Marianne Sro 24 Lut - 20:46 | |
| Marianne (ft. Emma Watson) Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana księżniczką Marianne, której przygody spisano w księdze Dziwna magia. Zamieszkiwała Neverland, gdzie była wróżką.
| wild thing, you make my heart sing Dzięki temu, co przeżyła, jej wnętrze się zmieniło. Na lepsze, wedle jej opinii. Nie była już łatwowierną, słabą, ślepo zakochaną dziewczyną. Wydoroślała. Ha! Przepoczwarzyła się. Otworzyła na świat piękne, motyle skrzydła, tym jaśniej lśniące, im pewniejsza siebie była. Oczywiście nic nie przychodzi łatwo, księżniczka otrzymała adekwatny ból na swoje barki, choć skutecznie maskowała i uciszała to pod osłoną ciągłych treningów oraz nieprzychylnych komentarzy nawiązujących do miłości. Jak to się mówi – cierpienie uszlachetnia. Teraz mógł pozazdrościć jej niejeden diament. Musiała wziąć się w garść nie tylko dla samej siebie, nie lubiąc martwić innych i przysparzać im kłopotów, musiała być wzorem dla infantylnej siostry oraz odpowiednią następczynią tronu w oczach całego królestwa. Dla niewielkiej wróżki, ziemie pod władzą ojca były imponujące, dla człowieka zaś… Zwykła łąka nie budziła zachwytu. Ale Marianne zwykła nie była! I nie chciała być. Dla swoich najbliższych gotowa poświęcić wszystko, co posiada, włącznie z najcenniejszym darem – życiem. Nie zniosłaby spokojnie ani jednego dnia z przeświadczeniem, że było coś, co zrobić mogła, a czego jednak nie uczyniła. Przez tę cechę może się niekiedy wydać nadopiekuńcza, ale wszystko to w dobrej wierze, przemyślane trzy razy i rozważone. Nie podejmuje pochopnych decyzji, choć część z nich może wydać się ryzykowna. Po otrzymaniu od losu drugiej szansy, nie zamierza jej zaprzepaścić. Teraz dopiero poczuła, że kocha, jednocześnie sama będąc kochaną, a miłość ta różni się od rodzicielskiej, czy siostrzanej. Bog stał się ważną częścią jej życia, nawet jeśli początkowo mało efektywnie się przed tym broniła. Nie zaćmiło to jednak jej umysłu, wciąż twardo stąpała po ziemi. Mimo to, poprzysięgła sobie, że trzeciej szansy nikomu nie da. Jeśli i ten mężczyzna złamie jej serce… Ran nie będzie można już zalepić. Boi się w pełni otworzyć przed obcymi, bywa ostrożna, nawet jeśli bez skrępowania, niesamowicie radosna prowadzi rozmowy. Powoli wraca do niej dawne „ja”, w zaskakująco smaczny sposób łącząc się z obecnym. W związku z tym pewna i rozmarzona we właściwych momentach. Umie dobyć broni, ale również z gracją wykonać pierwszy taniec na balu. Twarda wobec wszelkiego zła oraz delikatna, rozpływająca się w ramionach ukochanego. Choć z tym złem, to inna historia… |
Gdy serce Boga i wszystkich służących mu stworzeń owiała odrobina miłości, bajka nabrała nowego sensu. Dopiero po opadnięciu pierwszych emocji, Marianne dostrzegła i pojęła, jak wielką moc ma prawdziwe uczucie, które jest w stanie złamać nawet silny eliksir Sugar Plum. Skłócone królestwa mogły żyć ze sobą w zgodzie, nie bacząc na dawne zatargi. Więc skoro… Skoro im się udało, czemu miałoby to nie zadziałać na całą resztę? Czy mało się słyszało o wrogości wymierzonej przeciw sobie? Oczywiście wróżki nieszczególnie się tym przejmowały; były drobne, żyły w swoim niewielkim świecie we wzajemnej harmonii, również z naturą. Ale Marianne przecież była inna, tak? Pomyślała o reszcie. Zrozumiała, że na świecie nie ma podziałów, nie ma dobra i zła. W głębi duszy każdy jest dobry, lecz struty, zraniony i wewnętrznie zbolały. Gdyby nie spotkała ich krzywda, piętno na duszy by się nie odcisnęło, a ich życie wyglądałoby inaczej. Jeśli istniał jakiś sposób, by to zmienić? Sprawić, że pamięć o cierpieniu odejdzie, serce oczyści się z całej niegodziwości, a świat zacznie trwać w takiej sielance, jaka panowała w dwóch pogodzonych królestwach? Chciała spróbować, bo chyba nie tylko ona jedna to widziała. A nawet jeśli, sojusznicy się znajdą, prędzej czy później. Czyż nie tak wypadało postępować księżniczce? Tylko… Co powie ojciec? Siostra?... Bog? Jednej nocy nie przespała, krzątała się nerwowo od okna do łóżka. Sterta papierowych kulek rosła porozrzucana po podłodze. Cichutko zapukała do drzwi, weszła niespostrzeżenie do pokoju siostry budząc ją. - Dawn… Dawn. Weź ten list, proszę. Przeczytaj i spróbuj mnie zrozumieć. Wytłumacz IM rano. Ja naprawdę czuję, że to właściwa droga. I wrócę niebawem, obiecuję siostrzyczko, nie martwcie się. Bardzo ciebie… was kocham, pamiętaj.List miał wszystko wyjaśnić, czy to zrobił – nie wiedziała. Ale kto powiedział, że jeśli któreś z nich stanęłoby Marianne na drodze i oznajmiło, że wyruszy razem z nią, nie zabrałaby go? Miłość jest naprawdę dziwną magią. Nie należy z nią igrać, nie należy się nią bawić. Lecz jeśli masz kogoś, kogo szczerze kochasz, nie zaprzepaść tego. Los nie daje drugiej takiej samej możliwości. Pamiętaj i dbaj o nią, jak o najcenniejszy kwiat. Kwiat miłości. Pierwiosnek. |
|
Re: Marianne Czw 25 Lut - 20:37 | |
| Kocham Twoje postacie i wgl wszystko! Twój styl pisania! Mogłabym Cię czytać naprawdę godzinami. Super kreujesz postacie i Marianne jest równie super wykreowana! Jest dokładnie taka jaką ją sobie wyobrażam! Ma super misję, mam nadzieję, że jej się uda! Z Elsą może spróbować, chociaż to będzie ciężki orzech do zgryzienia. Powodzenia! |
|