kilka dobrych minut, nim Alleria zawita w jej skromne progi, toteż zdążyła nie tylko upewnić się, że wszystko ma przygotowane, ale i szybciutko przebrać w coś bardziej odpowiedniego dla przyjęcia - bądź co bądź - gościa! Pomijała oczywiście fakt, że tym, co obecnie na sobie nosiła był stary, wyciągnięty podkoszulek w wielu miejscach malowniczo przyozdobiony zaschniętym już ciastem połączonym z kilkoma owocowymi plamami. Może i znały się długo, w niejednym stanie widziały, ale... Marianne zwyczajnie chciała wyglądać ładnie! Chociażby dla samej siebie. Toteż w biegu zrzuciła z siebie brudną koszulkę, która wylądowała w okolicach wiklinowego fotela w jej sypialni, miast na nim, a następnie sięgnęła z szafy jedną z bardziej zwiewnych, ale i urokliwych sukienek, które na babską posiadówkę idealnie się nadawały, do tego płaskie, wygodne sandały, które choć odrobinę miały pasować kolorystycznie i słysząc charakterystyczne skrzypnięcie towarzyszące otwieraniu jej furtki, popędziła niczym na skrzydłach na zewnątrz, gdzie zaatakowała ją przyjaciółka. - Tak, ja też się cieszę, że cię widzę. - Zaśmiała się dziewczęco również obejmując ją na przywitanie i zarazem ciesząc się, że jej praca, której oddawała się od poranka, począwszy od zbierania składników z własnej plantacji, kończąc na wyłożeniu wciąż parujących smakołyków na stół, została doceniona. Doskonale wiedziała, który łasuch zrobi to najlepiej. - Och, spokojnie, nikt ci tego nie zje! Siadaj, bo jeszcze mi się tu zakrztusisz, a udzielanie pierwszej pomocy to chyba ostatnie, na co mam teraz ochotę.Na całe szczęście chwilę później wylądowały na krzesełkach, choć bijąca po oczach energia nie przestawała rozpierać Allerii. Marianne za to spokojnie sięgnęła po kawałek ukrojonego ciasta, nałożyła na niewielki talerzyk i dopiero po skosztowaniu pierwszego kęsa zabrała głos. - Szminkę? Myślałam, że chętniej poplotkujesz o facetach niż kosmetykach, ale widzę, że... mmmmm. - Jej kubki smakowe doznały objawienia. Nie, żeby wpadała w samouwielbienie, jeśli o pieczenie chodzi! Zaraz potem sięgnęła ręką do włosów przyjaciółki, z których to wyciągnęła zapodziane jedno pióro. - Że tylko to ptactwo ci w głowie.Pióro... No właśnie. Nie wiedzieć czemu, nagle skamieniała, wpadła w jakiś marazm, myślami krążąc tylko i wyłącznie wokół trzymanego w dłoni przedmiotu. Dawno, a może właściwie nigdy się tak nie czuła. A była teraz przekonana, że trzyma coś, co usilnie było szukane. Ale... Nie, gdzie? Zwykłe pióro? Dlaczego zamknęła je w dłoni, chcąc nagle przed wszystkim ochronić? Coś musiało jej się pomieszać w głowie od tego upału, za dużo wdychania nalewkowych oparów, tak, z całą pewnością! Na co komu pióro dostępne niemalże na każdym kroku? Niedorzeczność, Marysiu. - Hm? - Wróciła do rzeczywistości, co wyraźnie było widać w lekkim rozkojarzeniu. - I tak czuję, że mnie tego pozbawisz. Jeśli nie dziś, to zajrzysz jutro. - Otworzyła butelkę czerwonej nalewki, która barwę zawdzięczała smakowitemu połączeniu truskawek i poziomek. Nalała i psiapsi i sobie do niewielkich szklaneczek, po czym upiła kilka łyków znów się rozkoszując. - Słyszałaś, niebawem ma się odbyć festiwal wiosny. Wybierasz się? Bo ja, hm, nie jestem pewna czy mam ochotę, chociaż... Wizja możliwości przyzwoitego potańczenia wydaje się naprawdę kusząca! - Twarz od razu jej się rozpromieniła. Miała nadzieję, że jeśli już zdecyduje się wybrać, to i znajdzie się tam partner godny jej umiejętności; obcy, o co w tym mieście często było trudno, wysoki dżentelmen! Zupełnie jak... Jak kiedy? |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |