| Chatka Jasia i Małgosi | Chatka Jasia i Małgosi Nie 10 Sty - 11:38 | |
| |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Czw 21 Sty - 19:01 | |
| Jaś leżał na posłaniu z lekko rozchylonymi powiekami, które nieznacznie drgały. Choć słodkie ptaszki już dawno przestały melodyjnie ćwierkać, zwiastując nadchodzący nowy dzień, to dla Jasia rozpoczął się on dużo później (czytaj: właśnie teraz). Po kilku godzinach, które minęły od bladego świtu, chłopak zaczął bliżej zapoznawać się ze stanem, w jakim się obecnie znajdował. A, niestety, nie był on najlepszy – każdy, nawet najdrobniejszy promień słoneczny, który wpadał przez małe okno, drażnił go niczym lwa w pozłacanej klatce; szum pobliskiego strumyka zdawał się być głośny niczym kaskady wodospadu. Dobrze chociaż, że Małgosia nie tłukła od rana garami, to mógł chociaż trochę odsunąć w czasie dogorywanie. Próbował sobie przypomnieć jakieś szczegóły poprzedniego wieczoru. Pamiętał na pewno, że wybrał się do pobliskiej karczmy prowadzonej przez jednego z zuchów Robin Hooda. Zamówił od razu kufel piwa niewiadomego pochodzenia (prawdopodobnie „przygarnięty” podczas którejś z wypraw), potem drugi… I tak jakoś samo się potoczyło. Sam już nie był pewien, czy uroczą kelnereczkę porwał do tańca między czwartą a piątą porcją trunku, czy piątą a szóstą. Potem skojarzył, że zachęcił połowę baru do zaśpiewania jednej ze swoich ulubionych (i niepochlebnych) piosenek opowiadających o Księciu z Bajki, za którym nieszczególnie przepadał. Pech Jasia był taki, że drugą połowę baru stanowili poplecznicy księciunia, co nie skończyło się dobrze. Rozpętała się mała awantura, właściciel wyrzucił na zbity pysk niekulturalną ferajnę i tak się to skończyło (no, prawie: Jasiek doliczył się nie tylko urażonego ego, ale i guza na głowie). Taki to był wieczór. Ranek, jak już wspomniałam, był nieprzerwanym ciągiem kopania leżącego, bo Jaś dotkliwie odczuwał "imprezę" najpierw w swojej głowie, a teraz jeszcze w żołądku. Dla własnego bezpieczeństwa podsunął do łóżka stojące nieopodal wiaderko i trzymał je kurczowo za brzeg, jakby myślał, ze jak nie będzie tego robił, to zaraz mu ono ucieknie. - Niby magiczna kraina, a o zaklęciu na kaca nikt jeszcze nie słyszał. - westchnął pod nosem. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Czw 21 Sty - 21:30 | |
| Małgosia nie tłukła garami, bo wcale nie było jej w domu. Wyszła z samego rana na spacer i dopiero teraz wróciła. Rzeczywiście chciała zrobić śniadanie, ale znalazła żadnego drewna, więc nie bardzo miała jak podgrzać mleko. Dziwnie żyło się teraz z Jaśkiem, bo niby udawała, że go nie ma, ale z drugiej strony, był mężczyzną i jego obowiązkiem było narąbać drwa, prawda? W zamian, mogła nawet zrobić dla niego posiłek, chociaż na pewno nie byłby ciepły i ładne ułożony na talerzyku, jak mógłby liczyć, gdyby nie stał się taki okropny. Mimo wszystko, Małgosia wierzyła, że gdzieś w tej pustej głowie Jaśka krył się prawdziwy Jaś. Może tylko potrzebował trochę czasu? Zajrzała do jego pokoju, uchylając cichutko drzwi. Och, już nie spał. To by było tyle jeśli chodzi o ciche zachowanie, bo w kolejnej chwili drzwi aż odskoczyły od ściany, kiedy z rozmachem je otworzyła. Zmarszczyła nosek od razu, bo nie sposób było nie wyczuć nieładnego zapachu alkoholu. A więc tak się bawił ostatniego wieczoru? W jej główce pojawiła się złośliwa myśl. - Jasiek! - krzyknęła do niego jakby jakimś cudem nie zauważył, że weszła. - Co ty robisz? Dlaczego jeszcze nie wstałeś? Kto to widział, spać do południa? - mówiła, zbliżając się do jego łóżka. A potem złapała za kołdrę i jednym, silnym ruchem, ją z brata ściągnęła. Okrycie wylądowało gdzieś na podłodze. Co jak co, ale tego nieustannego chlania mu nie daruje. Wiedziała, a raczej domyślała się, jak się teraz czuje, co zresztą doskonale widać było po trzymanym przez niego wiaderku. Spojrzała na jego poobijaną łepetynę, zastanawiając się co tym razem mu się stało. Ale przecież nie spyta, bo twierdziła, że nic ją to nie obchodzi. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Sob 23 Sty - 9:40 | |
| Czy mogło być gorzej? Mogło. Małgosia wróciła do domu. I wcale nie zamierzała obchodzić się z bratem jak z jajkiem, po części pewnie dlatego, że sobie zasłużył wczorajszym wieczorem, a po części dlatego, że zasłużył sobie w ogóle. Chłopak ścisnął mocniej brzeg wiaderka, by w odpowiedniej chwili szybko znalazło się tam, gdzie powinno. Na szczęście resztki tego, co znajdowało się w jego żołądku, postanowiło tam zostać. I dobrze, bo trochę wstyd było wymiotować przy kobiecie (pomijając, że wstyd było w ogóle pokazywać się w takim stanie). - Małgosiu, ja cię proszę - wydukał błagalnym tonem. Zawsze nazywał siostrę Małgosią, nigdy inaczej - żadne Gośki, Małgośki - mimo tego, co o nim obecnie sądziła, zawsze była i będzie dla niego najważniejszą osobą, choćby robił wszystko, by myślała inaczej. Gdy dziewczyna zsunęła szybkim ruchem okrycie, Jaś wzdrygnął się jakby z zimna, choć w chatce było całkiem ciepło. Zsunął się powoli z posłania i trochę zgarbiony podszedł do drewnianego, lekko krzywego stołu, na którym stał dzbanek. Sięgnął po mosiężny kubek, do którego wlał trochę zawartości dzbanuszka i wypił powoli, by nie spotkały go żadne rewelacje ze strony układu pokarmowego. Drugą ręką opierał się o stół, by nie stracić równowagi. - Już południe? Myślałem... myślałem, że jest trochę wcześniej - odparł nieco wymijająco. Nie miał ochoty się z tego tłumaczyć, uważał, że jest na tyle dorosły, że może robić co chce, chodzić spać o której chce (i z kim chce) oraz wstawać wtedy, kiedy mu się podoba. Owszem, wiedział, że są pewne obowiązki do wykonania, ale często uważał, że nigdzie one nie uciekną i jest czas na zrobienie tych rzeczy. Miał lekceważący stosunek do wielu spraw... Jaś bardzo się zmienił po śmierci ojca. Chyba po prostu nie umiał udźwignąć tego ciężaru i prawdziwe emocje, uczucia, których nie chciał pokazywać i które mogły uczynić go w oczach innych słabym, wolał schować do środka i przywdziać maskę osoby, która wszystko ma w poważaniu i żyje z dnia na dzień. Ukojenie znajdował też w barze, tam mógł odsuwać od siebie niechciane myśli. Z tym, że jak na razie, nie bardzo zdawał sobie z tego sprawę... Albo zdawał sobie doskonale, tylko oszukiwał sam siebie, że jest inaczej. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Nie 24 Sty - 23:50 | |
| Jak tak go słuchała, to trochę jej się smutno zrobiło, że okropnie go traktuje. Gdyby nie widziała w jakim jest stanie, a przede wszystkim nie pamiętała co się ostatnio cały czas działo, mogłaby nawet pomyśleć, że wszystko jest normalnie - jak dawniej. Ale Małgosia zrobiła zaciekłą minę, bo przecież nie mogła dać się przekonać sentymentom i udawała, że nie chodzą jej po głowie żadne myśli przebaczenia Jasiowi. Po ściągnięciu kołdry, stała tak trochę głupio na środku pokoju, nic nie mówiąc, tylko obserwując brata. Wyglądał rzeczywiście jak siedem nieszczęść i w pierwszej chwili miała ochotę zaproponować mu zrobienie jakichś ziółek na ból głowy. Nie odzywała się jeszcze chwilę, zupełnie jakby właśnie o to ją poprosił. Westchnęła potem głośno, pokazując mu co o tym wszystkim myśli. - Źle ci się wydawało - powiedziała po prostu, robiąc parę korków w stronę drzwi. - Potrzebuję drewna. Teraz - oznajmiła bez litości nad jego stanem. Mogła powiedzieć jeszcze, że o ile chce zjeść śniadanie, ale to chyba nie było dobrym argumentem, bo wyglądał na kogoś, komu obecnie jedzenie nie jest potrzebne do szczęścia. Małgosia miała żal do Jasia, że tak się zachowuje. Bardzo brakowało jej szczerych rozmów i wsparcia z jego strony. Bycie dla niego niemiłą i złośliwą już dawno ją zmęczyło, ale chciała pokazać mu dobitnie co sądzi o tym co wyprawia. Czuła się trochę jakby to dzięki niej cały ten dom jeszcze stał i momentami nie miała siły. - Czekam na dole, przyjdź zaraz! - pozwoliła sobie na jeszcze jedno podniesienie głosu, żeby wiedział, że nie będzie fajnie, jeśli postanowi dalej spać. A potem zeszła do kuchni, tuptając głośno po schodach. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Pią 29 Sty - 19:28 | |
| Suchy ton siostry nie pokrzepiał Jasia w żaden sposób. Chociaż on też nie był dla niej wielkim wsparciem - co idealnie było widać na przykładzie tego, że musiała się dopraszać o drewno, by móc przyrządzić jedzenie. Chłopak obiecywał sam sobie, że się poprawi, że nie będzie zostawiał siostry samej ze wszystkim, ale ostatecznie wychodziło tak jak na załączonym obrazku. Gdy Małgosia zeszła do kuchni, Jasiek naciągnął na siebie leżące nieopodal ubrania (może były to nawet te z wczoraj?) i skierował się w stronę schodów. W sumie łyk świeżego powietrza powinien mu dobrze zrobić. Tuż przy drzwiach wsunął stopy w skórzane buty i wyszedł na dwór tak cicho, że jedynym śladem tego działania było rozlazłe skrzypnięcie starych drzwi. Na zewnątrz okazało się, że jeszcze trochę drewna zostało, więc zebrał to, co leżało rozsypane na ziemi uznając, że na teraz jeszcze starczy, a nowego drwa narąbie trochę później - jak już poczuje się lepiej i będzie miał nieco więcej siły. Wracając zerwał jeszcze kilka tulipanów z ogródka i zabrał z myślą wręczenia ich siostrze. Ostatecznie, gdy wszedł już do domu, najpierw podrzucił podpałkę do paleniska, a potem bez słowa wstawił kwiaty do wazonu stojącego na wąskim parapecie. Usiadł na krześle z westchnięciem i skierował spojrzenie na Małgosię. - To... co u ciebie? - zapytał głupio. Nie rozmawiali zbyt często, ani od serca, ani o zwykłych sprawach, codziennych. Może wypadałoby się wreszcie dowiedzieć, co tak naprawdę się u niej dzieje? Jak się czuje? Czy z kimś się spotyka? Aż dziw bierze, że jej rodzony brat nie miał o tym obecnie bladego pojęcia. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Sob 30 Sty - 23:15 | |
| Stukała garnkami, żeby zademonstrować Jasiowi, jaka to jest super zajęta. Niech myśli, że ona pracuje całymi dniami, podczas gdy on się obija! Tak naprawdę, przez cały czas kiedy on zszedł na dół i przyniósł drewno, zdążyła tylko nalać do garnka mleka, które zaraz miała podgrzać. Potem usiadła na stołeczku i czekała na Jasia. Zerknęła na tulipany i nawet uśmiechnęła się pod nosem, ale nic nie powiedziała. Jaś rzeczywiście bywał miły, tylko, że jej te krótkie chwile nie wystarczały. Co z tego, że miał jakieś przebłyski odpowiedzialności, kiedy poza nimi zachowywał się jak... jakby był sam na świecie? - Ależ ty cuchniesz, założyłbyś świeże ubranie - powiedziała w odpowiedzi na jego pytanie, a potem wzięła drewno i je podpaliła, żeby mleko się grzało. Z powrotem usiadła na krześle, pewnie całkiem blisko Jasia. Raczej w krzesłach nie przebierali, pewnie mieli z maksimum cztery. Zapadła ta okropna, krępująca cisza. To dziwne było tak czuć się w towarzystwie swojego brata, kiedy jeszcze wcale nie tak bardzo dawno temu, mogli sobie siedzieć, nic nie mówić i było po prostu przyjemnie. - Słyszałeś, co mówią? - odezwała się wreszcie, trochę, żeby przerwać ciszę, ale też dlatego, że od jakiegoś czasu ta myśl ją dręczyła. - Podobno źli wrócili. Te wszystkie czarownice... jakby ożyły. Zastanawiałam się czy ona... no wiesz, też wróci - powiedziała cicho, w końcu dłużej spoglądając na Jasia. - Boję się, że nas znajdzie - przyznała i była chyba to najbardziej szczera rzecz, jaką mu powiedziała od długiego czasu. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi Sro 3 Lut - 12:01 | |
| Po dłuższym milczeniu Małgosia wreszcie się odezwała. Jaś odetchnął z ulgą, gdyż krępująca cisza jaka zapadła była bardzo nieprzyjemna. - To pewnie tylko plotki - próbował pocieszyć siostrę, ale sam wiedział, że to nie było jedynie ludzkie gadanie. Już wcześniej docierały do niego pogłoski na ten temat, początkowo również nie dawał im wiary. Jednak zaczęto mówić o tym częściej i coraz śmielej, więc coś musiało być na rzeczy. Nawet wczoraj, gdy jeszcze całkem dobrze kontaktował, podsłuchał rozmowę osób siedzących przy stoliku obok. Ponoć na własne oczy widzieli jedną z wiedźm. A skoro pokazała się jedna, to i druga równie dobrze mogła... - Nawet jeśli, to nie pozwolę jej cię skrzywdzić - dodał stanowczo, by Małgosia mogła poczuć się trochę bezpieczniej. Co prawda to on wcześniej dał się zamknąć Babie Jadze w komórce, ale dzięki temu znał jej metody. To mogło pomóc zapobiec kolejnej takiej sytuacji. Gorzej, jeśli stara czarownica pracowała nad sobą i swoimi mocami - ale Jaś nie dał po sobie poznać, że też się trochę boi jej powrotu. Pogrążeni w rozmowie nie zauważyli, że mleko prawie się już podgrzało. Chłopak wstał, by zdjąć je z paleniska. Gdy szedł w jego kierunku, położył dłoń na ramieniu siostry i delikatnie je ścisnął - chciał dać jej do zrozumienia, że jest tu i może na niego liczyć, choćby nie wiem co. Potem ściągnął mleko, postawił naczynie na stoliku i oparł się o parapet. - Ponoć mają niedługo zwołać zebranie w sprawie złych. - oznajmił. - Musimy tam koniecznie pojechać, Małgosiu - w jego stwierdzeniu dało się mimo wszystko wyczuć pytanie. Czy będzie chciała się tym wybrać? Czy będzie chciała wybrać się z nim, a może sama? Niezręczna cisza zapadła ponownie, przerywały ją tylko ostre trzaski żarzącego się drewna, które dawało przyjemne ciepło rozchodzące się po chacie. |
| | Re: Chatka Jasia i Małgosi | |
| |
| | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |