Marisa Sanders Nie 3 Maj - 1:59 | |
| Marisa Sanders Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Marina, której przygody spisano w księdze Piotruś Pan. Zamieszkiwał Nibylandię, gdzie nie praktykowała magii. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40%. W miasteczku znacie go jako osiemnastoletniego mieszkańca, zwanego Marisa Sanders (ft. Phoebe Tonkin). Zamieszkuje dzielnicę Central Lanville, będąc uczennicą liceum.
| Każdy chyba zastanawia się jaka jest Marisa, prawda? Cóż, to dziewczyna, która jest nieobliczalna niczym uśpiony wulkan. Nikt dokładnie nie wie, kiedy on wybuchnie i będzie siał postrach, paraliżując przy tym całe miasteczka. Dziewczyna była taka sama. Była spokojna do czasu. Nigdy, ale to przenigdy nie pozwalała sobą pomiatać. Zna swoje granice i jesli ktokolwiek je przekroczy, Marisa zmiażdży go w proch nim ten się spostrzeże. Uwielbia flirtować i odkąd tylko poznała te wszystkie tajniki, wiedziała jak może wykorzystywać swoje wdzięki jako broni przciwko niewinnym panom. Marisa jest dokładnie świadoma swoich atutów, ale też przy tym delikatna i subtelna. Dziewczyna uwielbiała działać na przekó innym. Urodziła sie blondynką, ale tylko kiedy skończyła piętnasty rok życia, a ludzie zaczęli cisnąć jej, że blondynki są głupie, mimo tego, że Morf mówił jej, że to nie prawda, przefarbowała się na ciemno. Zmiana koloru zdecydowanie dodała też pewności siebie dziewczynie, która była niczym śmiercionośna broń dla związków. Jesteś jej przyjacielem? Cudownie, możesz być pewny, że Sandersówna przeniesie dla Ciebie nawet góry. Jesteś jej wrogiem? Tutaj już jest gorzej. Jeśli za bardzo nadepniesz jej na odcisk, zmiażdży cie niczym karalucha. - Dziewczyna jest bardzo ambitna. Sama, z własnej, nieprzymuszonej woli, nauczyła sie grać na pianinie, gitarze czy skrzypcach. - Kiedy państwo Sanders pytali, gdzie udadzą sie na spacer, Marisa zawsze mówiła, że chce iść na plażę! To na niej spędza najwięcej czasu, pływając lub po prostu mocząc stopy w wodzie i spacerując. - Nie je ryb. Nigdy przenigdy nie wzięła ich do ust, bo uważa, że te zwierzęta zasługują na wiecej miłości niż dają im ludzie. - Uwielbia programy o rybach czy mitach o syrenkach. To ją zawsze ciekawi najbardzie. - Bardzo często chodzi w sukienkach, bo uważa, że zbędna ilośc ubrań krępuje jej ciało, a tego nienawidzi. - Od trzech lat regularnie się farbuje na brąz, ponieważ nie chce, żeby ludzie brali ją za głupią blondynkę, gdyż wcale nią nie jest. |
Całe osiemnaście lat temu, pod osłoną ciemnej nocy na świat przyszła mała blond włosa dziewczynka. Jednakże jej rodzice nie planowali zajmować się dzieckiem i postanowili je oddać. To samo zrobili ze starszym bratem dziewczynki, ale nikt ich nie znał, wiec nie mógł powiązać ich z tym zdarzeniem. Teraz też nie. Marisa trafiła do domu dziecka, gdzie o dziwo wychowywała sie ze swoim o dwa lata starszym bratem, którego ich rodzice porzucili dwa lata wcześniej. Od małego była dośc kapryśną dziewczynką. Złapała jakieś dziwne przywiązanie do małego Morfa, który stał się po pewnym czasie jej najbliższy. Oboje byli słodkimi, blondwłosymi dziećmi i tak jakby rozumieli się najlepiej. Marisa jedynie przy nim była grzeczna i opiekunki dziękowały Bogu, ze Morpheus potrafi okiełznać jej temperament. Z każdym rokiem dziewczyna starała się panować nad swoim kapryśnym zachowaniem i udawało się jej to niekiedy, ale nie zawsze. Nikt nie miał już siły na jej wszystkie wybryki, dlatego, kiedy państwo Sanders zaadoptowali ją w kilka miesięcy po adopcji Morfika byli przeszcześliwi, ponieważ podczas nieobecności chłopca rwali włosy z głowy na to co robiła Marisa. Nawet myśleli o tym, że komuś dopłacić za wzięcie jej, ale Sandersowie to zrobili, wiec Dom dziecka zaoszczędził trochę pieniedzy. Kiedy tylko dziewczynka zobaczyła Morpheusa, wpadła w jego ramiona i stała się grzeczna. Na początku, oczywiście. Później dawała znać o swoim charakterku i nie była wcale grzecznym dzieciatkiem. Nie lada wyzwanie stanęło na drodze państwa Sandersów. Ale coż. Dziewczyna, kiedy już dorosła wyciszyła się, a raczej sprawiała takie wrażenie. To co miała robić to robiła. Kontakt z resztą rodzeństwa miała bardzo dobry, ale to Morpheus był jej najbliższy i jest do tej pory. W szkole skumała się z Mavis i Nixie z którymi tworzy zgrane trio. Kiedy tylko Morfik wyprowadził się z domu, dziewczyna praktycznie od razu oznajmiła, że będzie mieszkała z nim i tak oczywiście się stało. Kilka dni po swoim bracie i ona wprowadziła się do ich mieszkanka w Central Lanville.
- Marisa to urodzona podróżniczka. Strasznie nie lubi siedzieć w jednym miejscu, bo chce pozwanać to co ją otacza! Siedzenie w Lanville jest dla niej męczące, ale co może na to poradzić? Tutaj ma rodzinę... - Ma bardzo unikalną barwę głosu. Uwielbia muzykę i cały czas ją ona otacza. Dosłownie wszędzie. Dziewczyna nawet sama nauczyła sie grać na pianinie, gitarze czy skrzypcach. - Woda to jej drugi dom. Dziewczyna może przesiedzieć w wannie nawet dwie godziny, bo ma jakieś przywiązanie do wody. Sama nie wie dlaczego. - Często śni jej się, że śmiga po oceanach z ogonem zamiast nóg. Zawsze tłumaczy sobie jednak te sny tym, że za dużo naoglądała się filmów z mitami o syrenach!
Matka Mariny była zwykłą służącą na dworze Króla Trytona. Nie miała jakiś większych, królewskich przywilejów, ona po prostu tam sprzątała. Była pewna, że już nigdy nie spotka człowieka, który będzie chciał ją pokochać, ale stało się. Na jej drodze tryton Michael, który rozkochał w sobie zwykłą służącą. Obiecywał on naiwnej syrenie, że będzie z nią już do końca życia i nie zostawi jej. Głupia Onida, bo tak nazywała się matka Marisy, uwierzyła w jego obietnice i oddawała mu się bez żadnego mruknięcia okiem. Nie długo musiała czekać na to, żeby przekonać się o swojej głupocie. Kiedy tylko dowiedziała się, że jest w ciąży, Michael bez żadnego pożegnania uciekł. Zostawił samotną Onidę z dzieckiem, nie patrząc na to, że powinien ponieść konsekwencje. Biedna syrena nie miała wyjścia i musiała urodzić dziecko. Nie chciała mieć Marisy przy sobie. Za bardzo przypominała ona jej o tym, że nie użyła mózgu i nie przejrzała swojego wybranka. Zostwiła dwunastoletnią Marisę na dworze i uciekła, chcąc zapomnieć o tym błędzie. Tak, błędzie, bo za takowy uważała swoją córkę. Słuch po niej zaginął, a dzieckiem zajął się Król. Pozwolił on syrence dalej mieszkać u niego, ale dostała tym razem nowe obowiązki. Musiała pomagać jego córką we wszystkim czego tylko chciały. Nie była to haniebna praca, ale Marisie to nie odpowiadało. Jej nienawiść do matki rosła z każdym dniem i codziennie wieczorem zastanawiła się jaka jest jej siostra, bo wiedziała, że ją mama. Któregoś razu matka opowiedziała jej o drugiej córce jej ojca, ale urwała temat po chwili, bo nie miała dokładniejszych informacj. Na pewno chętnie by wtedy sprzedała własne dziecko komuś innemu. Z dnia na dzien delikatne i piękne serduszko Marisy, stawało się złe i zepsute. Pewnego dnia, pod osłoną nocy, dziewczyna wymknęła się z królewstwa i płynęła przed siebie. Potrzebowała się wyrwać z tego miejsca i zacząć od nowa. Bez zasad. Dotarła do Syreniej Laguny, gdzie od razu została przyjęta bardzo dobrze. Merefith wraz z Aristą otoczyły ją opieką, a po niedługim czasie stału się praktycznie nierozłączną trójcą, która niezbyt przepadała za kręcącymi się koło Piotrusia pannami. Zwłaszcza za Wendy, która stała sie potem zła i doczuała innym. Ale, nieważne. W Syreniej Lagunie, Marina czuła się jak w domu i wiedziała, że to jej miejsce. Tutaj mogła żyć według własnych zadas, a nie żyć ze świadomością, że jest błędem.
|
|
Re: Marisa Sanders Nie 3 Maj - 15:01 | |
| Marisa, nie wiem czy wiesz, ale właśnie na tę syrenkę się szykowałam. Ale to nic, cieszę się, że ją robisz. Karta jest bardzo spoko, czyta się ją przyjemnie. Marissa wydaje się być tą syrenką, która ma najwięcej w główce, skoro jest taka ambitna. Ja się tylko tak zastanawiałam, czy na prawdę Tryton zatrudniłby własną córkę do czyszczenia. Sądziłam zawsze, że od tego są wszystkie żyjątka morskie, ale nie syrenki. Ale może na prawdę był okrutny wtedy i nie chciał uznawać M za księżniczkę. Dobrze w każdym razie, że uciekłaś do tego i trafiłaś do zatoki syrenek! Tu się na pewno dobrze Tobą zaopiekowali wszyscy. Jako osoba poniżej 21 roku życia trafiasz razem z pozostałymi do Fairylandu, gdzie możesz wybrać sobie grupę, do której chcesz dołączyć. |
|