| Domki na drzewach Sherwood | Domki na drzewach Sherwood Czw 28 Sty - 0:37 | |
| Dawna siedziba Wesołej Kompanii |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Czw 28 Sty - 16:35 | |
| Dawna siedziba Wesołej Kompanii... dobre sobie! Bo przecież gdyby była dawna, to drużyna nie krzątałaby się właśnie po zawieszonych w powietrzu mostach, a ja nie zatwierdzałabym planów kolejnego skoku. Nieprawda? To, że postanowiłeś od nas odejść, Robinie, zamieszkałeś ze swą cną niewiastą w wielkiej posiadłości nad brzegiem jeziora i zacząłeś udawać prawego obywatela, nie znaczy jeszcze, że wszyscy mamy ochotę porzucić ten styl życia i przejść na stronę prawa. Zwłaszcza, że dzięki Twoim wpływom u nowego szeryfa, mamy je teraz po swojej stronie. Wesoła Kompania została rozwiązana jedynie formalnie, dziś ma nowego przywódcę - mnie. Wiem co zaraz powiesz, że w tym stanie nie powinnam się przemęczać, skakać po drzewach, a już z całą pewnością nie napadać na przejezdnych, ale co mam poradzić na to, że ciężko mi usiedzieć w miejscu? Spokojna matrona, siedząca w zaciszu zamku i czekająca na rozwiązanie bez żadnych szaleństw i porywów - tego chciałbyś ode mnie Ty, tego też chciałby mój mąż, z którym od tygodni bezskutecznie usiłuję się skontaktować. Bo przecież powinien wiedzieć, że zostanie ojcem. Tak mi się przynajmniej wydaje. No dobrze, skończmy już z tym pouczaniem, bo wszyscy doskonale wiemy, że utrzymanie mnie pod jakimś wydumanym kloszem zupełnie mija się z celem. Nie uspokoję się, nie przestanę i nie usiedzę na miejscu - wszystko jasne? Dbam o siebie i dziecko, to wam wszystkim powinno do szczęścia wystarczyć, zwłaszcza, że jeszcze nic o dziecku nie wiecie. A mnie nie śpieszy się, by to zmieniać. Nie spodziewam się, że pojawisz się tu - w końcu, dlaczego miałbyś? Siedzisz teraz jak pan na zamku i w nosie masz, co dzieje się z nami. Dlatego też gdy zeskakuję na dół i w oddali dostrzegam Twoją sylwetkę, marszczę nos. - Robin? - przywołuję Cię Twoim imieniem i zmniejszam dzielący nas dystans. I nim zdołasz się zorientować, już zarzucę Ci ramiona na szyję i zamknę w mocnym uścisku. Bo tęskniłam za Tobą, przyjacielu. - Co Ty tu robisz? - mówię już o wiele ciszej, wciąż przyciskając Cię do siebie. |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Czw 28 Sty - 22:11 | |
| Naturalnie, jak przystało na człowieka lekko nawróconego nie potrafiłem wyrzucić nawet na chwilę myśli związanych z dawną kompanią. Oczywiście wszelakie przeszkody i niewygody starałem sie zetrzeć, żeby tylko moi przyjaciele mieli łatwiejsze życie, które sobie wybrali. Nie było to naginanie prawa na tyle mocne, bym w jakikolwiek sposób czuł, że zbrukałem swoją jedyną powinność jaką są zasady. Niestety, prawi ludzie mają swoje dziwne zasady i ja również stał się jedną z takich postaci. Oczywiście miałem i wciąż miewam swoje słabsze dni, bo przecież wiadomo, że ludzie nie są idealni. Pokusa czasem jest większa niż rozum i zgodne postępowanie. Wiele myśląc o swoich Sherwoodzkich przyjaciołach, których tylko garstka została wraz z nową przywódczynią, postanowiłem ich odwiedzić. Ubrany w lekki strój wyszedłem z dworu, starając się nie przyciągnąć tłumu i gwaru, w którym żyję z dnia na dzień. To było i jest męczące, ale przecież sam Król nadał mi tyle ziemi, którą muszę spożytkować należycie i tak też robię, a przynajmniej tak mi się wydaje. Dawne lata rabieży we wspomnieniach wydawałyby się być bardzo odległe, jednak ubrany w lekki strój niemal zawsze przypominam sobie jak to jest czuć się wolnym od obowiązków. Poplątane myśli zawsze sprawiają, że droga i czas są nie ważne, dlatego nagłe pojawienie się w jednym z lasów, w których żyłem, nie było czymś fascynującym, w końcu znam ten las jak własny wąs! Nóż schowany przy pasie wydaje się być niczym w porównaniu do łuku, który został w gablocie w jednym z pokoi. Choć groźny i spostrzegawczy wzrok, wyćwiczony do perfekcji na naciągaczach z dworu, może być nawet lepszą bronią. Nie raz już miałem ochotę po prostu dać komuś nauczkę, jednak powstrzymywałem się. Wszystko dzięki mojej wspaniałej narzeczonej, która naprawdę wiedziała jak należy się zachować w niektórych sytuacjach. Jednakże moje gloryfikacyjne myśli zostały przerwane przez znajomy głos. Idąc wśród drzew, zauważyłem tak dobrze znaną sobie czuprynę rudych włosów i w momencie kiedy przysłoniły mi pole widzenia, nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu. - Cześć Ariel - mruknąłem jej w ucho, zatapiając twarz w tych niesamowitych lokach, oczywiście okręcając się z nią wokół własnej osi. - Stęskniłem się. - stwierdziłem ciepło, również praktycznie szepcząc. Tyle czasu minęło, a bycie blisko tej małej łobuzic wydaje się być czymś tak naturalnym jak oddychanie świeżym powietrzem, czego najwyraźniej nie robiłem dawno. Dopiero teraz, będąc w pobliżu garstki bliskich znajomych uświadamiam sobie, że naprawdę mi ich brakuje, choć nie raz proponowałem żeby wraz ze mną przyszli na dwór. Rozumiem to, nawet szanuję, tylko tak cholernie mi ich brak. – Urosłaś, Ty mały urwisie! – zaśmiałem się, wciąż trzymając rudowłosą blisko siebie, naprawdę gdybym mógł to schowałbym ją do kieszeni i trzymał zawsze przy sobie. Chociaż nie brzmi to jakoś wielce romantycznie, ale czy trzeba być romantycznym w stosunku do przyjaciela? Szczególnie złodziejaszkowatego przyjaciela i kompana! |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Pią 29 Sty - 0:38 | |
| Lekkie stroje mają to do siebie, że uwalniają umysł. No proszę, przyznaj mi rację. Bo czy w tych odświętnych i drogich ubraniach nie czujesz się trochę jak w klatce? Całe życie spędziłam wolna, Robinie. Wolna od ubrań, halek i gorsetów, otoczona morską tonią. Muszle i nic więcej, choć Twoją wyobraźnię rozhulałoby to do granic możliwości, tam skąd pochodzę nie jest to niczym zdrożnym. A potem wepchnięto mnie w te wszystkie drogie suknie, włosy upięli w kok i ścisnęli tak mocno, że zaczynałam się dusić. Ale to wszystko nic, w końcu zawsze pragnęłam żyć w świecie ludzi, być jedną z nich i poznawać wszystko. W dodatku, zostałam żoną mojego Eryka, który całe dnie mógłby nosić mnie na rękach i tłumaczyć, jak działa koło. To proza życia nas zabiła. Zamek poznałam aż nazbyt dobrze, bo nie miałam dokąd się udać. Suknie uwierały coraz mocniej, sprawiając, że coraz częściej zdejmowałam naszyjnik od ojca i znikałam w odmętach fal. A mój mąż miał dla mnie coraz mniej czasu. Przez to wszystko chcę powiedzieć, że doskonale Cię rozumiem, mój najdroższy przyjacielu. I chcę udzielić Ci rady, którą boleśnie odczułam na własnej skórze - możesz wyrzec się wszystkiego, ale nie samego siebie. - A kto Ci kazał od nas odchodzić hm? - śmieję i wtulam w Ciebie, bo choć nie powiem tego wprost, i mnie Cię brakowało. Wolałabym, żebyś nadal był z nami tu, gdzie należy Twoje serce i dusza, a nie udawał wielkiego pana i wiernego męża tam na zamku. Bo przecież oboje doskonale wiemy, że nie jesteś ani jednym, ani drugim. Nie licz na mnie, wiesz że poszłabym za Tobą na koniec świata, ale tam nie pójdę. Dopiero co uciekłam z jednego królestwa, ciasnych sukni i przesadnej etykiety, nie chcę trafić do kolejnego. Potrzebuję wolności, Robinie. I ty też, nawet jeśli wciąż nie jesteś gotowy się do tego przyznać. - Chyba tylko wszerz - pokazuję mu język, bo choć teraz jedynie mnie udało się zauważyć powiększający się pod ubraniem brzuch, to długo nie uda mi się tego ukrywać. Widzę jednak uśmiech na Twojej twarzy i już wiem, że osiągnęłam swój cel - rozbawiłam Cię do rozpuku, bo przecież oboje dobrze wiemy, że przy Tobie wydaję się tak drobna, że z łatwością mógłbyś nosić mnie na rękach po całym hrabstwie. Ale nie myśl sobie, że ta jakże romantyczna chwila trwać będzie w nieskończoność. Bo już zgrabnie wydostaję się z Twoich objęć i okręcam się kilkakrotnie wokół własnej osi, brzęcząc Ci przed nosem sakiewką z pieniędzmi. Twoją sakiewką, Robinie. - Dziękuję, lordzie Hood, za ten niebywale szczodry datek! Dopilnuję, by trafił w ręce bardziej potrzebujących - chichoczę rozbawiona do granic możliwości i wciąż kręcąc się dookoła, oddalam się od Ciebie. Czy teraz spróbujesz mnie złapać? Nie powinieneś się złościć, w końcu zły to uczeń, który mistrza nie przewyższa! |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Pią 29 Sty - 10:49 | |
| Prawdą jest, że ubrania mają dość specyficzną rolę w całym tym bajkowym egzystowaniu, jednak wraz z nową rangą musiałem przywdziać inne stroje. Owszem zawsze czułem się lepiej kiedy tylko przywdziewałem coś lżejszego, jednak powinność i obowiązki jakie ciążyły na moich barkach były wystarczającym argumentem na zmianę odzienia. Naturalnie nikt nigdy nie dowie się, że może mi coś nie pasować w całym tym śmiesznym egzystowaniu, jednak to tylko moje fanaberie, prawda? Nie każdy robi jak Ariel, ucieka ze swojego świata, po to tylko, żeby poczuć się wyzwoloną, ale nie krytykuję Cię przyjaciółko, jesteś w takim wieku, że należy Ci się trochę takiego odpoczynku. Boję się tylko o Twoje zdrowie, bo wiem, że za dawnych czasów, czułaś się lepiej to widać. Szkoda tylko, że sprzeciwiasz się wszytkiemu przez swój młodzieńczy upór, ale chyba nie mogę Cię krytykować skoro sam również popełniałem te same błędy! Choć nie ważne co uznasz za słuszne, zawsze będziesz mieć we mnie oparcie, w końcu od tego są przyjaciele! Nie odpowiadam. Tak będzie lepiej, po prostu tak będzie lepiej. Żadne z nas nie chciałoby usłyszeć tej przykrej prawdy, dlatego po prostu napawam się Twoją obecnością i cieszę, po prostu cieszę się, że Cię widzę. Po pewnym czasie rozłąki nawet takie ckliwe słowa są czymś niesamowitym, ale kto powiedział, że ja nie jestem ckliwym i sentymentalnym człowiekiem? Czasem się nawet zastanawiam, czy nie pomylili mnie z inną postacią, bo ostatnimi czasy w ogóle nie przypominam tego Hooda, przed którym drżał nie jeden szeryf, a w szczególności ten z Nottingham. Ciekawe co się z nim stało... W każdym razie kiedy tylko słyszę Twój głos, automatycznie wracam z krainy własnych myśli i naturalnie śmieję się gdy słyszę o czym mówisz. Rzecz praktycznie absurdalna, ale zawsze śmieszna, kiedy kobieta potrafi z siebie żartować, szkoda, że moja narzeczkna tak nie potrafi! Na myśl o niej mój uśmiech wręcz zamiera na mojej twarzy. Czy ona jest szcześliwa? zachodzę sobie w głowie, starając się nie pokazać, że naprawdę przykro mi widzieć tą różnicę między swoimi przyjaciółmi, a wybranką, ale chyba tak ma być, prawda? Dopiero moment, w którym Ariel odebrała mi sakiewkę z pieniędzmi stał się na tyle wyrazisty, żebym mógł zapomnieć o tematach, które niebezpiecznie krążyły po mojej głowie. Naturalnie na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech i niebezpieczny błysk w oczach, wiadomo w końcu, że może i byłem dorosły wiekiem, ale w zaczepkach praktycznie zawsze byłem i jestem w wieku Ariel! W prawdzie byłem niezadowolony ze swojego braku uwagi, ale przecież czerwonowłosa nastolatka musiała uwierzyć w swoje siły, tym bardziej kiedy przewodziła garstką, która została w lesie. - Ty mała, czerwonowłosa psotnico! - z groźnym uśmiechem krzyknąłem za Tobą, naturalnie nie dając Ci for, w końcu sama się w to wpakowałaś, dlatego mój sprint wydaje się być odpowiednią reakcją. Niemal w ciągu kilku sekund pojawiam się u Twojego boku. - Chcesz się wpakować w kolejne kłopoty? - pytam praktycznie cały czas biegnąć, bo z pewnością zaczęłaś uciekać kiedy tylko zorientowałaś się, że Cię gonię. |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Sob 30 Sty - 0:09 | |
| Mój drogi, sprostujmy sobie to raz i na zawsze, że nie uciekłam ze swojego świata, tylko z zamku. Chciałam schować się gdzieś po drugiej stronie lądu, może upozorować jakieś niebezpieczeństwo, żeby przypomnieć mojemu mężowi co czuł jeszcze niedawno. Śmiej się do woli, ale doświadczenie nauczyło mnie, że takie uciekanie zawsze pozwala mi stawiać na swoim. Gdy tatuś mi czegoś zabraniał, nocą uciekałam z zamku. Gdy w przypływie gniewu zniszczył moją kolekcję i posąg Eryka, zrobiłam dokładnie to samo. Dostałam nogi? Dostałam. Dlaczego więc tym razem miało by być inaczej? Nie mogłam przecież przewidzieć, że wpadnę w portal przenoszący mnie do innego świata, a droga powrotna zostanie mi całkowicie odgrodzona. Tego nie planowałam, ale uwierz mi, że już od wielu tygodni zastanawiam się jak wrócić do domu. Tego prawdziwego, nie drzewie wśród Wesołej Kompanii. Może powinieneś odpowiedzieć na to pytanie, Robinie. Nie dla mnie, a dla siebie. Bo czy życie pana jest tym, czego naprawdę pragniesz? Czy ten uśmiech na Twoich ustach nie pojawił się na nich po raz pierwszy od wielu tygodni? Te lasy i domki ukryte w koronach drzew to część siebie, której wyrzekasz się dla większych wygód i bogactw. Po co Ci Marion, jeśli masz mnie? Po co służba, skoro masz drużynę, która skoczy za Tobą w ogień? - Sam mnie tego nauczyłeś, Robinie! - śmieję się do rozpuku, rzucając się do ucieczki i nawet nie oglądam się za siebie. To by mnie w końcu spowalniało, a i tak szanse nie działają na moją korzyść. Mam za to więcej sprytu od ciebie, bo gdy już masz mnie złapać, gwałtownie zatrzymuję się i zaczynam biec w przeciwnym kierunku, byś nie mógł mnie tak łatwo dopaść. - Kłopoty to moje drugie imię! - krzyczę do Ciebie, ale w tym samym momencie łapię zwisającą z drzewa linę i zwinnie podciągam się na wyższe kondygnacje, kończąc ten wyścig. Nie chcę ryzykować, że w afekcie powalisz mnie na ziemię, upadek w moim stanie mógłby skończyć się niezbyt dobrze. - Nie rozumiem o co to całe halo. To tylko dziwne kawałki metalu, dlaczego mają taką wartość? - dumam, wyjmując z Twojej sakiewki kilka monet i obracając je w dłoni. Choć jestem człowiekiem już od ponad roku, to ludzkie zwyczaje wydają mi się nadal niepojęte. A zwłaszcza przelicznik monetarny. Po co wam to wszystko, powiedz mi? Nie możecie żyć jak syreny, nie martwiąc się o takie drobiazgi? U nas nie ma takich problemów, nie ma biedy i głodu, dlaczego na lądzie nie może być tak samo? |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Wto 2 Lut - 0:45 | |
| Niestety prawdą jest, że nie każdy potrafi tak uciekać od swoich obowiązków, przykładem jestem ja. Może i nie jestem, czy też nie byłem górnolotnym złoczyńcą, ale moja Kompania zawsze wiedziała, że może na mnie polegać. To samo działo się teraz, kiedy część z nich podążyła za moją ścieżką i wybrała życie dostateczne, które od zawsze im się marzyło. Trzeba przyznać, że od czasu kiedy zabrakło mnie w pozostałej grupce, starałem się wypełniać nowe obowiązki, które spoczęły na moich barkach i nie uciekałem. Potrafiłem postawić czoła wyzwaniu, tylko czerwonowłosa, tak bliska mi osoba jeszcze niedorosła do brania jakiejkolwiek odpowiedzialności na siebie, bo po co? Lepiej po prostu uciec jak królik, a nawet lepiej, jak syrena! W moim umyśle nigdy nie było żądzy na myśl o pieniądzach, w moim sercu nikt nie był dłużej niż Lady Marion, zaś w moich intencjach zawsze były szczytne cele, których dziewczynka w Twoim wieku nie potrafi pojąć. Na szczęście przyszło nam żyć w czasach, w których większość mężczyzn myśli kilka kroków na przód, albo jestem jakimś dziwnym wyjątkiem. Chociaż pewnie Twój przyszły mąż z pewnością będzie godzien Twojej uwagi, jeśli nie, to z pewnością się z nim policzę! - Oczywiście, że tak. - stwierdziłem bez większego entuzjazmu, przecież wiem, że to moja, cholerna wina. Ściągnąłem na Ciebie tyle niebezpieczeństw, a byłaś taka młoda! Nie żebym w Twoim wieku nie robił rzeczy znacznie gorszych, ale w końcu jesteś młodą kobietą, a to się liczy! - Czego ja Ciebie nauczyłem... - jęknąłem przeciągle. Naprawdę czasem zastanawiałem się, czy zbyt długo już nie jesteś w Kompanii, żeby tak się zachowywać, ale będąc w niej też czułem się troszeczkę bezkarny. Nawet bardziej niż troszeczkę, ale trzeba przyznać, że robiłem to w dobrej wierze i naprawdę oddawałem biednym to co powinno być ich, w końcu wtedy był Szeryf,a teraz? Ariel jedynie się bawiła, a jako dobry przyjaciel, niegdyś kompan i przywódca nie potrafię się tak po prostu odwrócić. - Po prostu ludzie lubią to co się świeci, dlatego wielu z nich patrzy się w gwiazdy, bo to jedyne skarby, których nigdy nie dotkną. - stwierdziłem gładko spoglądając z dołu na dziewczynę. Zaraz nonszalancko oparłem się o drzewo i z ukosa obserwowałem co też czerwonowłosa dziewczyna robi. |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Czw 4 Lut - 18:27 | |
| Och, wypraszam sobie, ja mam tylko siedemnaście lat! To nie wiek, kiedy powinno się brać na swoje barki odpowiedzialność za cokolwiek. Całe życie byłam królewną i wszystko uchodziło mi na sucho, a jak awansowałam na królową... to zaczęło mnie przytłaczać. Zrozum, choć będzie Ci trudno - zawsze marzyłam o tym, żeby żyć wśród ludzi, a gdy wreszcie spełniło się moje marzenie, zamknięto mnie w zamku i kazano dobrze prezentować się u boku swojego małżonka. Nie takie życie dla nas planowałam. Mój przyszły mąż... wybacz, Robinie, ale chyba nie dałabym rady zachować powagi, gdybyś powiedział to na głos. I naprawdę nie wiedziałabym, jak Ci wytłumaczyć, że nie będę miała przyszłego męża. Bo już mam męża. Wiesz, były takie chwile, kiedy chciałam Ci o wszystkim opowiedzieć. O tym, jak przehandlowałam głos wiedźmie morskiej, by rozkochać w sobie mężczyznę, którego widziałam zaledwie raz w życiu, ryzykowałam dla niego wszystko, aż w końcu po tych trzech dniach zgodziłam się zostać jego żoną. Nie wiem, jak to działa w waszym świecie, ale mój tatuś nie był zachwycony. Och, czekaj. O tym też nie mogę Ci powiedzieć, chociaż wieść o tym, że tak naprawdę mam ogon nie byłaby aż tak straszna. - Wszystkiego, co najlepsze - chichoczę głośno. Nie miej wyrzutów sumienia, sama tego chciałam. Takie życie odpowiada mi o wiele bardziej, niż ta wystawna farsa w pałacu. Nie martw się, nie kradniemy dla siebie tylko kultywujemy Twoje tradycje. Mimo, że szeryf się już zmienił, to potrzebujących wciąż było całkiem sporo, a najwyraźniej nie ma innego sposobu, żeby zaprowadzić porządek. - Ale to nawet nie jest ładne. Kwiaty są ładne. Dlaczego nie można płacić kwiatami? - wy i wasze ludzkie zwyczaje, nigdy tego nie zrozumiem. - Ach, gwiazdy... pamiętam, jak zobaczyłam je po raz pierwszy... to znaczy, po raz pierwszy jak pamiętam - zaczęłam się plątać, bo jak miałabym Ci wyjaśnić, że na dnie oceanu ich nie widać? Całe szczęście, zanim zdążyłam pogrążyć się jeszcze bardziej, napadły mnie kolejne poranne mdłości (które wcale nie są takie znowu poranne) i zniknęłam z głową gdzieś w krzakach. Ups, to chyba tyle jeśli chodzi o nasze romantyczne spotkanie! |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Nie 7 Lut - 0:02 | |
| Tak, masz rację, nie powinno się powierzać siedemnastolatce takich obowiązków, tym bardziej jeśli jest się taką krnąbrną nastolatką, bo chyba nie zaprzeczysz temu, że jesteś małym, czerwonowłosym buntownikiem. Jednak to ma w sobie jakiś urok, pewnie urok tego wieku, w którym ja zatrzymałem się, przynajmniej umysłowo kilka lat temu. Wiadomo, mężczyźni później dorastają i takie tam, ale kto w to tak naprawdę wierzy? Przecież w tych czasach to właśnie panowie musieli myśleć nad tym z czego wyżywić rodzinę, dlatego nic dziwnego, że w wieku Ariel przejmowałem obowiązki, które powinien dźwigać dojrzały i dorosły mężczyzna, wiadomo przeszłość każdego dopadnie, a tym bardziej jeśli jest szlachecka, Ariel powinna to wiedzieć najlepiej. Kiedyś nawet zastanawiałem się co tak naprawdę kryjesz, ale stwierdziłem, że to tylko i wyłącznie Twoja sprawa, choć naturalnie musiałaś w jakiś sposób wzbudzić moje zaufanie. Twoje wytłumaczenie związane z ucieczką od pewnego miejsca była wystarczającą, prosta, mało skomplikowana i dodatkowo ten wiek, zdecydowanie potrzebowałaś schronienia, którego Ci dałem, a teraz nawet nie byłem świadom jak mało Cię znam, ale najwyraźniej tego chciałaś... - Inaczej zapadłbym się pod Ziemię! - wykrzyknąłem rozradowany tym, że przynajmniej umiejętności, które tak szkoliłaś w jakimś stopniu były dla Ciebie wartościowe. W prawdzie jestem, byłem i będę świadom, że dzięki temu poradzisz sobie w świecie, bo w końcu uczył Cię najlepszy z najlepszych, przynajmniej swoim nieskromnym zdaniem śmiem tak stwierdzić, choć oczywiście takie zachowanie nie przystoi osobie, która ma spore włości, dlatego z pewnością tego bym nie powiedział na głos, już nie. Bardzo mało tematów, które wcześniej nie sprawiłyby mi kłopotu przechodząc przez gardło stały się nagle moją zmorą. Jakby w momencie kiedy moje zasady moralne się uległy sporym zmianą pewne tematy i pomysły odeszły w niepamięć, czy też zostały zablokowane przez te nowe. Tylko emocjonalne sytuacje sprawiały, że moja była osobowość wraca niczym bumerang tego śmiesznego zająca, o którym kiedyś coś słyszałem. Przez chwilę się nie odzywałem. Od początku ich znajomości zastanawiałem się co tak naprawdę oznaczają Twoje słowa, które były co najmniej dziwne. Pokrętne myśli, które reprezentujesz i poglądy, które były tak odmienne od moich sprawiały, że czerwonowłosa istota była tak intrygująca. Nie rozumiałem jej nie raz, w końcu nie byłem jakimś geniuszem, ale potrafiłem się poznać na ludziach i od początku wiedziałem, że dziewczyna potrzebuje odskoczni, dlatego jej to wszystko udostępniałem. - Z pewnością dlatego, że wtedy nie byłoby komu dawać tych kwiatów. - stwierdziłem z lekkim uśmiechem. Nie śmiałem się z niej, śmiałem się z tego w jaki sposób myślała, twórczość i kreatywność to chyba dwie główne cechy, które ją wyróżniają, oczywiście poza tym kolorem włosów! Dość długie spojrzenie, którym uraczyłem czerwonowłosą dziewczynę było wystarczającym potwierdzeniem tego, że czasem wydawała się być z innego świata i to w dosłownym tego słowa znaczeniu! - Tak... gwiazdy są piękne, ostatnio coraz słabiej je widać. - stwierdziłem na potwierdzenie, żeby nie uformowała się żadna grobowa cisza, która mimo to nastała w momencie kiedy Ariel wychyliła się w stronę krzaków. Niemal w podskokach byłem przy niej i ze zmarszczkami na czole złapałem za włosy, które niefortunnie mogłyby zostać obryzgane. Czekałem do końca, będąc gotowym na złapanie dziewczyny gdyby ta z braku siły zaczęła lecieć przed siebie, w prawdzie to i tak ją trzymałem niemal niewyczuwalnie za jedno biodro, cały czas asekurując czerwonowłosą. |
| | Re: Domki na drzewach Sherwood Pią 12 Lut - 23:44 | |
| Drogi przyjacielu, nigdy nie twierdziłam, że jestem dziewczęciem odpowiedzialnym i stworzonym do władania krajem. Ale czy mi się dziwisz? Jako siódma córka nie miałam zbyt wielkich perspektyw na objęcie tronu i nawet bycie ulubienicą ojca mi w tym nie pomagało. Zawsze mi pobłażano i uważano moje wybryki za urocze i nieszkodliwe, dlaczego więc miałabym się zmieniać teraz i tak nagle? Cóż, jeden powód jestem w stanie podać, ale chyba nie czuję się jeszcze gotowa by Ci o tym wszystkim powiedzieć. Chyba boję się, że nie zrozumiesz i zaczniesz osądzać. Potrzebowałam pomocy. I uwierz mi na słowo, że z niczego nie cieszę się bardziej, niż z tego, że trafiłam właśnie na Ciebie. Przygarnąłeś mnie do swojej drużny, nauczyłeś wszystkiego, co wiesz i traktowałeś jak jedną ze swoich. A ja co? Czym Ci się odwdzięczam? Nie wiń mnie proszę, wbrew pozorom ma to sporo sensu. Nie wiem jak tu trafiłam, nie wiem co ludzie sądzą tu u syrenach - musiałam skłamać. Jesteśmy przyjaciółmi, ale nie mam pewności jak zareagujesz na wieść o tym, że mam ogon. - Oj, lepiej tego nie rób, bo coś czuję, że to ja będę musiała Cię odkopywać - śmieję się i obejmuję Cię ramionami w pasie, przytulając się do Ciebie. Chociaż bez wątpliwości wolałam dawnego Robina, ten nowy też ujdzie, ale jedynie dlatego, że nosi ślady dawnego. Czasami tęsknię za wieczorami, które spędzaliśmy przed ogniskiem na rozmowach o wszystkim i niczym, nie mając żadnych zmartwień. Teraz przesiadujesz z narzeczoną przed kominkiem, a ja... wciąż tu tkwię. I nie zapowiada się na to, by cokolwiek miało się zmienić. Nie potrafię Ci wyjaśnić swojego sposobu myślenia, a przynajmniej nie bez wyjawiania Ci kim jestem i skąd pochodzę. Z resztą, co byś powiedział, gdybym wyjawiła Ci, że przez lata o świecie ponad powierzchnią wody opowiadała mi niezbyt rozgarnięta mewa? No właśnie. - Dlaczego? Uwielbiam kwiaty i wolałabym je zamiast kawałku zimnego metalu. Ooooo! Albo cotosie! One też są urocze, a ta dziwna pokręcona końcówka też jest z tego czegoś! - aż przyklaskuję w dłonie, zdając sobie sprawę, że właśnie rozwiązałam wszystkie problemy tego świata zamieniając pieniądze na korkociągi. - Zbliża się... jesień, prawda? - patrzę na Ciebie i czekam na oklaski, bo chyba użyłam właściwego słowa! Ale nie mam czasu się na tym skupiać, bo zbiera mi się na mdłości. I uwierz, że naprawdę wolałabym, żebyś tego nie widział. - Ojeżyku, to takie upokarzające - jęczę łapiąc się w pół za lekko wystający brzuch i siadam na drewnianych deskach, starając się opanować odruch wymiotny.
|
| | Re: Domki na drzewach Sherwood | |
| |
| | |
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |