| Smocza Wyspa | Smocza Wyspa Pią 15 Sty - 18:47 | |
| |
| | Re: Smocza Wyspa Nie 17 Sty - 16:05 | |
| /przed grą z Alką ( @Goldfish) Można by powiedzieć, że Królowa ma lekką paranoję na punkcie teorii spiskowych. Uważa, że każdy coś knuje przeciwko niej i zawsze jest niepewna swojej pozycji. W takich chwilach wkraczam ja z moją armią. Nie, żeby te karty cokolwiek potrafiły, to głównie sztuczny tłum, który raz na jakiś czas potrafi zrobić coś godnego żołnierza. Tym razem się jednak na coś przydali. Kiedy dotarliśmy do brzegu Wonderlandu zauważyłem złoty ogon niedaleko Smoczej Wyspy. Z kart powstała łódź, na której dotarliśmy na wyspę. Od jakiegoś czasu dochodziły wieści, że coś niepokojącego dzieje się w wodach Wonderlandu. Rybacy ginęli bez śladu, a mieszkańcom krainy brakowało ryb. Nie byłem zbyt zadowolony z faktu, że to ja musiałem iść się tym zająć, ale nie było niczego innego do robienia na dworze, a obiecano mi worek złota. Stawiam stopę na wyspie i rozglądam się. Karty otrząsają się za mną z wody, a ja kładę dłoń na rękojeści miecza i przechadzam się po plaży. Krzyczę, starając się wybawić tajemniczego osobnika z ukrycia. |
| | Re: Smocza Wyspa Nie 17 Sty - 16:28 | |
| /Jakiś czas po grze z Rumplem Pomyślałby kto, że on: Złota Rybka, będzie zawierać umowę o poszukiwaniach złotego pióra z samym Dark One! Jak widać, gra toczyła się o wysoką stawkę, więc Złoty Jeszcze intensywniej zaczął przeszukiwać wody i wybrzeża, zaczynając oczywiście od Archipelagu, na którym wciąż się znajdował. W międzyczasie oczywiście spędzał też trochę czasu na męczeniu okolicznych rybaków, odcinając im dostęp do świeżutkich ryb, część z ludzi rybka zmuszał swoimi czarami do służby mu w poszukiwaniu pióra. Oczywiście tych, co mniej inteligentnych, by nie było ryzyka, że jak jakiś wieśniak znajdzie ten długopis, to użyje go przeciwko niemu. Nie, nie, Goldfish wypadł z wprawy w czarnej magii i mógł tylko grozić utopieniem i innymi takimi prostym ludziom. Oczywiście kilka ciał się znajdowało na plażach po jakimś czasie, ale cóż... #VilliansRulesPływał sobie w każdym razie po okolicznych wodach, szukając pióra i rujnując życie wieśniaków, gdy jakaś karciana łajba zaczęła go śledzić. Szlag! Rybka popłynął więc na Smoczą Wyspę (na której o tej porze roku za dużo smoków nie było... właściwie to wcale, bo pizgało za bardzo) i uważnie obserwował z wody jak jakiś człowiek i karty przybijają do plaży, po czym... oh... naprawdę mnie szukałeś? Dość leniwie Rybka podpłynął na mieliznę, gdzie dopiero objął swoje ciało złotorudym dymem zmieniającym go w człowieka. Ubrany był oczywiście standardowo w sarong, bo to było najwygodniejsze. - Czemu się drzesz człowieku - odpowiedział głośno Goldfish, który widząc, że „armia” i generał są uzbrojeni, jest oczywiście gotowy rzucić jakieś nieprzyjemne zaklęcie i zmyć ich jakąś falą czy po prostu wrzucić do oceanu. Przezorny zawsze ubezpieczony! |
| | Re: Smocza Wyspa Nie 17 Sty - 19:10 | |
| Po drodze na Smoczą Wyspę nie rozmyślałem za bardzo z kim będę musiał się spotkać, ale na pewno nie oczekiwałem, że będzie to mężczyzna w sarongu. Unoszę dyskretnie brwi, starając się nie uśmiechnąć. On odpowiada za te wszystkie ciała? Mam ochotę prychnąć, ale przypominam sobie, że powinienem zachować czujność i nie oceniać przeciwnika po wyglądzie. Sam nie wyglądam przecież na zbyt silnego, a magia, której używam mogłaby go prawdopodobnie powalić na kolana w sekundę. - Dobra akustyka? - odpowiadam po chwili, unosząc lekko głowę, mierząc go wzrokiem. Zastanawiam się jaki jest najlepszy sposób, żeby z nim coś ustalić. Nie wygląda na kogoś, kto specjalnie lubi mieć gości. Na pewno wie dlaczego tu jestem, musi wiedzieć. Pewnie nie ma zamiaru przestać. Iść z nim na układ czy pojmać? Królowa na pewno wołałaby już, żeby go ściąć, ale ja zawsze uważałem, że nie można podejmować takich decyzji aż tak spontanicznie. - Walet Kier - przedstawiam się, ale nie wyciągam dłoni. Czuję, że i tak by jej nie uściskał. - Ty? |
| | Re: Smocza Wyspa Nie 17 Sty - 19:38 | |
| Oh, dla Rybki było to oczywiste, że prędzej czy później ktoś zwróci uwagę na jego niegodziwe uczynki i topienie rybaków. Zabawę z rybami oczywiście. W sumie nawet nie chciał wkurzyć królowej, czy kto ta inny sobie siedzi na tronie (kogo to obchodzi?), a dosłownie uprzykrzyć życie rybaków. Już raz mu się narazili, więc czemu miałby im znów życia nie uprzykrzyć? W każdym razie pojawił się tutaj młody blondasek, na oko dwudziestoparoletni. Słodko. Fish oczywiście nie zamierzał kogokolwiek dyskryminować pod względem umiejętności po prostu patrząc nań. Sam wyglądał na dość niewinnego syrena, a wszyscy wiedzą, że był bardzo mrocznym przedstawicielem tego gatunku. - Powiedzmy, że Ci wierzę - odparł leniwie, wiedząc iż ten tu po prostu krzyczał. Kłótnie są mało istotne. I wręcz niepotrzebne, zwłaszcza w tych czasach. Zresztą łaską już de facto było, że Fish się pojawił, bo bez odpowiedniego sprzętu praktycznie niemożliwe jest pochwycenie syreny. A tak się składa, że obecnie jedynym właścicielem sprzętu zdolnym pochwycić syrenę był właśnie Goldfish. I raczej by nie uściskał mu dłoni. To by oznaczało, że musi się do niego zbliżyć, a takie coś byłoby nierozsądne. Goldfish stał w wodzie, Walet na plaży. Nikt nikomu nie ufał. Zresztą czego się można spodziewać po badassach ich pokroju? No chyba nie zacząć naglę tańczyć w kółeczku, śpiewając o przyjaźni i takie tam. - Złota Rybka - odparł beznamiętnie - czego ode mnie chcesz? Rybka gotowy był w każdej chwili po prostu odwrócić się i odpłynąć z tego miejsca. Ten tu facet nie wywołuje dobrego pierwszego wrażenia. |
| | Re: Smocza Wyspa Pon 18 Sty - 20:06 | |
| Złota rybka odpowiada za te wszystkie ciała? Hm, zdecydowanie nie tego się spodziewałem. Spoglądam w dół na swoje buty i kopię piasek, po czym zaczynam trochę krążyć po plaży z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Zatrzymuję się, podszedłszy bliżej. Dłonie cały czas mam daleko od swojego miecza, co, mam nadzieję, sprawi, że zaufa mi trochę bardziej. - Słyszałem, że to ty odpowiadasz za śmierci rybaków - zaczynam w końcu spokojnym głosem. - Ilu ich zabiłeś? Kilku? Kilkunastu? - kontynuuję, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Ręce mam na widoku, moja postawa jest otwarta, jestem w idealnej odległości. Podobno to kilka rzeczy, od których zależy to, czy ufa się swojemu rozmówcy. - Chciałem się dowiedzieć dlaczego to robisz. Czy jesteś swoim własnym szefem, czy jest tam gdzieś pod wodą ktoś ważniejszy, potężniejszy? - wyjaśniam, mówiąc prawdę, co przychodzi mi z niezwykłą łatwością. Sam siebie zadziwiam, po tylu latach kłamstwa nadal potrafię mówić prawdę? Wow, brawo, Matt. |
| | Re: Smocza Wyspa Sro 20 Sty - 22:25 | |
| Zaufani w tym świecie jest rzeczą wielce niebezpieczną. Zwłaszcza dla osób obierających ścieżkę mroku. No sorry, ale Świat jest zdecydowanie zbyt mały na to, aby podbijać go na tyle różnych sposobów i do tego jeszcze się nim dzielić... ale jednak odpowiednie szczęśliwe zakończenie każdego zadowoli. - Mój drogi, połowy ciał z pewnością jeszcze nie odnaleźliście - Odparł spokojnie Rybka, patrząc Waletowi Kier prosto w twarz. Jeżeli chodzi o mowę ciała, to Rybka był całkiem wyluzowany. Przynajmniej na tyle jak bardzo można być wyluzowanym przy człowieku, który jest uzbrojony, a do tego ma własny oddział żołnierzy. Aby było mu wygodniej, to morski czarnoksiężnik stworzył za sobą kamień (oczywiście przy akompaniamencie złotorudego dymu), na którym usadowił swoje zacne cztery litery i dalej obserwował oponenta. - Zemsta, chęć odzyskania wpływów nad wodą, dobra zabawa... - zaczął wyliczać Rybka. W sumie nie miał potrzeby ukrywania motoru swoich działać: wszakże nie było to nigdy wielką tajemnicą, że Rybka chciał mieć zawsze więcej i lepiej. Zwłaszcza po okresie... powiedzmy, że zawieszenia działalności w sposób przymusowy - Z tego, co się orientuje to ocean, w tym świecie akurat, jeszcze nie posiada żadnego władcy więc... tak zdecydowanie pracuje sam. Oczywiście Rybka nie wspomni, że poszedł na układ z samym Dark One, jeżeli chodzi o poszukiwanie magicznego pióra. Ba! Nie ma żadnego powodu ani interesu w tym, by się dzielić tą informacją z obcą osobą! |
| | Re: Smocza Wyspa Sob 23 Sty - 16:38 | |
| - Może chciałbyś nam pomóc w poszukiwaniach? - proponuję z uprzejmym uśmiechem. Zdaję sobie sprawę z tego, że mnie prawdopodobnie wyśmieje, ale warto spróbować, prawda? - Jestem pewien, że królowa by ci to w jakiś sposób wynagrodziła - zapewniam go. Zanim wyruszyłem zapytałem o to, czy mogę mu coś obiecać w zamian za informacje i pomoc. Machnęła na mnie ręką. Ale ja wolę nie łamać obietnic i jeśli ona nie dotrzyma tych, które składam, ja to zrobię za nią. Może i jest to naiwną rzeczą do zrobienia, ale coś mi zostało od współpracy z tymi dobrymi. Coś z lekcji Oza zostało w mojej głowie i w sercu. Widząc to, jak Goldfish się rozsiada, unoszę lekko brwi i uśmiecham się półgębkiem. Niby ze znudzeniem macham dłonią i za mną z piasku powstaje coś na kształt tronu. Siadam na nim wygodnie i opieram głowę na dłoni, którą położyłem na oparciu. - Więc dążysz to tego, aby sam nim zostać - podsumowuję. Tak, na pewno władanie oceanem dookoła Wonderlandu byłoby moim goalem, gdybym był Złotą Rybką. - Chciałbym ci coś zaproponować - zaczynam powoli, zastanawiając się nad tym, co właściwie chcę powiedzieć. - Zemsta? Możesz ją dostać. Zabijaj tych, którzy wcześniej ci coś zrobili, ale innych zostaw w spokoju. Jeśli chodzi o radość, którą z tego czerpiesz - możemy oddawać ci osoby, które były zagrożeniem dla prawa, wymierzysz im karę, jaką będziesz tylko chciał. Jeśli chodzi o wpływy, oddasz rybakom niewielki kawałek brzegu i oceanu. Ludzie muszą się czymś żywić. Jeśli wejdą na twoją część, możesz zrobić z nimi co tylko będziesz chciał - kończę i patrze z nadzieją na Złotą Rybkę. - Oprócz tego, oczywiście, będziesz zawsze mógł liczyć na pomoc od Królowej, mnie i wszystkich jej poddanych. |
| | Re: Smocza Wyspa Nie 24 Sty - 21:24 | |
| Widząc, że ma do czynienia z innym czarodziejem uniósł troszkę wyżej brwi. Choć wciąż dość nieznacznie. W sumie czego tu się spodziewać po tym świecie, że niby magiczne zdolności będą czymś wyjątkowym? Bardzo śmieszne. Z drugiej strony kunszt wykonania tronu Waleta wskazuje na raczej nie nazbyt duże umiejętności w dziedzinie magii neutralnej... więc doskonalił się on bardziej w magii mrocznej, czy jasnej... Tak, jak się kot spodziewał Kot, to Rybka zdecydowanie wybuchnął śmiechem. Pozwolił sobie nawet tego nie skomentować, bo w końcu po co? Nawet nie wiedział, gdzie część ciał się już znajdowała. No w końcu prądy wodne i te sprawy... On oczywiście na tych zwyczajnych zajęciach nie uważał w syrenkowej szkole i jego pływologia skończyła się słabą tróją... szkoda, bo być może by im coś mógł pomóc. - Mój drogi, chyba za szybko wyciągasz wnioski - odparł Rybka, lekko mrużąc oczy i opierając podbródek o swoją dłoń. Patrzył wprost na niego - jeżeli bym chciał zdobyć władzę, to bym ją zdobył. Byłaby ona dla mnie tylko środkiem do osiągnięcia celu mogącego mnie usatysfakcjonować. Mogę machnąć ręką i będę mieć zamek. Mogę wyszeptać kilka zaklęć i każda istota żyjąca w wodach w Wonderlandzie będzie drżeć na myśl o władcy, którym bym się stał. Pragnę, żeby ci, którzy mi się narazili, doznali kary większej niż śmierć. Myślisz, że kto teraz się najbardziej obwinia o śmierć każdego rybaka, którego morze wyrzuciło na brzeg? Bawię się kotku, ale tylko przez chwilę, bo zaczyna mnie to nudzić. Jeżeli tak bardzo to wam przeszkadza to znajdę sobie inną rozrywkę, która nie narazi tak bardzo waszych żołądków - odparł z nieprzyjemnym uśmiechem. Po tym monologu wstał, a wyczarowany przed chwilą przez niego obiekt zniknął. - A praca kata mnie nie interesuje. Nie lubię mieć nad sobą zwierzchników - dodał, pochylając się w kierunku Waleta i zakładając ręce. Miał już zajęcie i zdawał sobie sprawę z tego, czym naprawdę musi się zająć. Inne umowy nie wchodziły chwilowo w grę. |
| | Re: Smocza Wyspa Pią 29 Sty - 17:59 | |
| Kiwam powoli głową, przygryzając policzek od środka. Nie spodziewałem się zbytnio innej odpowiedzi, ale jeśli zostało mi cokolwiek z nauki przez Oza, to było to dawanie innym szansy na pójście na kompromis. Jeśli to nie działało, robiłem to, co uważałem za właściwe, a jesteśmy w Wonderlandzie, gdzie wszyscy są szaleni i często ich pojęcie sprawiedliwości jest dalekie od słownikowego wyjaśnienia. Trzymam głowę nisko jeszcze przez chwilę, obliczając swoje szanse i zastanawiając się nad opcjami, jakie posiadam. Ustalając co następnie zrobię, wstaję z uśmiechem, a piaskowa budowla, którą wyczarowałem, rozsypuje się za mną. Machnięciem dłoni buduję barierę dookoła Goldfisha, która sięga daleko pod wodę, uniemożliwiając mu ucieczkę lub zrobienie mi krzywdy. Podchodzę bliżej niego i cmokam ustami z niezadowoleniem. - Miałem nadzieję, że się zgodzisz. Bardzo by nam to pomogło, a przecież nie jest to zła umowa... - mówię z sztucznie rozczarowaną miną. Kopię piasek i patrzę jak odbija się od bariery. - Obawiam się, że nie pozostawiasz mi innego wyboru... - wzdycham i podszedłszy blisko jego niewidzialnej pułapki, wkładam w nią rękę i zwinnie jak kot wyszarpuję jego serce z jego piersi. Przyglądam mu się przez chwilę z uśmiechem, teatralnie podnosząc je w stronę słońca, żeby lepiej je zobaczyć. |
| | Re: Smocza Wyspa Nie 7 Lut - 16:24 | |
| Szaleństwo jest normą, głupota, geniuszem, a brak planu planem. Tak można było w sumie nazwać zasady panujące w tym świecie. Dla jednych to było przedziwne, dla innych normalne. ALE! Zawsze istniało wyjście. Rybka przestawił swoją ofertę kompromisu. Da spokój rybakom, ale dalej chce być niezależny. czy to nie jest coś uczciwego? Definicja słownikowa kompromisu to podobno wyjście, które nie zadowala żadnej ze stron, więc to by pasowało. Rybka obserwował cały czas uważnie kota ze stoickim spokojem. Wyraz twarzy nie zmienił się, gdy te podszedł do niego z wiadomym zamiarem. Głupota. Serio głupota. Nawet jak rybka nie jest mistrzem w dziedzinie czarnej magii, to jest mistrzem przemian, a to bardzo, ale to bardzo uniwersalna dziedzina magii. Największym błędem Waleta było pokuszenie się o wyrwania serca Złotej Rybki. A dlaczego? Bo do wyrwania serca trzeba się upewnić, że ofiara się tego nie spodziewa lub nie może się bronić. Rybka nie spełniał ani jednego z tych warunków. I co zrobił? Owszem, pozwolił mu "tryumfować" poprzez wyrwanie serca. Ale przekroczył choćby tylko swoją dłonią barierę, która nie pozwalała Rybce go skrzywdzić. I dokładnie w tym momencie Rybka rzucił zaklęcie przemiany bez żadnego ruchu. Zaklęcie mające opóźniony zapłon, ale skuteczne. A SKORO DRUGI USER NIE RZUCIŁ KOŚCIĄ, ABY ZOBACZYĆ JAK SIĘ UDA MAGICZNY ATAK NA RYBKĘ, TO KONTRUJE, TEŻ NIE RZUCAJĄC KOŚCIĄ I UZNAJE, ŻE WSZYSTKO WYSZŁO. Bo nie mogę robić z Rybki ofiary losu, którą wszyscy leją po ogonie, sorry, ale już Rumpel raz go skontrolował i tyle starczy. Mianowicie gdy Walet oglądał szkarłatno-czarne serce Rybki pod słońce pewnie zauważył, że nagle jego ręka zaczęła się zmieniać w koral. To taka skałą jakby co. Bezboleśnie, ale bardzo szybko Walet zmienił się w figurę, bez magii, która podtrzymywałaby barierę, w której Rybka był uwięziony. Mężczyzna wyciągnął własne serce z ręki posągu. W końcu jego własność! Przeszedł w głąb morza po powierzchni wody i z bezpiecznej odległości odczynił urok. Po czym krzyknął do Waleta: - Niech to będzie dla Ciebie ostrzeżenie przydupasie królowej, żeby nie mieszała się do spraw ludzi, którzy nie są jej poddanymi. Liczę, że zbyt szybko się nie spotkamy. Po tych słowach wskoczył do wody w stylu na szczupaka, w powietrzu otaczając się złotorudym dymem zmieniającym go w trytona i odpłynął.
zt. ps nie gniewaj się, ale Rybka nie może być ofiarą losu 3 pselpasiam, ale wiem że dostał wk***a i musiał sobie pójść :c |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |