Hunter postanowił nawiedzić gospodę. Nie był wielkim koneserem trunków, ale w takich podejrzanych miejscach jak to zwykle nie było trudno o rzucenie okiem na potencjalną klientelę, lub co bardziej prawdopodobne: ofiarę. Teraz jednak nie miał nikogo konkretnego na celowniku, może poza Wilkiem, więc chciał się jedynie napić. Wszedł do środka i niemal od razu skierował się w stronę baru. Pewnie zwróciłby na siebie uwagę osób wewnątrz gdyby nie fakt, że było tutaj sporo dymu z fajek czy papierosów i widoczność była ograniczona. Poza tym nie lubił robić przedstawienia. Usiadł na uboczu i zamówił szklankę whiskey, obserwując ze swojego miejsca całą salę. Część z tych ludzi znał, innych tylko z widzenia, ale chwilowo nikt podejrzany się tam nie kręcił. Wiedział jednak że taki stan rzeczy może nie trwać długo, więc pijąc trunek który zaserwował mu barman, drobiazgowo ale i wyjątkowo dyskretnie (nie był idiotą) przyglądał się temu, co się dzieje. Odczekał nim wzrok przyzwyczai się mu do wątłego światła.