Griselda Andersen Nie 21 Gru - 20:38 | |
| Griselda Andersen Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Zła Królowa, której przygody spisano w księdze Królewna Śnieżka. Zamieszkiwała Królestwo Fairylandu, gdzie praktykowała czarną magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40%. W miasteczku znacie ją jako czterdziestojednoletnią mieszkankę, zwaną Griselda Andersen (ft. Eva Green). Zamieszkuje dzielnicę East Valley, pracując jako dyrektorka domu dziecka.
| Nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem, jeśli powiem, że nie znajdziesz nigdzie bardziej próżnej istoty od Griseldy. Otoczona lustrami, pieczołowicie dobiera swą garderobę, układa zmyślnie fryzurę, nakłada na twarz perfekcyjny makijaż. Wyjście porankiem gdziekolwiek wymaga od niej ogromnego nakładu pracy i przede wszystkim czasu. Ten trwoni nie tylko na ulepszanie siebie, ale także na ulepszanie innych. Bowiem musicie wiedzieć, iż w świecie widzianym oczami pani Andersen wszystko jest niedoskonałe. Widzi ludzi poprzez krzywe odbicie w lustrze bądź kartki z narysowanymi karykaturami. Wypatruje błędów w ruchach nie tylko przeciwników, ale także i sojuszników, jeśli takowych posiada. Bo jednak trudno przyjaźnić się z kimś takim jak ona. Do bólu perfekcjonistka, w dodatku z manią wyższości. Nie miewa skrupułów, nagłych przypływów współczucia – bo czy ktokolwiek współczuje jej? Kobiecie w kwiecie wieku, która co rusz jest spychana na drugi tor przez młodsze i, o zgrozo, ładniejsze? Choć gdybyś w przypływie impulsu zadał pytanie kto jest najpiękniejszy w świecie? – odpowiedź byłaby banalnie prosta: ja, Griselda Andersen. Masz inne zdanie? Lepiej się z nim nie obnoś, nie przy niej. Jest cholernie impulsywna i drażliwa, szczególnie na swoim punkcie. Stara się udawać chłodną i opanowaną, ale nie zawsze jej to wychodzi. Zręczniej wychodzi jej manipulowanie niestety rękoma, aniżeli słowami, choć stara się być postrzegana jako cięta i zjadliwa. Zawsze powtarza sobie, że nie zniży się do czyjegoś poziomu, tak samo jak nie użyje przemocy – niestety, rzeczywistość często okazuje się być bardziej skomplikowana. Ciężko stwierdzić, aby była pracoholiczką. Ma po prostu poczucie obowiązku, jednakże podświadomie ciągnie ją do władzy i… plotek. Może plotki to często brednie, ale Griselda lubi być dobrze poinformowana. Dlatego też często traci mnóstwo czasu nie na pożyteczne działania, a na węszenie i wściubianie nosa w nieswoje sprawy. Towarzyszy jej uczucie, że ktoś chce ją oszukać, dlatego podwaja swoje zmysły i nie ufa nikomu. A przynajmniej się stara. Bo jak każdy, tak i ona ma swoje słabości… - uwielbia dzieci, choć nie wiedzieć czemu, często ją drażnią. Ale to nie zmienia faktu, że dyrektorką jest surową. - nie rozstaje się ze swoją torebką, w której ma masę kosmetyków no i obowiązkowo lusterko! - nikt o tym nie wie, ale Griselda poddała się operacji plastycznej, poza tym często usuwa sobie zmarszczki różnymi specyfikami. Ale tak w razie czego – wcale nie ma obsesji na punkcie swojej urody! - chciałaby mieć swój pałac. Najlepiej ze służbą i pięknym tronem, z którego mogłaby wszystkim rozkazywać. - lubi polowania. Ma nawet broń, którą potrafi się posługiwać. - nie wierzy w czary i magię. To jakieś głupie zabobony! - posiada szkatułkę z kosztownościami, a w swoim kufrze znalazła jakiś gorset i grzebień, lecz nie ma pojęcia, skąd je ma, bo nie pamięta, aby kiedykolwiek używała czegoś takiego. Dziwne. Może to pamiątka po matce? - jej ulubioną cyfrą jest 7. - codziennie pije kieliszek czerwonego wina do obiadu. - ma chore serce, nie powinna się przemęczać czy też denerwować! |
Odkąd klątwa przeniosła Złą Królową do Lanville, oczywistym jest, że nie pamięta swojego poprzedniego życia. Obecnie zaś jest przeświadczona, że urodziła się w majętnej i poważanej rodzinie, która nie skąpiła na jej edukację. Ostatecznie poszła na studia i zrobiła doktorat z chemii, ponieważ dziwnym trafem miała smykałkę do mikstur (i hej – przecież warto wiedzieć, jak otruć przeciwników!)… Po studiach zaś spotkała swojego przyszłego męża, z którym połączyła ją płonna miłość… o zgrozo, od pierwszego wejrzenia. Czyżby Griselda tym razem miała żyć długo i szczęśliwie? Cóż, być może, skoro niedługo później odbył się huczny ślub wraz z weselem, o którym na pewno pamięta każdy członek rodu Andersen, o ile oczywiście był wtedy na świecie. Choćby z tego względu, iż pijana panna młoda stłukła lustro, przez co raz rozpaczała, raz wrzeszczała na wszystkich wokół (bo, nie oszukujmy się – to wszystko ich wina! Nieistotnym jest, że to tak naprawdę to była wina… wina.) – to oznaczało aż siedem lat nieszczęścia! Coś w tym musiało być, bowiem sielanka państwa Andersen nie trwała zbyt długo. Niby się kochają, ale jednak na każdym kroku się kłócą i mają zupełnie inne wizje świata… może po prostu ta bajka nie była im pisana? Głównie rozchodziło się o to, że Griselda wciąż na siebie nie zarabiała, a jedynie żerowała na majątku małżonka. I to tutaj zaczynają się schody – mimo, iż młoda i ambitna kobieta po studiach – to nie znalazła pracy w Lanville. Nie znalazła żadnej oferty, która spełniałaby jej oczekiwania. Aż wreszcie zadziałały jej wdzięki – nie pytajcie, kogo omamiła, aby zdobyć stołek dyrektorki miejscowego domu dziecka i dlaczego ten ktoś się na to zgodził, ale… ostatecznie to w tej wersji pani Andersen bardzo lubi dzieci, pomimo częstego rozdrażnienia, jakie odczuwa w ich towarzystwie. Może jest uczulona na młodość? W każdym razie jej niczego niepodejrzewający mąż po dziś dzień jest z niej dumny, że w końcu robi coś pożytecznego w swoim życiu i można powiedzieć, że ich kontakty się nieco ociepliły. A ona? Ona… prowadzi wszystko żelazną ręką, bo przecież musi mieć kontrolę nad wszystkim. Szczególnie nad sierotami, które uważają, że świat stoi przed nimi otworem. Im szybciej nauczą się brutalnego życia, tym lepiej. Bo szczęśliwe zakończenia to zdarzają się tylko w bajkach…
- uwielbia jabłka. Mogłaby żyć tylko na nich! Podobno mają właściwości odmładzające… - jej ulubionymi kolorami są purpura i czerń. - ciągle śnią jej się lustra. Przegląda się w nich i widzi jakąś dziewczynę. Zanim jednak obraz się wyostrzy – budzi się. - ma poczucie, że jej dotychczasowa rodzina nie jest z nią za bardzo spokrewniona, ale nie potrafi wyjaśnić tego irracjonalnego przeświadczenia, dlatego je zbywa. - bywa zazdrosna o młode, ładne dziewczyny. Często ma wrażenie, że jej młodość i atrakcyjność przeminęła na wieki.
Brak
|
|
Re: Griselda Andersen Nie 21 Gru - 21:33 | |
| Karta zaakceptowana Naprawdę, wpasowałaś się idealnie w klimat Złej Królowej, zostałaś stworzona do bycia tą postacią! Jestem pod dużym wrażeniem, nie mogę się doczekać, aż zobaczę Cię w grze! Na początek, znasz mieszkańców East Valley oraz personel i dzieci z domu dziecka. |
|