Charakter bohateraJeśli ona cię nie przeraża,
to już nic złego nie może.
Jej widok przyprawia o dreszcze,
wygięcie jej warg,
lód w jej spojrzeniu,
wszystkie niewinne istoty lepiej się strzeżcie.
W końcu to nieludzka osoba,
jest niczym wampir,
lub jak pająk czekający by złapać Cię w swe sidła
Dorothy...
Dorothy "Dodie" de Mone...
Nieustępliwa? Tak... Szykowna? Po stokroć tak... Osoba o dwóch obliczach? Jeśli tylko dwóch..
Zapewne zastanawiasz się po takim wstępie, jaka może być w istocie taka osoba, bo w końcu co mogą wnieść jedynie trzy przymiotniki. No cóż, w tym przypadku na pewno jest to za mało. Człowiek, którego charakter jest właśnie opisywany jest zmienny niczym chińska waluta, bądź chorągiewka podczas sztormu. Nie da się do końca odgadnąć co jest czynnik tak nagłych wahań nastroju Dorothy. Może to czynniki zewnętrzne, albo coś głęboko w niej zakorzenione. W końcu nie od dziś wiadomo, że wszystkie kobiety w jej rodzinie miały hiszpański temperament. Kobieta ta mogłaby być wzorem do naśladowania dla większości szarych myszek, ale i nie tylko. Twardo stąpa po ziemi, przy czym z każdym krokiem bierze z życia wszystko co tylko jej się wyśni. Jeśli zachce się jej mieć wielki, diamentowy żyrandol, który i tak wywali po tygodniu, kupi go i raczej nie będzie zważała na koszty, w końcu jej rodzina od pokoleń opływała w pieniądzach, więc wydatek na taką małą i nieznaczącą rzecz, raczej zbytnio nie zniszczyłoby rodzinnego budżetu. No ale oczywiście nie myślcie, że Dodie żyje z pieniędzy swojego ojca. Sama uważa się za człowieka, który to lada moment stanie się kobietą sukcesu, a co za tym idzie zajdzie najdalej jak to tylko możliwe w swojej pasji, czyli modzie. Dziewczynie nie brakuję pod tym względem niczego, co mogłoby zaważyć na jej karierze. Wszelkie trendy, nowinki, nazwiska najbardziej wpływowych projektantów, a nawet historie, to wszystko zna na pamięć, więc gdyby teraz zrobiono jej jakiś test z tej dziedziny miałaby zapewne 100%, a kto wie, może nawet jakiegoś kwiatka by dostała, bądź uśmieszek. Dorothy, jak to również kobiety z jej rodziny, bardzo szybko potrafi wyjść z równowagi, w szczególności, kiedy ktoś rzuci obelgę w stronę jej stroju, bądź najbliższych, wtedy to lód w jej oczach natychmiast się roztapia, a na jego miejsce wstępuje ogień. Ogień, który to jest wstanie zniszczyć każdego człowieka, jaki to odważył się obrazić jej świat. Mimo tego wszystkiego, iż jest osobą, która niezbyt liczy się ze zdaniem innych, a do celu potrafiłaby dojść po trupach to jest w niej również ta dobra cząstka duszy, dzięki której jeszcze nie oszalała z samotności i potrafi dogadać się z większością społeczeństwa. W tym można własnie wyróżnić jej szczodrość, w szczególności dla istot bardziej potrzebujących. Mimo swego bogactwa, które wydaje na własne korzyści na prawo i lewo, większą radość sprawia jej, kiedy może je przekazać na jakiś szczytny cel, czy to w schronisku, czy może nawet jakiemuś biedakowi z pod ławki w parku. Dla takich osób jest zawsze otwarta i miła, i nie wyobraża sobie, aby mogło być inaczej, tak ją wychował ojciec, że mając bogactwo, zawsze trzeba pomagać innym. Dodie zyskuje sympatię innych, dzięki swemu spontanicznemu i wesołemu trybie życia. Uwielbia się śmiać, bo dzięki temu może zapomnieć o rzeczach, które przedtem sprawiły jej przykrość, można by rzec, że jest wtedy niczym taka prawdziwa baba z sąsiedztwa, która upiecze ciasto, zaprosi połowę miasteczka, po czym zacznie opowiadać pełnią życia niezmierzone historie. No i jedną z ostatnich rzeczy, jaką trzeba tutaj ująć jest jej miłość do małych dzieci, oczywiście jedynie do niektórych, wtedy jest dla nich jak prawdziwa matka chrzestna, no ale oczywiście zdarza jej się być dokuczliwą i wścibską, no ale nie tyczy się to jedynie względem dzieci, ale również i dorosłych. Tak więc, jak można zauważyć Dodie jest kobietą o dwóch biegunach, plusowym i minusowym, które to oddziałują na innych w zależności od sytuacji.
Kilka słów o zyciu w bajceLondyn, wiek XX.
To właśnie w tym mieście żyje sobie samotny kawaler Roger wraz z wiernym kompanem, dalmatyńczykiem Pongo. Obaj mężczyźni żyją sobie bez najmniejszych problemów, przy czym każdy ich dzień wygląda prawie, że tak samo. Właściciel psa z zawodu jest kompozytorem i potrafi całe dnie przesiedzieć nad instrumentem tworząc coraz to nowsze utwory. Natomiast Pongo jak to pies, nie może pracować, więc taka rutyna niezmiernie zaczyna już go powoli nudzić i w tym oto momencie wpada psiak na wspaniały moment, albowiem zamierza spiknąć swego właściciela z piękną opiekunką suczki Chici, Anitą. Oczywiście nie myślcie, iż Pongo nic dla siebie nie zostawił, on również zamierzał podbić serce owej suczki.
Sprawy tak się miały, iż cały plan psiaka na początku się nie powiódł, lecz dzięki męskiej wytrwałości całe towarzystwo jednak splotło swe losy; Roger i Anita zostali małżeństwem, a przy swym boku mieli dwójkę zakochanych dalmatyńczyków. Wszystko jak na razie odbywało się w spokoju oraz szczęściu, no ale do czasu. Nie ma chyba takiej bajki na świecie, która to nie ma w sobie jakiegoś punktu zwrotnego, albowiem tak samo jest i w tej powieści.
Kiedy to nadszedł czas, kiedy właściciele psów odkrywają, iż ich pociechy spodziewają się potomstwa, na horyzoncie pojawia się główna postać tej oto historii, w tymże miejscu. Kobieta o włosach zaskakująco oryginalnych, miłośniczka futer pod najprzeróżniejszą postacią, niezwykle elegancka istota, która znana była szerszemu gronowi, Cruelle de Vil...
Kobieta ta, nie przez przypadek znalazła się u drzwi swojej znajomej Anity. Zapewne jak co niektórzy już się domyślają, zniszczy ona sielankę jaka to panowała w domu Roger'a i jego rodziny.
Przy zielonej herbacie, z cygarem między palcami składa ona Anicie i jej małżonkowi propozycję co dla niektórych nie do odrzucenia, albowiem za piękną sumkę chce ona odkupić szczeniaki. A jak myślicie, co mogłaby zrobić miłośniczka futer z gromadką piesków o sierści wyjątkowo pięknej, cętkowanej. Mimo wszystko stara koleżanka Cruelli nie zgadza się na jej propozycję, przez co doprowadza de Vil do obłędu, a następnie poprzysięgając zemstę wyszła z domu Roger'a.
Szczeniaki w końcu przyszły na świat, podrosły, a ich sierść stawała się coraz to piękniejsza, przez do Cruella stopniowo traciła zmysły. Dlatego to też, pewnego wieczoru, kiedy nikogo nie było w domu, oprócz szczeniaków i niani, dwójka sługusów Cruelli wkrada się po cichu do mieszkania Anity, a następnie porywa pieski. Wszystko wychodzi na jaw, gdy właściciele zwierzaków wracają wraz z ich rodzicami do domu, wszyscy głęboko wstrząśnięci postanawiają odnaleźć szczeniaki za wszelką cenę.
Wszystko oczywiście byłoby wyśmienicie, gdyby nie czworonożni przyjaciele Pongo, którzy to postanawiają pomóc mu odnaleźć potomstwo. Kiedy w końcu udaje im się znaleźć trop i odnajdują wille de Vil na ich drodze czeka kilka przeszkód, między innymi słudzy maniaczki futer, której marzy się piękny, nowy płaszcz z cętkami i to w dodatku w jej ulubionym kolorze, istne szaleństwo.
Niestety, jak to bywa w bajkach, dobro zawsze wygrywa i ta powieść nie różni się niczym od innych. Tuż przed zdarciem skóry ze szczeniaków, Pongo wkracza do pomieszczenia, a następnie sprawiając, iż de Vil zostaje w pewnym stopniu unieruchomiona, zabiera w pośpiechu swoje dzieci, ale widząc iż w podziemiach maniaczki znajduje się o wiele więcej czworonogów, postanawia zabrać wszystkie zwierzęta i uciec. Kiedy w końcu każdy może odsapnąć z powodu całego zamieszania, Chici wraz z Pongo postanawiają policzyć ile to nowych członków rodziny im przybyło, ku ich zaskoczeniu łącznie było ich.. 101.
Informacje o współczesnym zyciuPewnego słonecznego poranka, kiedy to słońce we Włoszech doskwierało i większość społeczeństwa była w drodze na plaże, po kilkugodzinnym wysiłku, 28-letnia Dorothy, urodziła swoją pierwszą córkę. Dziewczyna przywitała cały świat, wszystkie położne oraz ojca i jednego ze swych braci, głośnym i jakże proszącym o uwagę płaczę. Wszyscy radowali się, a uśmiech nie schodził z twarzy nawet największego ponuraka jakim był ojciec maluszka. Niestety, w ten dzień stało się szczęście w nieszczęściu, kilka godzin po narodzinach dziecka, stan matki znacznie się pogarszał, a po szybkiej i męczącej reanimacji, rodzicielka zmarła. Wszyscy pogrążeni w żałobie, już nawet nie interesowali się stanem dziecka, które to zaledwie chwilę temu przyszło na świat, na szczęście ono jako jedyne miało się dobrze i smacznie sobie spało, nie wiedząc jaka to tragedia, będzie doskwierać przez całe życie w dniu jej urodzin. Ojciec najprawdopodobniej nie mógł przez krótszy czas pogodzić się ze stratą kobiety, którą kochał i szanował ponad siebie samego, dlatego też mając nadzieję, iż dziewczynka będzie chodź odrobinę podobna do swej matki, dał jej na imię Dorothy, na cześć swej rodzicielki. Malutka rosła jak na drożdżach i nim się wszyscy obejrzeli, wyrosła z niej piękna i jakże do złudzenia podobna do Dorothy I, niewiasta. Stała się oczkiem w głowie tatusia, który uczył ją jak stać się dobrą dla innego człowieka, jak pomagać i nie krzywdzić przy tym innych. Wszystko mogłoby się zdawać, iż ta wyrośnie na wspaniałą osobę, ale kiedy to pewnego razu będąc na pierwszym pokazie mody w swoim życiu doznała olśnienia. Nawet i nie, jakby przebłysku ze zdarzeniem, które już jakby raz przeżyła. Było w nim pełno świateł, a ona sama siedziała na fotelu opatulona w piękne, brązowe futro, w którym to mogłaby się wręcz utopić. Zapewne to wydarzenie, przez które o mało co nie wpadła na jedną dziewczyn siedzącej obok niej, miało na nią aż tak duże znaczenie, iż pokochała te wielkie, futrzane płaszcze, a moda zaczęła jej się wydawać jedynie słuszną karierą w jej życiu. Dlatego też, kiedy ukończyła liceum, czym prędzej wyjechała do Akademii Sztuk Pięknych we Włoszech i dzięki swemu talentowi i kreatywności egzaminy wstępne przeszła rewelacyjnie. Dziewczyna dopiero tam odkryła co straciła przez całe swoje życie, aż do pamiętnego wydarzenia na pokazie. Ten świat, w którym teraz się znajdowała miał nijak do jej poprzedniego, dzięki czemu zaprzysięgła sobie, że w przyszłości stanie się jedyną z czołowych projektantek. Na początku do mody podchodziła ostrożnie, z dystansem, lecz kiedy to odzyskała pewność siebie, jaką to przedtem stłumił jej ojciec, zaczęła się nią bawić na wszelkie sposoby. Łączyła fantastyczne z konwencjonalnym, przez co jej kreatywność nabierała coraz to wyższy poziom, aż w końcu nastąpił czas egzaminów końcowych, gdzie trzeba było swoje projekty przedstawić na jednym z pokazów mody organizowanych przez szkołę, która to na tę okazję zawsze zapraszała gościa specjalnego z najwyższej półki. Dorothy tydzień przed tym jak miała pokazać już gotowe projekty komisji, miała taki mętlik w głowie, iż nie wiedziała jaką koncepcje ma wybrać. Narysowała kilka prac, które to niestety nijak jej się podobały i kiedy w końcu została godzina do spotkania z jej profesorami, jakby Bóg zesłał na nią oświecenie i kolejną wizję, drugą po tak długim czasie. To co zobaczyła, było dla niej czymś więcej niż pomoc, było uwięcznieniem jej stylu, który tyle czasu tworzyła. Futra. Dorothy wiedziała, że jeśli w tak kluczowych momentach te piękne stroje mają na nią aż tak wielkie znaczenie, musi to być znak, że powinna na pokazie przedstawić jako projekt główny dokładną rekonstrukcje płaszcza z wizji. Długie, czarno-białe, pełne cętek futro, tak, to właśnie dzięki niemu zdobyła trzecie miejsce, albo może inaczej, stanęła na podium z jedną z najlepszych ocen.
Dziewczyna po skończeniu studiów, nie wiedziała zbytnio gdzie powinna się udać. Błąkała się a to ze swego rodzinnego domu, to do mieszkania swojej najlepszej przyjaciółki, którą poznała podczas studiów. Był to dla niej okres, w którym to właśnie jej osobowość stała się tak oziębła, albowiem jej najstarszy brat postanowił zniszczyć sielankę w jakiej do tej pory żyła.
Pewnego popołudnia, podczas niedzielnego obiadu ojciec dziewczyny postanowił przekazać jej informację, o której by nawet nie śniła.
- Dodie... - zaczął nieśmiało ojciec, Dorothy nie wiedziała co się dzieję i szczerze mówiąc dawała to po sobie poznać, gdyż co chwilę swój wzrok przerzucała z brata na brata, albo ojca. Jej pierworodny zaczynając powoli nabierać odwagi, aby wszystko z siebie wyrzucić, kiedy to przerwał mu najstarszy brat dziewczyny, John.
- Musisz wyprowadzić się z Włoch i nie pokazywać się nam nigdy więcej na oczy. W Twoim pokoju, na biurku leży bilet lotniczy do Ameryki, a z lotniska mój znajomy zabierze Cię do miasteczka o nazwie Lanville w stanie Oregano. Pieniądze ojciec będzie Ci przelewał co miesiąc, dopóki nie znajdziesz sobie jakieś pracy... A teraz dokończ proszę posiłek i wyjdź się spakować, za dwie godziny masz samolot - kobieta nie mogła uwierzyć w co właśnie usłyszała. Cały czas po głowie chodziło jej tylko jedno pytanie.
Dlaczego? John widząc chyba jej zakłopotanie i pytanie, które jakby potrafił wyczytywać odpowiedział na jedno z nich.
- Każdy, kiedy na Ciebie patrzy przypomina mu się matka, którą to właśnie ty zabiłaś, a pod dachem rodziny de Mone nie może mieszkać żaden morderca- na te słowa Dorothy zareagowała o wiele bardziej gwałtownie, niż sama zamierzała. Wstała, po czym zaczęła rzucać gdzie popadnie talerzami, które to leżały obok niej, kiedy stłukła czwarte naczynie, jakby powracając świadomością ruszyła do swego pokoju, a następnie spakowała się, aby zrobić tak jak kazał jej brat. Wiedziała, że w głębi duszy ojciec ją kocha, dlatego chciała zrobić mu na złość za to, że zgodził się na jej wyjazd.
Kilkanaście godzin później Dorothy znalazła się w Lanville, w którym to żyje do dzisiaj. Założyła sklep z odzieżą, jaką sama zaprojektowała, aby podzielić się swoją wyobraźnią z tamtejszymi kobietami. Jak na razie wszystko idzie pięknie i po jej myśli, lecz dziwne nawracające od czasu do czasu wspomnienia zaczynają Dorothy niepokoić.
Zachowane wspomnienia♥ Zazwyczaj przed dzień bardzo ważnych dla niej imprez zdarza jej się mieć dziwne wizje, prawie jakby sny na jawie. Najczęściej pod wieczór, kiedy to ogląda telewizję z lampką winna na odstresowanie. I to właśnie wtedy, jej wzrok jakby ucieka i nastaje inne całkowicie pole widzenia, widzi wówczas szafy pełne futer, które aż pękają od ich nadmiaru, natomiast za oknem panuje istna bajka. Wijące się drzewa, z których to kwiaty zamiast spadać na dół, lecą do góry. Dla dziewczyny jest to jedynie wymysł jej wyobraźni, a wszystko zawsze tłumaczy swoją nieco dziecinną oraz pomysłową głową, a futra? No cóż, nie ukrywajmy, ale Dodie wprost kocha tą część garderoby.
♥ Zawsze miała słabość do czarnego, białego oraz czerwonego koloru. Właśnie dlatego, w tym ostatnim kolorze ma swój samochód, którym jeździ jak jakiś szaleniec. Cud, że jeszcze nikogo nie przejechała, ale uważaj! Możesz być pierwszy!
♥ Uwielbia palić, gdyż jest to jedna z czynności, dzięki której może się odstresować. Zawsze pali jak na damę przystało, czyli przy pomocy lufki.
♥ Nie wie dlaczego, ale swoją dwójkę asystentów zawsze traktuje jak swoich sługów.